PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=259945}

Prestiż

The Prestige
2006
8,1 407 tys. ocen
8,1 10 1 407112
7,8 88 krytyków
Prestiż
powrót do forum filmu Prestiż

Nie zrozumiałem o co dokładnie w niej chodziło. Wiem, że on klonował się za każdym razem, jednak na końcu filmu wyznał, że nigdy nie wiedział czy wyląduje w zbiorniku czy na "prestiżu". Czy to znaczy, że "prawdziwy Danton" mógł wylądować we wcześniej wspomnianym zbiorniku i najzwyczajniej w świecie utopić się, a jego klon, który "lądował na prestiżu" odziedziczał jego umysł i wspomnienia ?

Toxor

Mnie się wydaje, że po prostu istniało takie ryzyko, ale dotychczas mu się zawsze udawało. Nie rozumiem natomiast innego wątku z tego filmu, to się podepnę od razu tutaj :p Dlaczego Borden napisał Angierowi na kartce, że to Tesla jest odpowiedzialny za jego trik? Było to celowe wprowadzenie w błąd Angiera? Ale jeśli tak, to dlaczego gdy Angier wybiera się do Tesli, w celu skonstruowania podobnej maszyny, to nikt nie zaprzecza, że takowej nie było (skoro za trikiem Bordena stał bliźniak)? Czy jednak Borden miał naprawdę tą maszynę już wcześniej i sam się sklonował?

Elektryk

Film oglądałam dość dawno, więc najwyżej ktoś mnie poprawi. Mówiąc "nikt nie zaprzecza" masz na myśli chyba Teslę i jego pomocnika? Oni nie zaprzeczyli, bo Angier dostarczał im funduszy na badania, a pieniędzy bardzo im brakowało.

Co do pierwszego pytania, to wszystko zależy od punktu widzenia. Moim zdaniem jedyny prawdziwy Angier utopił się podczas pierwszego występu. Jednakże ten, który lądował w prestiżu, nie był klonem. Jak to wytłumaczyć..... klonów nie było wszyscy byli prawdziwi - wszyscy mieli wspomnienia Angiera. W związku z tym Angier nie wiedział, czy się utopi czy teleportuje. Gdy wchodził do maszyny, nie miał pewności czy przeżyje. Zawsze się topił, a ten "niby-klon" w prestiżu uważał się za prawdziwego Angiera i myślał, że mu się udało, ale nie był pewiem, czy przeżyje następnym razem. Nie wiem, jak to jaśniej wytłumaczyć ;]

ocenił(a) film na 7
Ookami88

Tak samo zrozumiałem motyw z klonowaniem. To zresztą jest złe słowo, to nie są klony tylko dokładne kopie, ze wszystkimi wspomnieniami itp. , nie tylko materiał genetyczny. Co prawda to się kupy nie trzyma, bo gdzie w takim razie maszyna produkuje kopie? - gdzieś na boku, 50m dalej, to wtedy zawsze oryginał zostawał by na miejscu.

2 opcja, że kopia zawsze się na miejscu tworzy a oryginał przenosi.

W tych 2 wypadkach gość zawsze ma pewność czy będzie tym w wodzie czy tym co przeżyje.

Jest jeszcze 3 opcja, że raz się dzieje tak a raz tak, ale to już wygląda jak działanie kogoś inteligentnego a nie przypadkowej maszyny, bo czemu np kopia zawsze pojawiałaby się dokładnie tam gdzie był oryginał jeśli oryginał się przenosi?
...
Ja już zresztą pisałem, wątek z tą maszyną dla mnie jest w tym filmie sztuczny, nie potrzebny, na siłę wstawiony i psuje film.

ocenił(a) film na 10
subcior

też się na tym zastanawiam, czemu Angier nie wiedział gdzie wyląduje, w wodzie czy w prestiżu? logicznie rzecz biorąc, oryginał powinien wpadać do wody, a w prestiżu powinna pokazywać się kopia. ale wtedy słowa Angiera tracą sens. więc chyba najlepszym rozwiązaniem jest 3 opcja, że przypadek decydował o tym, gdzie pokaże się oryginał, a gdzie kopia. mam jeszcze jedna opcję, że maszyna być może czasami działała poprawnie, czyli nie stwarzała kopii, tylko przenosiła oryginał.

ocenił(a) film na 7
dalyte

:) tak to zrozumiałem, że zawsze robiło się ich dwóch... za tym się raczej nie dojdzie, bo to od początku jest pozbawione logiki - gdzie tu np zachowanie masy...

