PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8867}
6,4 41 tys. ocen
6,4 10 1 41000
6,0 25 krytyków
Predator 2
powrót do forum filmu Predator 2

Jaka dyskusja prosze prosze co osoba to inne spojrzenie, oczywiscie każdy ma do tego prawo jeśli chodzi o ocenianie filmów to u prawdziwego kinomana zawsze sporą częścią mogą być jakieś osobiste przeżycia, wspomnienia, odczucia itp. bo w sumie w filmie o to chozi aby film "wciągną" nas w swój świat abyśmy przez chwile urzeczywisnili swoje marzenia dali sie "wciągnąć" w inny świat. Ktoś kto może wiedzieć o filmach sporo a tego nie posiada nie zna sie na filmach.

Oczywiście aby film nas "wciągną" musi posiadać pewne cechy na które jesteśmy wrażliwi u mnie jest to realizm w postaci filmów since fiction czyli urzeczywistnieniu teorii naukowych w logiczny i sensowny sposób.

Dlatego też Predator 1 jest dla mnie doskonołay ponieważ w logiczny i bardzo sensowny i przekonujący sposób pokazuje on historie przybycia kosmity na naszą planetę który to nie dość że jest przedstawicielem innej wysoko rozwiniętej cywilizacji to jeszcze okazuje sie być niesłychanie groźną istotą, nastawianą na walkę w skrajnie trudnych warunkach, której celem jest znalezienie jak najtrudniejszego przeciwnika do walki i jego zabicie.

Częsć pierwsza nie tyle opowiada właśnie o tym ale ukazuje nam bohatera który mimo swoich ułomności a ułomnościa jest to że jest po prostu człowiekiem, który staje sie WRESZCIE GODNYM przeciwnikiem do walki i równie trudnym do zabicia co sam Predator, do tego dochodzi doskonała i sensowna fabuła, zdjęcia, aktorzy, dzwięk, Arnold :)(mister olimpia)

Predator 2 TOTALNIE OBALA TEN MIT i początkowe założenia tej historii zawarte w jedynce.

Jakiś stary piernik ściga tego nie do zabicia przedstawiciela gatunku łowców z poza ziemi, robiąc jakies groźne miny prowadząc przy tym monolog z samym sobą typu -zaraz cie rozwale nie uciekaj :)(czytaj: nadrabia dobrą miną do złej gry), które nawet mnie nie przekonywały, przy tym biega ciągle spocony i przetarty mokrą szmatką przez wizarzystki ale... :)

Objrzałem sobie ostatnio Predatora vs Alien 2 i musze stwierdzić że wreszcie ktoś poszedł po rozum do głowy i...

Predator jest tu wreszcie prawdziwym Predatorem z jedynki tzn TWARDZIELEM NIE DO ROZJEBA..A, Alien jest Alienem NIE DO ROZJEBA..A a na tle walki tych SKRAJNIE NIEBEZPIECZNYCH gatunków popiźdzają sobie zupełnie nie groźni dla nich, przedstawiciele znanego nam wszystkim gatunku homosapiens :) i o to chodzi,

czasami ktoś jest w stanie nawiązać z mimi walkę tak jak Arnold czy Reaply ale to tylko dlatego że sa oni wyjątkowymi przedstawicielami naszego gatunku i o nich powstały te historie z Alienem i Predatorem w tle.

Reszta taka jak Predator 2, Alien vs Predator1, reszta Alienów niestety odeszły od swoich pierwowzorów i zaprzeczają tym założeniom na całej linii po prostu porażka TOTALNA TRAGEDIA jak dla mnie, ale to moje zdanie i nie musicie sie z nim zgadzać :)

pozdrawiam kinomaniaków.

obserwator30

.i masz rację, nie zgadzam się zupełnie.. (nie chce mi się teraz wyjaśniać 'dlaczego' ponieważ spieszno mi do pracy, ale miej się na baczności - JA TU WRÓCĘ)

rolnik_sam_w_dolinie

No więc jak już obiecałem - powróciłem i wyjaśniam dlaczegóż to się z tobą nie zgadzam:

