Predziu sam rozwala 3/4 najlepszych wojowników plemienia, cały obóz traperów, ale co tam, jakaś indiańska gówniara z mocą przyjaźni, wiernym psem i toporkiem na sznurku praktycznie sama ćwiartuje go na koniec żeby udowodnić całemu plemieniu jaka to ona nie jest OP.
Plus rozwaliła mnie scena gdzie indianka łyka jakiegoś halucynka by zmniejszyć sobie temperaturę o kilka-kilkanaście stopni i nic, żadnego szoku termicznego, nawet brew nie drgnęła, gotowa do zabijania :)