Elektryk

"Dlaczego Borden napisał Angierowi na kartce, że to Tesla jest odpowiedzialny za jego trik?"

Bo moim zdaniem tak było. Borden został skopiowany przez przypadek kiedy był na pokazie naukowym, na którym wystąpienie Tesli zostało zablokowane. Jeśli się dobrze przyjrzeć w pewnym momencie dotyka on maszyny, a niedługo potem "znajduje" swojego inżyniera.

pszczola99

Słuszne spostrzeżenie :) Jakoś umknęła mi ta scena, ale faktycznie to by się trzymało kupy nawet... I wydaje mi się, że właśnie ta wersja jest prawdziwa :) Dzięki za wyjaśnienie.

"Mówiąc "nikt nie zaprzecza" masz na myśli chyba Teslę i jego pomocnika?"
Tak, chodziło mi o nich. Ani trochę ich nie zdziwiło, że ktoś chce taką maszynę, jakby ją już kiedyś zrobili :p

ocenił(a) film na 8
pszczola99

prawdopodobnie Tesla chciał przetestować swoją machinę, ale nie znalazł odpowiedniego chętnego, a Borden był idealny do tego: odpowiednie nastawienie i psychika, a znając ryzyko w ostateczności się wycofał i został ze swoim "klonem"

pszczola99

Hmm, nie pomyślałem o tym, no bo mnie zdziwiło np. to, że Bordon czasami rozmawiał ze swoim aystentem i to wyglądało na to, że były to 2 różne osoby, ale później gdy wyjaśnione było, że obydwoje musieli palce poucinać to ja nadal myślałem, że on znalazł jakiegoś aktora, a tutaj hmm... o tym klonowaniu nie pomyślałem, ale wszystko wyjaśniły te kapelusze, a później zbiorniki... Tylko ciekawe kto dał się powiesić :D

ocenił(a) film na 10
tomaszkeyboard

Moim zdaniem po klonowaniu powstawało 2 osobników, dokładnie takich samych, nawet z tymi samymi wspomnieniami
coś na zasadzie prostego rozgałęzionego drzewka.
Danton się klonuje i mamy dwóch jednakowych Dantonów. Każdy z nich w swoim mniemaniu jest tym oryginalnym.
Powtarzając sztuczkę wiele razy, biorąc pod uwagę jakąkolwiek kombinację eliminacji, na końcu zostałby przy życiu i tak ten sam Danton, bo wszyscy byli "równowartościowi".
(swoją drogą jak zobaczyłem scenę ze stertą cylindrów byłem święcie przekonany, że Tesla próbuje wcisnąć kit Dantonowi :) )

Poza tym idąc za ciosem i przy okazji zakładając, że Bordon został sklonowany to:
1 Bordon ----> 2 Bordonów - z takimi samymi wspomnieniami i umysłem , od momentu sklonowania funkcjonujących jako 2 jednostki (czym można by było tłumaczyć różnice w miłości)
Może więc pożegnalny tekst Bordona "musisz żyć za nas dwóch" ma jeszcze głębszy sens ;) dzielenie życia na pół im wystarczało, bo każdy z nich był TYM Bordonem na scenie
@tomaszkeyboard: "Tylko ciekawe kto dał się powiesić :D" - tym tokiem rozumowania - Bordon się dał powiesić i Bordon żył dalej ;)

ocenił(a) film na 10
pebanka

ale wg mnie Bordon nie mógł się sklonować :) Sara zauważa, że kocha ją w niektóre dni na długo przed wystawą!

