1. Skoro prawdziwy Angier w momencie klonowania zostawał w maszynie a klon się teleportował (scena gdy Angier zabija swojego klona) to czy utopiony Angier to ten prawdziwy? Bo głupim by było gdyby prawdziwy się teleportował a klon powstawał w maszynie :P
2. Zakończenie czyli 2 ostatnie kadry gdzie następuje przejście między skopiowanymi kapeluszami a... no właśnie czym? Kto stoi za tą szybą i czy to jest klon Angiera? Albo prawdziwy Angier? Właściwie to czy ten gość żyje? A może to jest zahibernowany Angier :P Kompletnie nie wiem o co chodzi! :D
Facet co skonstruował tą maszynę powiedział w pewnej scenie, że maszyny nigdy nie działają tak, jak by sobie tego życzyli. Angier zaś powiedział w ostatniej scenie, że nigdy nie wie, czy znajdzie się w prestiżu, czy w wodzie. Prawdopodobnie chodziło o to, że ta maszyna klonowała, a na dodatek miała właściwości teleportujące, tylko nigdy nie wiadomo było, czy prze teleportuje klona, czy oryginał.
Co do drugiego pytania to odpowiedź jest prosta. To były pojemniki z klonami Angiera które nie ,,dostały się'' do prestiżu. Były to ich martwe ciała, bo co innego miałby z nimi zrobić jak nie ukrywać? Wyrzucone ciała bardzo łatwo mogła znaleźć policja, tylko nie wiem za co wtedy zostałby skazany przez sąd, za zabójstwo? No przecież on żyje ;P
Angier nie był nigdy teleportowany. To była po prostu maszyna do klonowania, która tworzyła kopie w innym miejscu. Widać to było w momencie kiedy użył jej po raz pierwszy. Gdy uruchomił maszynę jemu nic się nie stało, za to obok niego pojawił się drugi on, którego zastrzelił. Za każdym razem gdy stawał na scenie i maszyna się uruchamiała on wpadał zapadnią na dół do zatrzaskiwanego zbiornika z wodą, w którym się topił. Oklaski przyjmował już Prestiż - jego klon, który znowu ginął podczas kolejnego występu. Zabijanie siebie to jedyne wyjście by nie musiał walczyć sam ze sobą oraz cena jaką musiał zapłacić za sławę. Angier był też egoistą i nie chciał dzielić się sławą. Mógł przecież stworzyć sobie jednego klona i współpracować z nim tak jak robił to Alfred Borden ze swoim bratem bliźniakiem. Jednak po nieudanej współpracy ze swoim sobowtórem oraz po tym jak Borden wyśmiał go pytając "czy fajnie słucha się aplauzu spod sceny" nie chciał popełnić tego samego błędu 2 razu i zgarnąć całą chwałę dla siebie.
No dobra a jak wytłumaczysz słowa Angiera które mówią, że nigdy nie wie gdzie wyląduje - w prestiżu czy w wodzie?
On sobie tylko tak myślał. W rzeczywistości Prestiż był dokładnie taki sam jak pierwowzór. Pamiętał całe życie - zarówno przed jak i po kopiowaniu - wszystkie dobre i złe wspomnienia, żywił także takie same uczucia do ukochanych i znienawidzonych mu osób. Dlatego miał wątpliwości czy aby nie przeżył, czy to on nie jest tym prawdziwym. Obaj byli w 100% tacy sami, nie dało się więc udowodnić że jeden jest bardziej prawdziwy od drugiego. Była to też forma desperackiego szukania nadziei i ratunku przed strachem przed nadciągającą śmiercią.