Naprawdę dobry film, ciekawie nakręcony, dałbym większą ocenę, ale jest zbyt naciągany w wielu aspektach
No to jest całkiem odrealniony film, ludzie np widownia wszyscy jacyś tępi i naiwni, no i ,że z widowni się nawzajem wybierali, z resztą nieważne... to naprawdę dobry film przy którym trzeba cały czas myśleć, ale był dosyć niespójny i naiwny. I mało sztuczek umieli Copperfield by ich zjadł :D
jeśli można prosić to bez wulgaryzmów, bo może to one ci przesłaniają horyzonty :/
i nie, nie przez całe życie się ukrywali, nie musieli...
widownia to ma inne zajęcia niż patrzeć na tych "wybrańców", mało kogo było stać by po kilka razy latać na spektakle i przyglądać się czy ten facet z brodą to jest ten sam co wczoraj z wąsami, a przedwczoraj z szalem zasłaniającym pół twarzy...
tak ludzie byli naiwni, zresztą teraz też są - jednak który to był wiek? jaką rozrywkę mieli? ty z dostępem do internetu i stop klatki przy oglądaniu z pewnością masz większą wiedzę, ale jak widać nie potrafisz oceniać zdarzeń wg tego co oni wiedzą/widzą, robisz to na podstawie swojej wiedzy - widza
Wulgaryzm to tylko partykuła wzmacniająca kontekst danej wypowiedzi. Dziwi mnie ,że ludzie uważają to za coś złego...
bo jest to po prostu zwykle chamstwo i jeśli rozmówca tylko w ten sposób umie wzmocnić kontekst wypowiedzi to w zasadzie nie wiele ma do powiedzenia
jedynie w rozmowie "mówionej" można wybaczyć zastosowanie wulgaryzmu, gdyż w połączeniu z emocjami może się po prostu coś "wyrwać" - w pisanej już zdecydowanie nie - chyba że odpowiada ci rozmowa złożona w wulgaryzmów, ale wtedy szukaj sobie odpowiednich rozmówców bo większość tego nie chce
bliźniacy - bez rodziny, brak internetu, dowodów osobistych ze zdjęciem i zafoliowanych, ludzie ciągle przemieszczali się w ograniczony sposób
wystarczyło że przybyli do właściwego miasta gdy już zdecydowani byli na to że będą pracować z iluzjonistami i mieli pomysł na sztuczkę - wynikający z wcześniejszej zabawy że zamieniali się między sobą - to że ktoś ich rozpozna mało prawdopodobne
nieuważnym widzem jesteś - tylko raz wybrał ktoś swojego przeciwnika - Borden wybrał przebranego Angiera - ty na zbliżeniu twarzy go rozpoznałeś bez trudu, a Borden im wszystkim w twarze nie zaglądał, po za tym się nie spodziewał czegoś takiego
potem asystentka "wybrała" Bordena - jednak w tym wypadku nie jest to pewne, gdyż wystarczyło że ten się podniósł i szedł na scenę przecież nikt by go nie zawrócił bo chcieli wybrać kogoś innego
i na końcu znowu Borden w zasadzie sam się zgłosił - tyle że tu był oczekiwany
to nie miał być film o realiach ówczesnych czasów.... więc zarzut że jest odrealniony jest chybiony
i kończę rozmowę, gdyż ja nie mam przyjemności z rozmowy z kimś kto używa wulgaryzmów, tym bardziej bez potrzeby