ocenił(a) film na 10
pebanka

Borden nie był klonem ich było od zawsze dwóch, tylko trzymali to w tajemnicy żeby w pewnym momencie wykonać swój wielki numer z teleportacja. Można się tego domyśleć po tym jak Borden Angier poszli podglądać "sztuczkę z rybką" Tam nawet pada takie stwierdzenie o "udawanie całe życie by zrobić jedna sztuczkę" i o dziwo tylko Borden to odkrywa. Drugi dowód że ich było 2 to pogrzeb żony Angier'a gdy Borden tłumaczy że jedna część twierdzi że zawiązała "taki" węzeł a druga ze "inny węzeł".

ocenił(a) film na 10
wyzel007

no i poza tym chwali się niemal na samym początku po udanej sztuczce z zamknięciem żony Dantona w akwarium, że już jest gotowy na własny show bo znalazł swój popisowy numer :)

ocenił(a) film na 8
wyzel007

wyzel007 racja. ich zawsze bylo dwóch,

ocenił(a) film na 8
wyzel007

Poza tym to wlasnie dlatego ze bylo ich dwoch od samego poczatku Borden nie pamieta jaki wezel zawiazal zonie Dantona - po prostu Danton pyta sie nie tego Bordena ktory wtedy wiazal wezel. Poza tym - kopie Dantona to nie klony - chyba ze da sie sklonowac cylinder. To fizyczne kopie i dlatego tez zachowuja wspomnienia.

ocenił(a) film na 10
wyzel007

Wszystko ok, ale czy w takim razie słowo "Tesla" zapisane jako słowo-klucz było przypadkowe - w sensie, że nie miało żadnego związku z jakimkolwiek klonowaniem Borden'a - czy też miało nakierować Angier'a na możliwość wykorzystania odkrycia Tesli do pokazu?

ocenił(a) film na 9
pebanka

No, przyznam się, że ja zawsze myślałam, że oni byli po prostu braćmi (bliźniacy), zżytymi ze sobą, ale jednak zawsze różnymi (stąd inne charaktery, inne miłości) i to było tajemnicą ich sztuczki.

Raz jeden był Bordenem a drugi inżynierem i na odwrót. A powieszony został ten, który nie miał dziecka ( bo ten skazany przepraszał tamtego za śmierć jego żony).

A ta scena z klonowaniem przy pomocy maszyny Tesli mi także gdzieś umknęła...o.O

Co do Angiera, też myślałam, że się klonował - ale każdy klon był NIM. każdy myślał, że to on jest tym prawdziwym.
Przynajmniej tak by wynikało...( na końcu, jak się wszystko "wyjaśniło":P).

Wybaczcie za zagmatwana wypowiedź. Pozdrawiam ;)

ocenił(a) film na 9
Bris

Borden nie mial klona, przeczy to scena z obcinaniem palcy u drugiego Bordena ... bo scena klonowania (tez mi umknela) odbyla sie przed sztuczka z lapaniem kuli, co chyba nie mialo miejsca ...

pszczola99

Po przeczytaniu dyskusji mam jedno ale... jeśli to faktycznie był klon Bordena to dlaczego miał wszystkie palce?

ocenił(a) film na 10
Elektryk

oczywiście że Borden miał brata blizniaka(to nie był klon!!!!).W końcówce filmu H.Jackman mówi do Bale'a takie oto słowa...."brat bliżniak"(wtedy co go zabija),wiec chyba wszystko jasne......Jeśli byłby to klon napewno Jackman o tym by wiedział i tak by nie mówil....

ocenił(a) film na 10
Elektryk

ale słowo "tesla" zapisane na kartce było tylko słowem-kluczem do dziennika bordena, żeby danton mógł go odczytać. Od samego Tesli Borden wziął pewnie urządzenie tylko do walenia piorunów, żeby zrobić wrazenie na publice, a w rzeczywistości była to tylko sztuczka z wykorzystaniem brata.
Danton zaś, jak to już kilka osób wspominało, kopiował się zapewne wraz ze wspomnieniami i psychiką, więc każdy kolejny klon był jakby tym samym dantonem. Końcowa scena z ułożonymi zbiornikami wody, w których spoczywały ciała kolejnych dandonów nieźle zryła :D
A tak w ogóle to do momentu pokazania klonowania byłem przekonany, że utopiony został ten pijak, którego danton wykorzystał.