A więc twierdzisz że por.Harrigan (D.Glover) biega sobie spocony, gada sam ze sobą i w ogóle sprawia wrażenie zwykłego facecika w średnim wieku - i owszem, masz rację, z tym że 'niby-minusy' które wymieniłeś są tak naprawdę ogromnymi plusami, ponieważ nie oglądamy kolejnego 'gigaherosa' z kolekcją wszelakiej maści 'hipermocy' tylko najzwyklejszego człowieka, policjanta który na codzień musi się zmagać z hordami ćpunów, złodziejaszków i innego rodzaju marginesowego kretyństwa i nagle ten zwykły policjant musi stawić czoła całkiem innemu problemowi, jakim jest przybyły z niewiadomo skąd kosmita który wpadł sobie na pomysł zrobienia w L.A. małego zamieszanka..
S.Hopkins jak niegdyś J.Cameron stworzył nie tylko znakomity sequel znakomitego tytułu ale tak samo jak Cameron nie powielając wcześniejszego schematu poszedł jakby jeszcze dalej racząc fanów nie jednym egzemplarzem a całym klanem Predatorów (co prawda tylko przez ostatnie kilkanaście sekund filmu ale wielkie brawa za sam pomysł).

Jeśli natomiast chodzi o AvP-R..
Ten film jest po prostu żałosny - żadnego klimatu (gdzie mroczność serii Obcego, gdzie akcja znana z Predatora..), twórcy niestety nie mając własnych pomysłów powtórzyli wszystkie znane motywy z prawdziwych serii.
Poza tym oglądając ten film miałem dziwne wrażenie że oglądam zwykły teen-horror (takie American Pie z odrobiną krwi i mnóstwem nielogicznie ginących dzieciaków).
Mowisz że obcy i predator są tu zajebiści i nie do rozjebania.. hmm..
taka mała rada, obejrzyj ten film jeszcze raz tylko dokładniej..

Na koniec chciałbym żebyś przeczytał ten cytat wyciągnięty ze znakomitej recenzji Pana Szymona K. ..
na początek troszkę o Predatorze:

"..Predator, gdyż niewątpliwie to właśnie on gra tu pierwsze skrzypce. Sam wygląd zewnętrzny Predatora nie budzi większych zastrzeżeń nawet dokonał się mały postęp w stosunku do poprzednika, gdyż nasz łowca nie przypomina już żelbetonowego kloca, który tak ochoczo raczył nas swoją "gracją" w filmie Andersona. Tym razem porusza się nieco lepiej. I to koniec ciepłych słów na jego temat, bo z resztą jest już znacznie gorzej. Przede wszystkim bardzo kuleje u niego instynkt łowiecki oraz inteligencja. Niejednokrotnie nasz bohater daje się podejść na zadziwiająco bliską odległość. To nie jest ten majestatyczny, wyrafinowany w sztuce zabijania łowca doskonały o świetnie wyostrzonych zmysłach, którego znamy z południowoamerykańskiej dżungli. Takiego nie uświadczymy w tym filmie. Dostajemy za to głuchego niczym przysłowiowy pień farciarza urodzonego pod szczęśliwą gwiazdą, któremu udaje się zawsze wszystko i wszędzie. Załatwić obcego? - żaden problem, jemu nie straszne ostre kły, czy pazury, bo nasz dzielny Predator jest nietykalny dla obcych, niczym James Bond dla wszelkiej maści kryminalistów. Żeby jednak nie było tak różowo cały czas, dla odmiany (widać znudziło się naszemu bohaterowi bycie nieśmiertelnym) nasz hero z Ryushi postanawia zostać... denatem, nonszalancko zrzucając swój oręż i stając do walki na pięści z najgroźniejszym rywalem - Predalienem. Bo nasz bohater nie tylko zatracił gdzieś instynkty łowieckie, ale również ten najważniejszy - samozachowawczy. Jest to oczywiste nawiązanie do słynnego pojedynku Predator vs. Arnold, tylko że w przeciwieństwie do tamtego, tutaj rywalem nie jest człowiek, lecz istota o wiele bardziej niebezpieczna. Jednak twórcy uznali, że musi być efekciarsko - więc jest. A że tchnie idiotyzmem? Trudno. Dzieciakom się spodoba. W filmie pojawia się też kilka nowych gadżetów w wyposażeniu Predatora. Gadżetów równie efekciarskich jak on sam. I tak mamy "przyjemność" poznać nowy rodzaj kwasu, o właściwościach tak silnie żrących, że w porównaniu z nim słynny "kwas zamiast krwi" obcych wydaje się być nieudolnym wytworem dziecięcych rąk. Jak wszystko inne w tym filmie, również działanie owego błękitnego kwasu jest zabójczo i naiwnie ekspresowe. Tutaj nie zobaczymy efektownego wgryzania się w materiał w otoczce dymu, takiego, jaki mieliśmy okazję zobaczyć choćby na pokładzie Nostromo, kiedy ten wżerał się w kolejne poziomy pokładu. Nic z tego. Zapomnijmy. Tutaj wszystko trwa dosłownie kilka sekund. Po prostu bracia Strause wyszli z założenia, że szkoda marnować czas na taki banał..."

