PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=259945}

Prestiż

The Prestige
2006
8,1 406 tys. ocen
8,1 10 1 406490
7,8 86 krytyków
Prestiż
powrót do forum filmu Prestiż

NIE WIDZIAŁEŚ - NIE WCHODŹ! Z serca odradzam czytanie tego tematu osobom, które nie widziały filmu. Jeśli poznają zakończenie, stracą całą przyjemność z oglądania "Prestiżu" po raz pierwszy. Zakończenie to nie sztampowa tajemnica w stylu "kto jest prawdziwym ojcem?" albo "kto ginie?". Nawet jeśli bardzo ciekawi cię, jaki będzie koniec, oprzyj się pokusie i nie czytaj dalej. Zobacz film :) i tak się dowiesz, a będzie duuużo przyjemniej :D



SPOILER

Było ich dwóch, w obu ta sama krew i jeden jednoczył ich cel ;D

Dopiero niedawno zobaczyłam Christana Bale'a w głównej roli, a było to we "Wrogach Publicznych" Manna. Naczytałam się trochę opinii o nim i o jego "drewnianym" stylu gry. Melvin Purvis w jego wykonaniu bardzo mi się podobał, ale to, co zobaczyłam w "Prestiżu" po prostu rzuciło mnie na kolana :D

Wydaje mi się, że ci, którzy twierdzą, że Bale gra drętwo, nie widzieli go w roli Alfreda Bordena. Moim zdaniem ta kreacja to aktorski majstersztyk. Zacznijmy od tego, że Bale nie grał jednego człowieka rozdartego na dwie osobowości (co jest jednak już dość ogranym motywem), ale dwóch tworzących jedną osobowość. Dopiero, gdy cała zagadka Alfreda zostaje rozwiązana, dostrzegłam setki niuansów, jakie podsuwał nam reżyser przez cały film: różnice w jego zachowaniu i temperamencie, miłość do dwóch kobiet, słowa żony, że raz ją kocha a raz nie...

Moim zdaniem Bale miał zadanie trudniejsze, niż Hugh Jackman (który też był świetny - jakoś nie mogę przekonać się do niego jako do owłosionego i naszpikowanego metalem "Rosomaka"). Bale grał dwóch ludzi grających jednego XD Jakkolwiek dziwnie to zabrzmiało, takie jest moje zdanie. Fallon nie był ważny; liczył się Profesor, jego kariera i kobiety.

Mam zamiar niedługo obejrzeć "Prestiż" jeszcze raz i poobstawiać, w której scenie występuje "który" Borden. Wg mnie jeden z braci był trochę nierozważnym ryzykantem (to on moim zdaniem związał ręce żonie Angiera, zepsuł mu dwa razy przedstawienie i jego pomysłem było wysłanie konkurenta do Ameryki), drugi natomiast był spokojniejszy i nie brał rywalizacji między iluzjonistami tak ambicjonalnie (wg mnie to on chciał odpuścić Angierowi i dać spokój z odkrywaniem jego tajemnic).

Na koniec dodam, że moim zdaniem film "Prestiż" skonstruowany jest wg prawideł sztuczki iluzjonisty. Mamy "obietnicę" - zdolnego magika Bordena, mamy "zwrot" - aluzje dotyczące tego, że Borden cały czas żyje swoim przedstawieniem, które z miejsca łykami, bo do tego ładnie poparte są historią Chińczyka, i w końcu mamy "prestiż" - zakończenie, którego nikt się nie spodziewał.

Bo wątpię, żeby ktokolwiek, kto nie znał tej historii, był w stanie przewidzieć, jak się skończy ;)

ocenił(a) film na 10
aaako

Bordena i Fallona mozna rozroznic po tym, ze jeden z nich ma ubytek na brwi, nie wiem jak to konkretnie nazwac, ale na lewej brwi rysuje sie taka kremowa plamka. Wg mnie to cecha Fallona, ale moge sie mylic.

ocenił(a) film na 8
wi_de_lec

własnie ten film jest tak dobry, że po prostu trzeba go zobaczyć drugi raz :)

Bale zagrał fenomenalnie, nawet tępawy Jackman zagrał na wysokim poziomie, teraz zastanawiam sie czy dac 8/10 czy 9/10, bardzo żałuje, że nie było poruszającej muzyki, dlatego u mnie odpada 10/10.

pozdr,

ocenił(a) film na 10
Baqu

no właśnie, szkoda, że zabrakło dobrej ścieżki dźwiękowej, bo ja szczerze mówiąc nie kojarzę żadnego motywu z tego filmu, a to nie świadczy o jakości ścieżki najlepiej. jednak 10/10 za całą resztę. gdyby jeszcze muzyka to chyba już 11/10 ;)

aaako

to że muzyka nie powaliła Was na kolana i nie kojarzycie żadnego motywu, nie znaczy że nie była dobra, była całością filmu i doskonale z nim harmonizowała, podkreślała, ale go nie dominowała...
w filmie o wiele ważniejsze od obrazu, który jest dość ciemny i wytłumiony w kolorach, oraz od muzyki, która nie narzucała się widzowi, tylko współgrała z całym klimatem filmu, była "magia" filmu...
dlatego można uznać że była to bardzo dobra muzyka filmowa, jednak "żyje" ona tylko w filmie

ocenił(a) film na 10
aaako

Ja też byłam przekonana, że finał jest nie do przewidzenia. Jakie było moje zdumienie, gdy podsunęłam ów film, który zrobił na mnie tak gigantyczne wrażenie mojej mamie...
Pierwszy szok miał miejsce już po kilku sekundach, kiedy spytała: "to są cylindry??"
I w połowie, gdy oglądałam go już po raz drugi, siedząc jak na szpilkach, a ona wpatrywała się w telewizor nieco śnięta i zmęczona, powiedziałam: "No i? Niezły, prawda? Ciekawa jestem, czy domyślisz się, o co chodzi."
- A, to mam Ci powiedzieć?
I wyłożyła mi wszystkie swoje - w większej części słuszne - podejrzenia, rozwiązując zagadkę niemalże całkowicie.

Jak widać są rzeczy, o których filozofom, a tym bardziej szarym, pospolitym fanom Nolana się nie śniło, a i nie ma filmu, którego fabuły nie da się przewidzieć. Amen

ocenił(a) film na 3
aaako

Pa Bale'a widziałem i w tej roli, i w niejednej innej, i z ręką na sercu powiem, że to drewno, które zawsze gra tak samo. Pewnie dlatego jest teraz na takim topie.