Toxor

Ich zawsze było dwóch, ukrywali to dlatego też było to największym poświęceniem dla nich.

ocenił(a) film na 8
kruczy_2

szkoda tylko ze jedna sztuczkę można wytłumaczyć racjonalnie a druga to s-f. to trochę zniszczyło " magie" filmu....

Skinner87

jej, kiedy tu nie wejde to wszyscy sie zastanawiają o co chodziło w tej sztuczce i ciągle ten sam temat. Nolat to mistrz :)

Toxor

W filmie Tesla powiedział Dantonowi, że każdy z powielonych cylindrów jest tym właściwym. Czyli tak naprawdę każdy powielony Danton był wciąż tą osobą, tylko jakby w kolejnym ciele - tak mi się wydaje. A Bordenów zawsze było dwóch.

ocenił(a) film na 8
sylga

No właśnie, krótko i poprawnie.

ocenił(a) film na 8
sylga

Tak, Bordenów zawsze było dwóch, to komponuje się z jego (ich) nastawieniem do sztuki - trzeba temu poświęcić całe życie, dwóch braci bliźniaków już za młodu dogadało się, że odtąd będą jednym, podobnie jak ten Chińczyk, który cały czas udawał, że kuleje, by dobrze wykonywać swoją sztuczkę... Przyjęcie teorii z klonowaniem Bordena umniejszyłoby jego-ich ofiarę...

Ljuty

No dobrze. Więc Borden nie miał nic wspólnego z klonowaniem. Po prostu miał brata bliźniaka. Nie miał więc pojęcia, że Tesla może kogoś sklonować (gdyby to wiedział to nie głowiłby się tak nad sztuczką Dantona), ale w końcu to on wysłał Dantona do Tesli.... Jakim cudem?

ocenił(a) film na 8
Kelevra1902

Moim zdaniem po prostu widział on, że Tesla wywołał niemałe zamieszanie swoim urządzeniem, wprowadzał coś nowego, próbował konstruować. A Borden po prostu chciał się pozbyć Dantona na jakiś czas, pozbyć się konkurenta i jednocześnie zrobić z niego idiotę. Tak myślę.

Georgiana_

No tak, to ma sens ;)
Swoją drogą dość pechowo skierował swojego największego wroga ;D

ocenił(a) film na 5
Kelevra1902

i tak najbardziej się zdziwiłam jak zobaczyłam, że wykorzystano tutaj postać Nikola Tesli i jego niektore pomysly , (np. zarówki świecace na odleglosc po przez wykorzystanie właściwości samej ziemi jako przewodnika) i że zostały tak fantasycznie wkrecone w ten film! fajnie ze ktos pamięta że była faktycznie taka postać (geniusz) jak pan Tesla (:

ocenił(a) film na 9
pani.dzo

Dokładnie, Batman wysłał Wolverine'a do Tesli, bo od niego wziął ten "gadget" który wykorzystał do swojej sztuczki z "teleportującym człowiekiem"...Jakby wiedział, że Tesla skonstruuje machinę do powielania materii (w tym człowieka) to by raczej go tam nie posyłał.

ocenił(a) film na 9
pani.dzo

Nigdy nie rozpatrywałem innej możliwości niż wysłanie Dantona przez Bordena do Tesli w celu innym niż, całkiem logicznego, odwrócenia uwagi. A N.Tesla to jedyny prawdziwy Mag w tym przedstawieniu. Polecam filmy i artykuły o nim, był naprawdę nietuzinkową postacią, dziś już niestety zapomnianą. Np. "Tesla władca piorunów"

ocenił(a) film na 10
Toxor

powiem tak
Ten film daje tyle do myslenia ze mozliwe jest wiele opcji i chyba tylko rezyser wiedział co i jak tam jest:P
a film genialny:P

