Wybierając się na ten film spodziewałem się ambitnego filmu z znakomitą obsadą i bardzo oryginalnym reżyserem( patrz "memento") ,niestety zawiodłem się po całej linii. Film jest po prostu przeciętny , nie ma w sobie żadnej magii ( jak np. Iluzjonista który oscyluje wobec tego samego tematu a jednak widać w nim coś więcej niż w filmie Nolana) , scenariusz jest naciągany i demaskuje piękno Iluzji. Wszystko sprowadza się do nieudanego i bardzo wymuszonego zagmatwania fabuły. Co do gry aktorskiej ,na pewno trzeba pochwalić Bale ,ponieważ jego postać jest chyba największą atrakcją filmu względem gry aktorskiej ( jeżeli chodzi o piękno to oczywiście Scarlett ,która jest bardzo utalentowaną młodą aktorką ale nie gra jak w "Match Point" Allena lub "Między Słowami" Sofii Coppoli), jego gra jest tajemnicza i naturalna co bardzo pasuje do roli samego Bordena. Sztuka iluzji potraktowana jest w tym filmie jako coś zwykłego, pospolitego i tandetnego z czym się osobiście nie zgadzam , dużo lepiej przedstawiony jest ten temat w Burgera gdzie również obnaża się tajemnice tego rzemiosła ale jednak zachowuje się jego magię i tajemniczość. Sam pomysł maszyny która klonuje Angiera jest rodem z filmów SF , dylemat przed którym staje bohater zabijając klony jest przedstawiony płytko i bez polotu.Niestety ten wątek psuje cały nastrój filmu bo robi z niego typowy hollywood w tandetnym wydaniu. Moim zdaniem film rozczarowuje ,może to wina że wcześniej widziałem znakomitego "Iluzjoniestę" w którym Norton powala na kolana swoją grą i kreacja, a może to po prostu przeciętne kino bez wyobraźni i skomercjalizowane.