Witam! Film dobry (nie licząc "szpiegowskiego" wątku Edisona) 8/10 Końcówka niestety niebyła dla mnie zaskoczeniem a jak było zwami? !!UWAGA SPOILERY!! Rozgryzłem go wtedy gdy Alfred obiecał córce zabrać ją do zoo i rozmawiał potem ze swoim klonem (którego wtedy nie pokazali). Na końcu zauważyłem, że można było się połapać jeszcze wcześniej gdy żona opatrywała mu palce po kilku miesiącach od wypadku. Mam jeszcze jedno pytanie bo mimo, że znałem zakończenie już w połowie filmu nie do końca je łapie. Skąd Alfred miał te maszynę (dużo wcześniej od Roberta) skoro Tesla gdy ją zrobił Robertowi był zaskoczony, że ona klonuje? Alfred napisał, że Tesla jest odpowiedzią na to o co chodzi w jego numerze jednak potem w dzieniku napisał, że to wszystko kłamstwo wynika z tego, że Tesla mu nie zbudował tej maszyny. Wyjaśni ktoś??
ale film w sumie rewelacyjny , ja zaśmiałem się na 5 minut przed wyjasnieniem całej zagadki moze trochę pożno się skapowałem ale jednak przed czasem , genialny !!!!!
też mi się podobał:) ja tak samo póżno sie kapnełam, a moja koleżanka z kolei powiedziała jak jej się pytałam opinie o prestiżu "przecież to od razu było wiadomo że ma brata bliżniaka" ma rację 10 razy mówili Angierowi, że borden ma sobowtóra, w każdej scenie aluzja do istnienie bracia bliżniaka, rana która wygląda jak świeżo golenie, w jeden dzień kocha w drugi nie itd. Pełno tego , ale Ci co chcą wierzyć w magię, podążają za szaleńśtwem Angiera mimo tych racjonalnych faktów, jesteśmy dowodem na to że publiczność tak naprawdę nie chcę znać tajemnicę sztuczki, patrzymy ale nie chcemy widzieć, chcemy wieżyć za magia istnieję :)
drugi raz jak oglądałam to tylko podśmiewywałam się z siebie jaki to realistyczny film(nie licząc urządzenia Tesli) a jak robi w bambuko:D
aaa... na to nie wpadłem mimo, że wspominał o tym w filmie ;] w takim razie Robert miał ogromne szczęście z tą maszyną Tesli.
ciężko powiedzieć który z nich był Alfredem :] obydwoje byli Alfredami , tak bym to określił , tak jak zamieniali się kobietami czy to miejscami przy sztuczce z szafą
ofj film genialny w swej zagadkowości. Ja przyznaje szczerze byłem totalnie
zaskoczony końcówką. Być może dlatego, że nie poświęciłem filmowi całej
uwagi to nie rozwiązałem zagadki wcześniej. Za to miałem wspaniałą
przyjemność w oglądaniu ostatnich minut :)
Tak, w trakcie ostatniej rozmowy Bordena z Angierem ten pierwszy opowiada o podwójnym życiu swoim i brata, i mówi wtedy coś w stylu "on kochał Olivię, a ja Sarę" - to po pierwsze. Po drugie - kiedy bracia żegnają się w więzieniu, brat Alfreda przeprasza go za Sarę, mówi, że nie chciał jej skrzywdzić. To tylko dwie przesłanki, żeby stwierdzić, że powieszono brata, pewnie jest więcej.
chyba mało uważnie oglądałeś film...są przecież sceny gdzie siedzą oboje
przed lustrem i ściągają przebranie, albo jak jeden odcina drugiemu palce,
po tym jak ten pierwszy stracił swoje. No i cała pogadanka że jeden kochał
Sarę a drugą Oliwię i to ten który nie kochał Sary spowodował że ta
popełniła samobójstwo (za co przepraszał swojego brata).