użytkownik usunięty
Toxor

Cholera... takie to zagmatwane, że chyba muszę jeszcze raz obejrzeć :P

Wiem że może trochę późno na komentarze i swoje sugestie ale moim zdaniem Borden posiadał tą samą maszynę co Danton, a po za tym zbudował ją dla niego Tesla co świadczyło by o tym że podał taki klucz do swojego dziennika. Oprócz tego tak zwany brat bliźniak Bordena również był był tworem tej maszyny co potwierdzałby fragment filmu z 1:10:16 (czy ta maszyna nie przypomina wam czegoś)??
Jedyną różnicą między Dantonem, a Bordenem było to, że Borden nie zabił swojego pierwszego klona w przeciwieństwie do Dantona
mimo że wasze wypowiedzi również mogą być prawdziwe to ja zrozumiałem ten film tak jak wyżej napisałem
sorry za skomplikowaną wypowiedź, pozdrawiam ;D

ocenił(a) film na 9
Toxor

Według mnie sztuczka wyglądała tak: Klon Dantona wchodził do maszyny, po czym wpadał do wody i się topił (dlatego Danton zatrudnił ślepych, i co noc wywoził pojemnik z ciałem), sam wychodził zbierając oklaski (czego mu brakowało podczas pierwszych prób tego triku). Przypadkowo podczas triku pod sceną znalazł się Borden i zobaczył jak wygląda cały trik, jednak wtedy był przekonany, że do wody wpada prawdziwy Danton i poszedł do więzienia przez przypadek, bo znalazł się w złym miejscu i czasie.

ocenił(a) film na 8
anoonimy

myślę tak samo jak Ty ;) Klon topił się w wodzie, Danton nie ryzykował już ze spadaniem na łózko i wykorzystywaniem wciąż tego samego klona do występów, bo wiedział, że wtedy zawsze ktoś może mieć go w garści. A tak topił się i każdego wykorzystywał tylko raz. Na dowód chyba nawet scena kiedy pierwszy raz ujrzał swojego klona i od razu go zabija żeby nie ryzykować. Zatrudnił ślepca i tylko on mógł być za kulisami. Wychodził on sam tak jak napisałeś- sam pragnął oklasków.

wydaje mi się że brat Bordena był prawdziwym bratem bliźniakiem, żyli zmieniając się nawzajem. To wyjaśnia właśnie rozterki jego żony, która kilka razy powtarzała że są dni kiedy ją kocha, a są dni kiedy tej miłości nie ma, bo wtedy rolę "męża" pełnił jego brat zakochany w Oliwii. Tak jak padło w filmie- całe ich życie to jedno wielkie przedstawienie ...

A tak swoją drogą to ta córeczka była bardzoo podobna do żony, jakby była jej biologiczną córką :)

ocenił(a) film na 8
Toxor

To który z bliźniaków pisał pamiętnik?

malwcia89

nieistotne, pamiętnik był zmyłką dla Dantona; mogli go napisać razem..

ocenił(a) film na 9
kszkszk

Po przeczytaniu Twojego komentarza uświadomiłem sobie, że tu właśnie tkwi pytanie które należało zadać - i jego rozważenie da odpowiedzi na pozostałe pytania dot. pamiętnika. Czy mianowicie był on zmyłką dla Dantona, czy autentykiem?

Argument za tym, że to zmyłka - słowo-klucz "Tesla". Oczywiście zakładając jego autentyczność możemy próbować spekulacji, że może młodzi Bordenowie skądś o nim wiedzieli, ale wszystko to byłoby dorabianie teorii do faktów. Jak dla mnie jedynym wyjaśnieniem (oczywiście zakładam że nie jest to po prostu naciągnięcie scenariusza) jest przyjęcie że pamiętnik był zmyłką dla Angiera, a zatem w momencie jego pisania Borden utrzymywał kontakty z Teslą (w następnej scenie po tym, jak Oliwia pokazuje pamiętnik Angierowi Borden używa jako dekoracji maszyny od Tesli).

Argument za tym, że to autentyk: 0:47 - myśli Angier: "Z jego notatek wynikało, że wcale nie prowadził życia, którego mu zazdrościłem. W jednej chwili uwielbiał swoją rodzinę, by za moment domagać się wolności. Jego umysł... jego umysł był rozdwojony. Jego dusza niespokojna. Jego żona i dziecko były rozdarte przez jego kapryśną i sprzeczną naturę." Skoro Angier jest w stanie zauważyć to w dzienniku, to znaczy że był on pisany przez obu Bordenów i każdy opisywał swoje odczucia. Przygotowując mistyfikację zapewne pisali by razem, ale na pewno nie dbali by o takie szczegóły (których Angier i tak nie mógł zrozumieć).

