Niektórzy zarzucają filmowi niepotrzebne wprowadzenie motywu maszyny Tesli
przez co film stał się mniej realny. Dla mnie wątek SF jest najlepszą
rzeczą w tym filmie, bez którego nie byłoby tak ciekawych dyskusji.
Prawdziwa SF to nie gwiezdne wojny, ale podłoże dla filozoficznych
rozważań, na które nie ma miejsca w literaturze realistycznej. Wszyscy
wielcy twórcy SF stawiali pytania o prawdziwą naturę rzeczy nam znanych
choć nie do końca pojmowanych, takich jak świadomość, moralność, uczucia w
konfrontacji ze zjawiskami wykraczającymi lub sprzecznymi z obecnym stanem
wiedzy. Celował w tym zwłaszcza Lem, który lubił wprowadzać tajemniczych
wynalazców przedziwnych maszyn, prowokując przy tym do przemyśleń o tym czy
pozorna potęga nie bywa czasem przekleństwem. Dzięki maszynie Tesli pytamy:
czy człowiek godziłby się 100 razy na własną śmierć wiedząc, że się odrodzi
a w zasadzie umrze i nie umrze jednocześnie? Czy świadomość można
rozdzielić? Czy posiadalibyśmy empatię wobec siebie samych w innym ciele?
Wątek SF w Prestiżu nie dominuje, a jednocześnie spełnia swoją rolę w 100%
- SF w najlepszym wydaniu.