W całym filmie bardzo nie pasuje mi jedna rzecz, istnienie maszyny klonującej Tesli. Wszak film opowiada o sztuce iluzji a nie magii, a między tymi określeniami istnieje istotna różnica. Dobra iluzja polega na oszukaniu odbiorcy tak aby uwierzył, że to co widzi to magia. Ważną wskazówkę podsuwa nam Borden po tym jak rozpracował sztuczkę ze złotą rybką. "Na tym polega cały trik. To, co teraz robi to gra. Dlatego nikt nie potrafi rozgryźć jego metody. Całkowite oddanie się sztuce. Kompletne poświęcenie siebie. Rozumiesz?". Jest to bardzo ważny cytat ponieważ Borden zainspirowany tą sztuczką opracowuje wraz z bratem swoją metodę, która również wymagała od nich całkowitego oddania się sztuce. Do przedstawionego świata iluzji, sztuki oszukiwania widza która wymaga poświęceń nie pasuje maszyna zdolna do prawdziwej magii. Nawet sam narrator pod koniec filmu wyjaśnia na czym polega magiczna sztuczka: "Każda magiczna sztuczka składa się z trzech faz. Pierwsza faza to obietnica. Magik pokazuje wam coś zwyczajnego. Kolejna faza to Zwrot. Magik sprawia, że coś zwyczajnego staje się czymś niezwykłym. Ale to za mało by zasłużyć na oklaski. Nie wystarczy sprawić, że coś zniknie. Trzeba sprawić, ze to powróci. Wtedy węszycie podstęp. (ujęcie na kapelusze) Ale i tak go nie odkryjecie, bo nie patrzycie jak należy. Tak naprawdę wcale nie chcecie wiedzieć. Chcecie dać się nabrać." No i istotnie oglądając film wyczułem podstęp podczas sceny w której Angier znajduje dwa koty i mnóstwo kapeluszy. Czy naprawdę Tesla i jego współpracownik nigdy wcześniej na nie by się nie natknęli? Jednak reżyserowi doskonale udało się mnie nabrać i dopiero po usłyszeniu tego cytatu zacząłem znowu się zastanawiać. Oto moja teoria: Tesli kończą się pieniądze. Angier jest jego ostatnim sponsorem. Tesla musi mu zbudować magiczną maszynę. Tesli nie udaje się zbudować maszyny (Angier myślał że Tesla zbudował wcześniej taką maszynę dla Bordena). W miasteczku pojawiają się ludzie Edisona. Angier grozi że wyda ich ludziom Edisona. W tym momencie Tesla nabiera wielkiego Dantona na banalny trick. Wsadza kota do maszyny. A kiedy Angier znajduje 2 z pozoru identyczne koty i mnóstwo kapeluszy sam woła Teslę i jego współpracownika. On sam w to uwierzył, a oni nie musieli go do niczego przekonywać. Prosty i genialny trick zadziałał nawet na zawodowym iluzjoniście. Potem Tesla wyjeżdza i zostawia tylko kartkę. Angier próbując uruchomić maszynę zauważa że ona po prostu nie działa. Pozostaje mu tylko jedna opcja, płaci swojemu byłemu sobowtórowi tyle ile tamten żąda i robią swoją sztuczkę przeniesionego człowieka w nowym stylu ale tak samo, jedyną różnicą jest to że tym razem sobowtór - pijaczyna ląduje pod sceną a wielki Danton wychodzi na prestiż zbierać oklaski. Jednak ciągle nie może zaznać spokoju ponieważ myśli, że Borden umie wykonać przeniesionego człowieka bez sobowtóra. Kierowany silną nienawiścią postanawia wrobić Bordena w zabójstwo siebie. Ustawia pod zapadnią pojemnik z wodą, usprawiedliwia przed samym sobą zabójstwo swojego sobowtóra "Nikogo nie obchodzi człoweik w szafie". Sobowtór zostaje pochowany, Angier wyjeżdża i zostaje hrabią Cadwelem, a Borden trafia do więzienia. Jednak podczas zakończenia w jednym pojemniku widać ciało Angiera, mógł wykopać swojego sobowtóra z grobu i go tam umieścić tylko po co? Moja teoria nie jest bez zastrzeżeń ale jeżeli rzeczywiście się klonował to można zapytać po co trzymał te pojemniki jako dowód swojej winy? Obie teorie nie przekonują mnie do końca, jednak bardzo nie pasuje mi do przesłania filmu istnienie magicznej maszyny oraz opinia narratora który na końcu filmu sam drwi z nas widzów: "Wtedy węszycie podstęp. Ale i tak go nie odkryjecie, bo nie patrzycie jak należy. Tak naprawdę wcale nie chcecie wiedzieć. Chcecie dać się nabrać."