Alfred Borden od samego początku był w stanie stworzyć numer Roberta Angiera z pojawianiem się po drugiej stronie teatru, nie potrzebował do tego maszyny Tesli, miał bliźniaka, cały ich "pojedynek" był zatem bez sensu, a fabuła filmu nie ma racji bytu. Oglądało się bardzo przyjemnie, dlatego 7 mimo że za rażący błąd w scenariuszu powinienem dać 1.
To Alfred wymyślił numer z pojawianiem się na drugim końcu sceny i to Roberta Angiera(Hugh Jackman) poprosił o pomoc Tesle.A brata bliźniaka z którym dzielił całe życie miał Alfred Borden(Christian Bale).
Tak, coś w tamtej wypowiedzi jest pokiełbaszone, ale nie do końca. Nie rozumiem czemu Borden stwierdził po numerze Angiera - "jesteśmy skończeni":). Przecież cały czas było ich dwóch i nikt nic nie podejrzewał, więc mogli powtórzyć numer a nawet jeden z nich mógł się pojawić na dachu czy na księżycu. Maszyna im nie zagrażała przecież.
Kiedy powiedział "we're done" to nie chodziło o to, że jesteśmy skończeni tylko o to aby skończyć rywalizację z Angierem. Tak przynajmniej ja to zrozumiałem :).