Moja idea jest taka: Bordenowie od samego początku pisali pamiętnik, pisali na zmianę gdyż miał on być zapisem życia Bordena widzianego przez innych. Pisali go dla siebie - jeżeli kiedyś okoliczności zmuszały Bordena do odtworzenia jakichś wydarzeń sprzed kilku lat, przypomnienie sobie tego i zwłaszcza chronologiczne ułożenie ich w oparciu o pamięć mogło by być dla nich bardzo trudne. Dlatego każdy opisywał wydarzenia które przeżył jako Borden i swoje odczucia, by móc odtworzyć jak jego osobowość mogła być odbierana na zewnątrz. Wtedy pamiętnik był kodowany innym słowem, może nawet nie był kodowany wcale o ile (tak jak w wersji dla Angiera) najważniejszych tajemnic w nim nie było.
Gdy postanowili dać pamiętnik Angierowi, wymyślanie od zera życia tak by pasowało do tego co wiedział Danton byłoby trudne i bezsensowne, zakodowali po prostu słowem Tesla autentyczny pamiętnik, jednocześnie być może zmieniając, usuwając zapisy które pozwoliły by Angierowi odkryć coś ważnego.

Wydaje mi się że taka wersja wydarzeń w sposób nienaciągany godzi dwa powyższe argumenty i inne problemy - z jednej strony mimo że była to wersja dla niego, Angier widzi "rozdwojenie duszy" swojego antagonisty - po prostu fragmenty na nie wskazujące nie są istotnie i Bordenowie nie mieli powodu "bawić się" w ich zmienianie. Z drugiej strony naturalne wydaje się użycie słowa kluczowego "Tesla" - wszak cała ta mistyfikacja miała na celu ośmieszenie Angiera przed samym sobą - po pierwsze przez pokazanie mu że mylił się co do Oliwii, po drugie klucz "Tesla" miał spowodować (i spowodował) wyjazd Angiera oraz (tego już nie spowodował) dodatkowe ośmieszenie się stratą ogromnej ilości czasu i pieniędzy na badania nad nieistniejącą maszyną.


Jak dla mnie jest to jedyne spójne wyjaśnienie więc chętnie poznam wasz zdanie i zachęcam do szukania niespójności. A na koniec też zadam pytanie - dlaczego tej nocy gdy Borden wszedł pod scenę, klon Angiera nie pokazał się widowni? Najprostsze wyjaśnienie się nasuwa samo - zobaczył kątem oka kogoś schodzącego na kulisy, domyślił się że to Borden i go wrobił, może domyślił się prawdy widząc idącego za nim Cuttera, może Cutter jakoś przekazał mu ostrzeżenie. Ale dlaczego w takim razie nie pokazano nam momentu w którym on to dostrzega? Przez cały filmy Nolan jest wierny konwencji pokazywania istotnych szczegółów których nie rozumiemy, które na końcu ułożą się w spójną całość; dlaczego ten szczegół jest pominięty? Czy wg Was to jest poprawna odpowiedź czy też można z filmu wyczytać jakiś inny powód dlaczego Angier tej nocy sfingował własną śmierć?

ocenił(a) film na 10
JaTezMamNick

Angier rozpoznał Bordena na scenie - to jedyne wyjaśnienie i w sumie nic dziwne, miał na jego punkcie obsesję i cały ten cykl przedstawień stworzony był po to aby zmusić go do zgłoszenia się na ochotnika. Wydaje mi się to na tyle oczywiste, że nie widzę potrzeby aby Nolan nam pokazywał ten moment.