i odrobina o Obcym:

".. O ile postać Predatora w tym filmie mocno kuleje, o tyle postać Aliena została po prostu zbezczeszczona i zdegradowana do roli podrzędnego straszaka występującego w pierwszym lepszym z brzegu amerykańskim horrorze. W filmie Obcy jest, lecz... tylko "jest" - nic więcej. Nie napawa już strachem jak dawniej, zagubił gdzieś swoją dawną drapieżność. W AvP:R wesoło biega, syczy i prycha pełniąc rolę mięsa armatniego dla Predatora. Nic poza tym. Niegdyś Obcy był symbolem zła, zła permanentnego i całkowitego, zła, które potrafiło porazić swoją bezprecedensownością i namacalnością. W AvP:R natomiast Obcy staje się symbolem profanacji niesionej falą modnej ostatnio kinowej komercji. Nie ma już mitów, nie ma symboli czy świętości; wszystkie one padają ofiarą żądnych zysków producentów filmowych. I jak widać, nawet wspaniały Alien, mimo swych morderczych kłów, pazurów i kwasu zamiast krwi, nie obronił się. Padł kolejny mit. W filmie pojawia się również Predalien. Postać nieco kontrowersyjna z racji tego, że przez jednych jest akceptowana jako możliwy do samodzielnej, gatunkowej egzystencji twór, natomiast przez innych nie. Samo pojawienie się w AvP:R tej postaci jest natomiast dość ciekawym zabiegiem twórców. Lecz jak w każdym aspekcie tego "wspaniałego" filmu, i tutaj bije po oczach farsa. Jest nią tempo rozwoju Predaliena. Bo to jest doprawdy piekielnie szybkie. To już nie jest kilkanaście godzin, czy chociażby kilka. To jest moment. Młode chestburstery - niczym gorący kubek knorra są gotowe w kilka minut. Bo i tutaj wspaniałomyślni twórcy uznali, że taki "smaczek" jak zachowanie jakiejkolwiek sensownej proporcji czasowej jest nieistotne. Byle szybko, byle było.

dziękuję za uwagę i pozdrawiam

rolnik_sam_w_dolinie

Tak po krótce bo też teraz nie mam czasu na dłuższy post to zgadzam sie z mniejwięcej z odczuciami autora tej recenzji i Twoimi, moja euforia w stosunku do AvP2 powstała na skutek załamki w stosunku do AvP1 która była beznadziejna.