Mnie zastanawia coś innego - gdzie podziewał się brak bliźniak na początku
filmu? przed feralnym wydarzeniem z nieprawidłowym węzłem?? to było trochę
naciągnięte, że tak wyrósł znikąd ...może to i mało ważne, ale
zastanawiające.
tak poza tym - film naprawdę dobry 8/10
Oglądałem uważnie jednak myślałem, że to jego klon te palce też mnie zastanowiły ale myślałem, że tak właśnie ta maszyna działa. Nawet jak powiedział, że to był jego brat bliźniak myślałem o klonie. A co do twojego pytania to też jest zastanawiające możliwe, że brat się z nim zmieniał od początku tylko potem wymyślili jeszcze jego pomocnika aby obaj mogli być widziani jednocześnie.
od początku mówisz? tylko że wtedy chyba nie mieliby jeszcze motywu żeby
posunąć się do takich rzeczy jak podwójne (albo raczej połowiczne)życie.
przez część filmu podejrzewałam właśnie że ten drugi okaże się klonem, tym
bardziej że dał Angierowi nazwisko naukowca, który później stworzył dla
niego maszynę.
wyjawienie prawdy o bliźniaku zbiło mnie z tropu i nie jestem tym do końca
przekonana.
Może ktoś ma rację na forum że tak naprawdę wszystko co widzieliśmy było
iluzją stworzoną przez dwóch magików i że daliśmy się nabrać...bo nie
chcieliśmy widzieć prawdy...
Też sądzę, że zmieniali się od początku, w końcu Borden był zwolennikiem tezy, że dla spektaklu można zdobyć się na ogromne poświęcenie (co widać np. w wątku ze starym Chińczykiem).
Oczywiście ,że tak.
Ja go rozgryzłem jeszcze przed rozpoczęciem ,po obejrzeniu głównego plakatu.
Pozdrawiam
hahaha swietny jesteś
tez chcialam rzucic cos ironicznego i to jest to pod czym podpisuje sie rekami i nogami;p
Jak tylko zaczęła się gadka o dublerach od razu pomyślałem że brodaty inżynier to Alfreda sobowtór, potem myślałem że to klon a na końcu okazało się że brak bliźniak, choć do tego ostatniego nie jestem i tak przekonany bo Alfred powiedział to z taką ironią, żartem jakby chciał tylko wkurzyć konkurenta.
Bo Tesla nigdy nie zbudował maszyny dla Alfreda. W dzienniku napisał dla Roberta, że "Tesla" to tylko słowo klucz. Alfred miał od niego tylko te błyskawice, a te "przenoszenie" było za sprawą brata bliźniaka. Krótko mówiąc Alfred wyprowadził Roberta w pole. Film fajny, jak zaczęli mówić o tym "sobowtórze" to byłam pewna, że Borden go ma, ale wraz z nowymi "odkryciami" Angiera, zaczęłam powątpiewać i wierzyć w tę iluzję :) Film jak najbardziej zasługuje na 9/10 :)
A tak się zastanawiam, czy ktoś zauważył, że do końca filmu dożywa i umiera w końcówce klon Angiera? Maszyna powodowała, że oryginał był przenoszony w inne miejsce, a w maszynie pozostawał klon. Można to odkryć w momencie jak Angier używa maszyny po raz pierwszy, i zabija oryginał ( coś ala "czekaj to ja jeste....." ) w tym momencie klon się zorientował, że oryginał jest przenoszony, i dlatego pod sceną oczekiwał niewidomy pomagier, aby zasłonić akwarium gdy tylko klon się w nim znajdzie.
Czekaj, już nie łapię. To gdy Angier wchodzi po raz pierwszy do tej maszyny to Angier się przenosi, na jego miejscu powstaje klon, który zabija "prawdziwego" Angiera??
Tak. Dlatego ten pierwszy klon, który ginie postrzelony, mówi że zawsze się obawia po której stronie wyjdzie.