Co do notatnika - zgadzam się ze wszystkimi tezami. No najlogiczniejsze wyjaśnienie. Łatwiej było przepisać dziennik, niż napisać nowy zawierający dokładny opis, zwłaszcza, ze musiał być na tyle długi aby rozkodowanie go zajęło Angierowi sporo czasu.

ocenił(a) film na 10
Robert10203

więc wychodzi na to, że wszystkie przedstawienia Angiera odbywały się tylko po to, aby zmusić Bordena do zejścia pod scenę i wrobienie go za zabójstwo? bo rzeczywiście, kiedy Borden widzi tonącego Angiera, kopia Angiera nie pojawia się w prestiżu. to trochę zmienia postać rzeczy, bo cały czas byłam przekonana, iż wrobienie Bordena było przypadkowe. i nadal nie rozumiem jaka rolę w ostatnich scenach filmu odgrywa Cutter, chodzi mi o momenty, kiedy Cutter wychodzi z opuszczonego teatru i na ulicy mija się z Bordenem/Fallonem, a później przekazuje Bordenowi jego córkę. przecież Cutter cały czas trzymał z Angierem, a na końcu wychodzi na to, iż pomógł Bordenowi.

ocenił(a) film na 10
dalyte

Mam taką teorię. Borden powiedział o sekrecie sztuczki Angiera Fallonowi - gdy zobaczył go żywego mógł się wszystkiego domyślić, a z bratem spotkał się już po spotkaniu Lorda Caldlowa. Fallon poszedł do Cutlera i wyjawił prawdę o sztuczkach swojej i Angiera oraz poprosił go aby go zaprowadził do Caldlowa - co ten zrobił. Jest to prawdopodobne, ponieważ ciężko nie zwrócić uwagi na ten zbieg okoliczności, że po wyjściu Cutlera do pomieszczenia wchodzi Borden.

ocenił(a) film na 9
Robert10203

Z drugiej strony ciężko też nie zwrócić uwagi na zbieg okoliczności, że dzieje się to w tym samym momencie co powieszenie Bordena ;) Więc możliwe, że zbieżności te podyktowane są tylko tym, by punkt kulminacyjny nie przeciągnął się w czasie. Jak dla mnie teoria, że Cutter zdradził Angiera jest bardzo prawdopodobna, ale dopatrywałbym się tego raczej w faktach, że Borden wiedział gdzie należy przyjść (gdy Angier skończył już występy, teatr był mało oczywistym miejscem gdzie mógłby akurat przebywać) oraz w scenie mijania się Bordena i Cuttera, gdzie skinięcie głową tego drugiego nie wygląda moim zdaniem jak ukłonienie się nieznajomemu na ulicy, ale jak powitanie kogoś kogo się zna, natomiast nie w "podejrzaneych zbiegach okoliczności". A Borden nawet nie musiał się domyślać na czym polega sztuczka Angiera - wystarczy że (w co nie wątpię) powiedział bratu że ten żyje. Przynajmniej ja mam takie wrażenie jakoby Borden II dopiero w ostatnim ujęciu filmu zrozumiał o co chodzi.

ocenił(a) film na 10
JaTezMamNick

Może jestem zbyt zmęczona, ale przeczytałam Twoją wypowiedź kilka razy i nadal jej nie rozumiem....

Dodając swoje trzy grosze: Cutter dowiaduje się o tym co robił Angier dopiero w momencie spotkania z Lordem. Jest w szoku i jest "zdegustowany" tym jak daleko posunął się Angier i że doprowadzi do śmierci Bordena, który jest jedyną rodziną dla małej dziewczynki (choć w każdej chwili mógłby go ocalić). Odebrałam to jakby to było już za wiele dla niego. W związku z czym postanawia pomóc Bordenowi, ten mówi mu o Fallonie (tej sceny nie ma, ja ją sobie dokładam w domyśle) i ten podstawia Angiera Fallonowi. Stąd zaraz po jego wyjściu wchodzi Fallon i zabija Angiera, który w przekonaniu Cuttera zasłużył na śmierć przesadzając z tym kopiowaniem i doprowadzeniem Bordena do kary śmierci przez powieszenie. Na końcu sam Angier przyznaje, że Borden był lepszym magikiem.
W mojej prywatnej opinii okazało się, że w konsekwencji to Borden okazał się być prawdziwym magikiem a Angier stał się oszustem. I na miejscu Cuttera również stanęłabym po stronie Bordena.