obserwator30

Hmmm przeczytałem uważnie Wasze a także wklejone recenzje i opinie i można się śmiało zgodzić że filmy są dobre i w taki pospolity sposób po prostu się je dobrze ogląda(o ile nie puszczą za dużo reklam i losowanie totka nie będzie rozwinięte zanadto )...
Z paroma sprawami nie mogę się jednak zgodzić. Grupka Predatorów w statku kosmicznym gdzieś w mieście wygląda komicznie. Jest to taki wielki typowo amerykański,zbyt pompatyczny i przesadzony finał. Nie wymagam rozsądku albo trzymania się realiów w tego typu filmach ale dobry smak jest wskazany a to na pewno było tandetne...Wychodzący z lekkiej mgiełki predatorzy szlachetnie wypuszczający dzielnego Danego Glovera - ja tego nie kupuje. Zresztą akurat tej całej szlacheckości predatorów nigdy nie kupowałem, nie podobało mi się to i było moim zdaniem mocno naciągane i wyrwane z kontekstu całego filmu gdzie "nasz mistrzunio" obdziera ze skóry, wierci dziury w ciele, upaja się zabijaniem...to w najzwyklejszy sposób do niego nie pasuje i pachnie plastikiem. Właśnie w tym żałosnym kierunku poszli twórcy AvP gdzie w pierwszej części główna bohaterka mało nie składa Prediemu propozycji matrymonialnej...ech zresztą szkoda tutaj klawiatury na pisanie tych produkcjach...

użytkownik usunięty
HighHopes07

Predatorzy kierują sie po prostu swoim kodeksem honorowym.Np.w pierwszej części w finale Predator zrzucił z siebie arsenał,bo uznał Arnolda za równego siebie przeciwnika.Wszyscy pozostali mimo próby podjęcia walki padali pod "ciosami" Predatora.W dwójce jest podobnie,bo kiedy pozostali Predatorzy zobaczyli,że jeden człowiek zabił Predatora uznali go za godnego siebie rywala.Kolejny przykład:pewnie zauważyłeś,że po akcji w metrze Predator chwycił za szyję tą policjantkę w ciąży,ale jej nie zabił.W AvP była sytuacja identyczna tylko,że zamiast ciąży był rak(ta scena to ta,w której Pred chwyta Bishopa za szyje,ale go nie zabija,bo widzi,że jest chory).Pred jest więc drapieżnikiem/łowcą,który ma swój honor.A co do tej wspomnianej przez Ciebie akcji z AvP nie rozumiem,dlaczego Pred jej nie zabił?Przecież nie była ani w ciązy ani nie była dzieciakiem.Pomogał jej tylko dlatego,że oddała mu jakiś zabytek z tej świątyni.Dla mnie AvP i AvP:R są filmami słabymi,bo zawierają zlepek nielogicznych i niepasujących do siebie akcji i nawiązań do pierwowzrów.Wracając do tematu szlachetności Predatorów podałem już chyba dużą ilość argumentów,dlaczego Pred zachowywał się nieraz szlachetnie.

ocenił(a) film na 8

Z tym kodeksem honorowym to jest bzdura. Pierwsza część "Predatora" nie daje wyraźnych powodów, aby mu przypisywać postępowanie według kodeksu jakiegokolwiek.

Łowca to taki morderca na łowach. Gdy oddział jest jeszcze cały, łowca wybiera pojedyncze ofiary i załatwia je przy pomocy działka. Nie rusza kobiety, ponieważ jej zabicie nie sprawiłoby mu żadnej frajdy - woli zabrać swoje trofeum. Gdy już zostaje sam Arnold i okazuje się stosować równie skuteczny kamuflaż co on, zdezorientowany strzela do wszystkiego co się rusza. Gdy w końcu go dopada, jest na tyle wkurzony, że postanawia zostawić mu jeszcze jakieś złudne nadzieje. Zdejmując swoją maskę, napawa się swoją wyższością nad słabym człowiekiem. ...:::[SPOILER]:::... A gdy już ostatecznie przegra, to zamiast dać przeciwnikowi możliwość zabrania swojego trofeum - czaszki łowcy, ten włącza mechanizm autodestrukcji. ...:::[KONIEC SPOILERÓW]:::...

Dopiero "Predator 2" utrwalił mit honorowego łowcy. Wcześniej jego zachowanie można było interpretować dowolnie.