Dobry film. Szkoda, że tylko tyle. Kolejny film Nolana, któremu wystawiam "tylko" 7. Film świetny od strony technicznej, z całkiem zaskakującą fabułą jednak pozbawiony jakiejś... nie wiem... nazwijmy to iskry, która wywołałaby mój zachwyt nad kunsztem reżysera.
Dość często ten film porównywany jest z "Iluzjonistą" i gdybym miał oceniać, które z tych dzieł bardziej mi się podobało to obraz Neila Burgera bardziej przypadł mi do gustu(8/10), ze względu na swoją delikatną baśniowość.
Mimo wszystko produkcja Nolana to dobry kawałek kina. Tak jak wspominałem - 7/10.
stary , wez sie zastanow co ty piszesz , ten film to jest po prostu arcydzielo , nic mnie jeszcze tak nie zaciekawilo
Zapewniam Ciebie, że moja opinia jest przemyślana. Filmowi Nolana moim zdaniem daleko do arcydzieła. To, że oceniasz ten film w taki a nie inny sposób nie obliguje mnie do przyznawania Tobie racji. W ogóle nie podzielam oceny dużej liczby osób na temat twórcy tego dzieła. Dla mnie jest on "tylko" dobrym reżyserem. Jego filmy prezentują równy poziom i ogląda się je przyjemnie. Mimo wszystko jednak nie potrafią wzbudzić we mnie jakiegoś większego zainteresowania, czy wyrazistszych emocji. Nie zapadają w mojej pamięci na dłużej. Prestiż wpisuje się w tą tendencję.
Wystawiłem filmowi taką samą ocenę, choć gdybym miał kierować się moimi odczuciami od razu po projekcji dałbym punkt mniej. Może za dużo wymagałem od "Prestiżu"? Te zachwyty nad Nolanem wzięły się chyba z tego, że już dawno nikt nie potrafił zrobić w Hollywood inteligentnego filmu rozrywkowego. Właśnie - to film czysto rozrywkowy, a nie ambitny dramat poruszający jakieś egzystencjalne czy społeczne problemy. Idealnie wpisuje się w panującą a Ameryce ostatnimi czasy modę na "filmy-z-twistem" (które zaczynają mnie już drażnić). "Memento" oceniłem wyżej gdyż zawierało większy "ładunek intelektualny" (strasznie snobistycznie to zabrzmiało, ale nie wiem jak to nazwać) - poruszało pewne ciekawe problemy. W "Prestiżu" oprócz zmagań głównych bohaterów i licznych (często nieprawdopodobnych) zwrotów akcji nie ma za wiele (motyw iluzji i przedstawienia nie został moim zdaniem należycie wyeksploatowany). Do tego dochodzą "dekoracje" - chodzi o czas i miejsce akcji, cały ten kostiumowy cyrk, który wcale nie jest niezbędny dla fabuły (mogłaby się toczyć współcześnie i niewiele by to zmieniło), ale film ładnie przez to wygląda. Podsumowując: dobry film, jedna z niewielu wychodzących ostatnio z USA produkcji po której nie czuję się obrażony jej poziomem.