A tak w ogóle...to jaki węzęł zawiązał?? to jest chyba pokazane w filmie, ja się kompletnie na tym nie znam.

ocenił(a) film na 9
Qlimi

co do mojej wypowiedzi: cóż, nie bardzo wiem co jest niejasne, ale mogę wypunktować swoje tezy:
1. zgadzam się, że Cutter naprowadził Bordena na Angiera, ale
2. podważam argument o zbiegu okoliczności wyjścia Cuttera i wejścia Bordena. Tak samo jak podważyłbym gdyby ktoś podał argument że dziwnym zbiegiem okoliczności jest iź Borden i Angier giną prawie w tym samym momencie - po prostu Nolan musiał tak zrobić żeby punkt kulminacyjny się nie ciągnął przez kwadrans
3. natomiast argumentem dla mnie jest scena w której Cutter pozdrawia Bordena (właściwie Fallona, bo ten jest w przebraniu) skinięciem głowy. Uważam że jest to inny gest niż taki którym pozdrawia się obcego na ulicy. I oczywiście najważniejsze jest to, że Borden wiedział gdzie Angier przebywa, zatem prawdopodobnie zdradził mu to właśnie Cutter
4. nie widzę powodu dla którego Borden miałby przekazać Cutterowi sekret sztuczki Angiera, nie wiem skąd w ogóle Borden miałby ten sekret znać.

co do Twojej wypowiedzi: zgadzam się, z wyjątkiem jednej rzeczy: moim zdaniem Cutter raczej nie wiedział wcześniej nic o kopiowaniu. Bo skąd? Sądzę, że zrozumiał to dopiero widząc prestiże. Natomiast pozostałe motywy zostają. Też stanąłbym po stronie Bordena. Natomiast czy Borden nie był oszustem... to jest pytanie... w końcu udawał jedną osobę... Czy w ogóle można mówić o oszustwie w zawodzie iluzjonisty? ;)

Jest jeszcze jeden szczegół niejasny - pytanie czy Fallon mówi Cutterowi że jest Bordenem. Za tym faktem przemawiałoby to, że C. nie jest zdziwiony gdy B. przychodzi po Jess.
Teoretycznie zresztą możliwe jest że Cutter w ogóle nie odwiedził Bordena w więzieniu, lecz poszedł bezpośrednio do Fallona.

Też nie znam się na węzłach, ale wydaje mi się to dość jednoznaczne - Borden zaczął wiązać jakiś węzeł, po czym przerwał, rzucił pytające spojrzenie Julii, która skinęła głową, odwiązał to co zrobił i zaczął wiązać inny węzeł. Zatem wg mnie nie ma wątpliwości, że zawiązał potrójnego cośtam, ale to co wyraźnie podkreślić trzeba - za aprobatą Julii.

ocenił(a) film na 10
JaTezMamNick

PO prostu nie zrozumiałam czy w końcu zgadzasz się z teorią Roberta10203 czy nie, ale teraz już wiem co miałeś na myśli :-)

"co do Twojej wypowiedzi: zgadzam się, z wyjątkiem jednej rzeczy: moim zdaniem Cutter raczej nie wiedział wcześniej nic o kopiowaniu. Bo skąd?" ale ja też tak uważam, widać również trochę niezrozumiale piszę, to minus dyskusji na takim forum. To znaczy jestem wręcz przekonana, że Cutter o kopiowaniu dowiedział się gdy spotkał się z Lordem i zobaczył, że Lord to Angier, a przecież sam identyfikował jego zwłoki. Czy widział, że ta maszyna kopiowała, w sumie nie wiemy tego do końca, jak Cutter wytłumaczył sobie, że Angier żyje-nie żyje. Może myślał,że to jakiś sobowtór się utopił. Nie pamiętam na tyle dokładnie ich rozmowy w domu Lorda. Myślę jednak, że to czy dowiedział się dokładnie co robi maszyna Tesli nie ma większego znaczenia, w każdym razie nie ma dla mnie :-)