Film Nolana porusza bardzo poważne, dotykające każdego z nas tematy: zagadka sensu życia, problem pasji, która staje się obsesją, nienawiści, która powoli niszczy duchowo jednostkę i ludzi dookoła niej... Mamy pytanie o to, gdzie kończy się pragnienie sprawiedliwości i zadośćuczynienia, a zaczyna ślepa chęć odwetu, no i do czego może posunąć się zwykły człowiek gdy przestaje panować nad swoimi żądzami. Słowem: to, co tzw. kino "niszowe", "ambitne" etc. ukazałoby za pomocą nudnawego, wypełnionego skomplikowanymi symbolami i metaforami - a przez to kompletnie niezrozumiałego dla przeciętnego widza - spektaklu, który zebrałby oklaski garstki krytyków na zamkniętych pokazach, Nolan przedstawił w oszałamiającym wizualnie widowisku, z gwiazdorską obsadą i prostym (choć żąglującym chronologią) tokiem narracji. Brawo, kolejny dowód na to, że kino może pozostać sztuką popularną, "ludową", a jednocześnie nie rezygnować z powagi treści.