Źle to interpretujesz. Tu nie ma klona i oryginału. Tesla dość wyraźnie to zaznaczył - każdy z nich jest oryginałem. To dokładnie tam samo jak w przypadku dokumentu elektronicznego, który oderwany od nośnika nie może być rozpatrywany w tych kategoriach. Tworzysz dokument na dysku, potem przenosisz na dyskietkę. Co się wtedy tak naprawdę dzieje? Dokument jest kopiowany, a potem wersja z dysku NISZCZONA. Czy to znaczy, że masz kopię, a oryginał przestał istnieć? Nie... Po prostu tutaj nie da się operować tymi standardami. ;)
Tak samo było w przypadku tej maszyny. W chwili klonowania powstawał drugi, identyczny Angier. A skoro w wyniku działania maszyny obydwaj byli nierozróżnialni kwestią umowną jest to, który był prawdziwy, a który nie. Raczej obydwaj byli autentyczni. ;)
No proszę! Ile my tu mamy potencjalnych detektywów, niemal każdy domyślił się zakończenia, niesamowite. Ciekawi mnie tylko czy, aby na pewno w każdym przypadku tak jest czy tylko niektórzy chcą błysnąć ;) No ale... Mnie tam zakończenie zaskoczyło, mimo, że od samego początku było podawane niemal na tacy to jednak coś kazało wierzyć, że za tym kryję się na pewno coś więcej niż sobowtór (w tym przypadku bliźniak). Najzabawniejsze jest to, że niemal przez cały film zastanawiałem się jak nazywa się ten aktor, który wcielił się w pomocnika Alfreda i w jakim filmie ja już go widziałem. Także przy końcówce gdy już wszystko się wyjaśniło zwyczajnie parsknąłem śmiechem ;) A film znakomity! ;]
Cóż pod latarnią najciemniej.Liczne sceny filmu sugerują istnienie bliźniaka.Widocznie moja podświadomość automatycznie odrzuciła tak oczywiste rozwiązanie.Dodatkowo uwagę widza odwraca zastosowanie inwersji czasowej fabuły.
Z drugiej strony bardzo cieszyłem się,że nie wpadłem na rozwiązanie wcześniej bo to zepsuło by mi zabawę.
Ostatni film który wzbudził u mnie podobne odczucia to "PODEJRZANI"
Ja tam nie rozgryzłem filmu.
Bardziej mi się wydawało że ten inżynier to jakiś ciemny typ... I jak wziął to dziecko Bordena to myślałem że chce je porwać albo coś...
mnie tez wydawal sie podejrzany - nabardziej chyba dlatego, ze jego twarz zawsze byla bez wyrazu;)
a filmu tez nie rozszyfrowalam przed czasem, chociaz niejedna scena sugeruje na istnienie brata blizniaka ale widac to wyrazniej dopiero po ponownym obejrzeniu filmu, za kazdym razem kiedy ogladam "prestiż" zauwazam jakis nowy szczegol, ktory wczesniej mi umykal a idealnie pasuje do ukladanki:)
Ja nie rozgryzłem zakończenia przed czasem bo okazało się ono na przekór dość banalne. Zastanawiałem się na czym polega haczyk w jego przedstawieniu a okazuje się, że nie ma w tym żadnej magii. Jedyna przewaga jaką miał Borden nad Angierem jest taka, że udało mu się znaleźć identycznego sobowtóra. Dla mnie jest to odrobinę zbyt naiwne, żeby móc tak łatwo odnaleźć własnego sobowtóra. Wychodzi na to, że każdy mógłby wykonać taką magiczną sztuczkę, wystaczyło by się tylko dobrze rozejrzeć za sobowtórami. Zbieg okoliczności sprawił, że obu głównym bohaterom się to udało. Film jest naprawdę bardzo dobry ale mam lekki niedosyt po jego zakończeniu.
...Jedyna przewaga jaką miał Borden nad Angierem jest taka, że udało mu się znaleźć identycznego sobowtóra. Dla mnie jest to odrobinę zbyt naiwne, żeby móc tak łatwo odnaleźć własnego sobowtóra...
chyba coś Tobie umknęło :D
Może opisałem to co mi nie pasuje trochę ogólnie ale wiadomo o co chodzi. Nie jest przecież codziennością znaleźć swojego sobowtóra a, że udało się to dwóm bohaterom to już przegięcie.
Czego Ci tu jeszcze brakuje? Reszta przedstawienia to już tylko oprawa.