Film bardzo mi sie podobał...bez dwoch zdań...po seansie wlazłem zobaczyć co myślicie i zobaczylem kilka opini na temat kolnów...w pierwszych minutach zachciało mi sie smiać...ale potem przypomniala mi sie ostania scena w ktorej widać w zbiornikach kilka ciał Angiera...ale do myslenia dała mi scena z cylindrami...kiedy to po wizycie u Tesli Angier wychodząc usłyszał:
Damy panu znać, gdy będzie gotowa.
I niech pan nie zapomni cylindra.
A który jest mój?
Każdy jeden...
a widać ich było kilkanascie...i wydaje mi sie ze w winiku tych wyładowań maszyna zamiast przenoscić (taki cel chcieli osiagnąć) prawdopodonie powielała Angiera...i stad jego niewiedza...po drugie stanowczo ustalili ze wystepów bedzie tylko 100...dlaczego?? Dlatego ze po KAZDYM wystepnie pracownicy Angiera wywozili po jednej skrzyni (mówi o tym koleś ktory szpiegował dla Bordena) i moze robiło sie to nazbyt niebezpieczne...wywozić co spektal jednego trupa...nie wiem...dajcie znać czy przypadkiem sam nie sfixowałem ale tak to widze...
Czyli dwa proste pytnia...o co chodzilo z taka ilością cylindrów...i dlaczego było ich aż tyle i kazdy rzekomo nalezał do Angiera i dwa: Co wywozili kolesie po kazdym wystepie w skrzyniach do złudzenia przypominajace te zbiorniki z wodą??
Pozdro dla wszystkich Sherloków:P
Co do cylindrów... nie mam pojęcia dlaczego ich tak dużo było, skoro teleportowali go w filmie chyba tylko jeden raz (może próbowali wielokrotnie, ale nie zamęczali tym widzów ;). W skrzyniach wywozili prestiże Angiera, te same, które uśmiercali po każdym występie. Tego już jestem pewna (po przeczytaniu książki i późniejszym obejrzeniu filmu nie mam co do tego żadnych wątpliwości). Zastanawia mnie bardzo, jak do filmu podchodzą ludzie, którzy nie czytali powieści. Może to nie jest takie oczywiste, co, jak i dlaczego... I wydaje mi się, że gdybym nie czytała, to film wydałby mi się jeszcze doskonalszy. Ale i tak jest super! Po prostu majstersztyk :) A teraz tylko czekać na kolejną część "Batmana" :)
Tesla stworzył (w filmie, nie naprawdę, chociaż zjawisko teleportacji też badał) machinę, która powielała każdy obiekt, nawet jeśli był to żywy organizm. Zdawał sobie sprawę do jak strasznych rzeczy mogłoby doprowadzić niewłaściwe użycie takiego urządzenia, ale potrzebował pieniędzy by spłacić olbrzymie długi, więc sprzedał wynalazek Wielkiemu Dantonowi. Pyta Angiera czy zastanawiał się nad "kosztami" - iluzjonista myśli, że chodzi o koszty finansowe, odpowiada, że cena nie gra roli. Tesla jednak nie takie koszty miał na myśli.
Angier za cenę zniszczenia Bordena gotów był zamordować, i to wielokrotnie - mordował swoje kopie, bo Angier może być tylko jeden, inaczej publiczność podejrzewałaby, że w występie wykorzystuje sobowtórów. To nie były klony, tylko kopie - każdy był tym samym Angierem, z jego wspomnieniami. W jednej z ostatnich scen, umierający Angier wyznaje Bordenowi, że za kazdym razem bał się, że będzie "tym w skrzyni, a nie tym na 'prestiżu'" - rzecz w tym, że każdy spośród tych, którzy topili się w skrzyni z wodą, był właśnie tym samym Angierem, pamiętającym o tym, jak wcześniej zabił swoich "sobowtórów", tym samym, który wcześniej pojawiał się przed publicznością, a teraz już wie, że coś poszło nie tak, bo to on będzie tym "zlikwidowanym", wie że za chwilę umrze. Tak tak, to przecież nie Borden przesunął skrzynię, skrzynia stała pod zapadnią podczas każdego występu. I pomyśleć, że wiele lat wcześniej Angier nie chciał "brudzić sobie rąk" podczas występu ze "znikającym" gołębiem.
Taka ciekawostka dla Was :)
Zwróccie uwage na koncowa scene - mianowicie kapelusze - Cutter mowi wtedy, "szukacie sekretu ale wogóle nie patrzycie"
no własnie spójżcie uwaznie - po 1 kapeluszy jest bardzo dużo co wskazywało by na dużą ilość prób, i najwazniejsze - w tej stercie leżą dwa rodzaje kapeluszy :-)
Prób było dużo o czym nawet powiedział pomocnik Tesli. A w stercie leżą takie same kapelusze. Nie wiem gdzie widzisz dwa rodzaje :/