>
>
>
>
>
>
Wielu z oglądających uważa, że za każdym razem w wodzie ginie prawdziwy Angier.
Według mnie do wody trafiał jednak klon. Widać było że klon nie wiedział że trafi do wody, stąd zdziwienie i szok oraz szamotanina w wodzie podczas walki ze śmiercią no i przecież klon nie założył by sobie kłódki na akwarium. Musiał kłódkę zakładać orginał.
Orginał jest przenoszony gdzieś indziej, w klatce zostaje kopia która musi zginąć by doprowadzić do skazania Bordena, a po to jest 100 przedstawień aby całkowicie pognębić Bordena no i nie wiadomo przecież kiedy Borden da się schwytać w pułapkę.
W filmie jest jednak inny haczyk. Kto zginął za pierwszym razem, podczas pierwszego eksperymentu Angiera? Orginał czy klon?
I tu jest moim zdaniem najważniejszy moment filmu. Za pierwszym razem ginie prawdziwy Angier. Angier nie jest wtedy jeszcze zimnokrwistym zabójcą, broń przygotował sobie wtedy aby np. zabić się w wypadku kalectwa. Natomiast klon przejmując całą pamięć Angiera czyli pragnienie pognębienia Bordena i dominacja w świecie iluzjonistów, nie ma ludzkich odruchów i bez namysłu zabija orginał. I od tego momentu film zmienia się. Koniec z rywalizacją i ewentualnym pragnieniem zemsty za śmierć żony tylko dążenie z zimną krwią do śmierci Bordena, a przedtem całkowite pognębienie go jako magika, jako ojca. Na dodatek jako sprawca jego śmierci zabiera na wychowanie jego córkę. Wcześniej u Tesli (orginał) szukał tylko sposobu na Wielki Numera jako klon miał już tylkokrwiożercze zamiary.
Sorry ale tekst miał być kilka linijek niżej niż temat, żeby nie spoilerować. Nie wiem czemu tak wyszło że wlazło w temat.
Mea culpa, nie bijcie
trzeba było zwrócić uwagę co mówił Angier o poświęceniu - on poświęcał sam siebie dlatego uważał się za bohatera inaczyj byłby tylko mordercą
czy pamiętasz słowa Cuttera na pogrzebia żony Angiera - że tonięcie jest jak powrót do domu - pod koniec filmu sam to odwołał, to dlatego topiący się Angier a następnie już jego klony byli zaskoczenie - oni nie wiedzieli że śmierć wygląda w ten sposób
twierdzisz że Angier nie jest jeszcze zimnokrwistym zabójcą - próbował zastrzelić Bordena, był gotów zabić Fallona, pogrzebać go żywcem - on był gotów gdy wysyłał Olivia do Bordena - jak sam stwierdził wtedy to żona już nic go nie obchodziła
Chociaż faktycznie Angier wcześniej wykazywał bezwzględność w działaniu, to bruner rację ma...to klon zastrzelił oryginał przy pierwszym użyciu maszyny przez Angiera! Prawdziwy Angier mówił: "Poczekaj, ja jestem..." i zapewnie skończyłoby się na "prawdziwym tobą", gdyby nie padł strzał;)
Jak to się ma do zachowania Angiera? Nie wiem, bo dopiero teraz faktycznie zwróciłeś mi na to uwagę bruner. Dowiem się jak tylko zobaczę "Prestiż" ponownie, czyli na DVD...moim zdaniem to bez różnicy klon czy nie klon - charakter pozostał ten sam.
Charakter pozostał ten sam a także dążenie do bycia najlepszym, tylko klon nie miał juz ludzkich odruchów. Od tego momentu zaczął z pasją realizować zamiar zniszczenia fizycznie Bordena. Prawdziwy Angier nie był pewien czy chce śmierci Bordena, przecież żeby zabić faceta który się wcale nie ukrywa i cały czas gdzieś występuje, nie trzeba czekać latami na okazję i przychodzić na występ.
jak napisalem wyzej, każdy Angier był PRAWDZIWY i kazdy z nich mógł powiedziec "Poczekaj, ja jestem...". bo jezeli (wg Twojego twierdzenia) klon zabil prawdziwego to dlaczego TEN klon pozniej zrobil to samo czyli wszedl w tesle a pozniej do wody ??
pozdro
moim zdaniem źle kombinujesz. Według mnie w maszynie powstawał klon podczas gdy orginał był przenoszony. Świadczy o tym moment pierwszego eksperymentu - w maszynie powstał klon który zabił nadchodzącego prawdziwego Angiera.
Również w teatrze podczas przedstawień, za każdym razem ten pierwszy klon (ten który zabił prawdziwego Angiera) jest przenoszony i zawsze może sycić się widokiem rozentuzjazmowanego tłumu, natomiast jego klon powstający w maszynie, za każdym razem ginie w wodzie.
Natomiast słowa które mówi Angier Cutterowi (czy Bordenowi -nie pamiętam) na końcu filmu o tym że nie wiadomo czy trafi do wody, moim zdaniem tyczą się niedoskonałości maszyny (w/g słów Tesli)
bruner niby wszystko sie zgadza jednak nie do konca mianowicie nie wspomnailes nic o zapadni pod maszyna. poza tym wnioskooje ze ta maszyna teleportuje wg twojej teori "pierwszego klona" za widownie jednak tu jest druga niezgodnosc bo w momencie kiedy Angier (prawdziwy) przyjechal do Nicola Tesli po maszyna i zaplacil mu fortune chcial zeby ta maszyna wlasnie teleportowala ludzi, jednak ona ich "klonowala" co zmienia Twoja teorie. Wniosek z tego ze maszyna tworzyła Angiera w innym miejscu a ten co do niej wchodzil ginał. Nasoova sie za to pytanie, co powodowało ze Angier (klon czy nie prawdziwy - niewazne) teleportował sie zawsze w to samo miesjce (albo te kapelusze i kot "Kopernik" :D ). Tego jeszcze nie rozgryzlem (moze to wyjasnili ,ale ja nie pamietam).
co do ostanich słów Angiera tyczacych sie "niedoskonałosciami maszyny" to wydaje mi sie ze mash racje jednak to bardziej gmatwa wszystkie teorie :D
pozdro
"nie wspomnailes nic o zapadni pod maszyna"
Zapadnię stworzył dopiero pierwszy klon (ten co zabił orginała) po to aby pozbywać się ciał powstających w maszynie. Pierwotnie maszyna Tesli nie miała przecież zapadni.
"kiedy Angier (prawdziwy) przyjechal do Nicola Tesli po maszyna i zaplacil mu fortune chcial zeby ta maszyna wlasnie teleportowala ludzi, jednak ona ich "klonowala" co zmienia Twoja teorie"
Sorry ale co zmienia w mojej teori?
"co powodowało ze Angier (klon czy nie prawdziwy - niewazne) teleportował sie zawsze w to samo miesjce?"
Nie mam pojęcia, ale może Tesla to odkrył?
widze ze nadal mnie nie qmash. NIEMA wg mnie nikogo takiego jak klon, bo kazdy Angier był prawdziwy.
"Zapadnię stworzył dopiero pierwszy klon (ten co zabił orginała) po to aby pozbywać się ciał powstających w maszynie. Pierwotnie maszyna Tesli nie miała przecież zapadni"
- wygląda na to ze to "pierwszy klon" jest ZŁY !! hehe. bzdury. zapdanie stworzył po prostu Angier aby zabijac od razu "siebie" bo wtedy ta sztuzka nie mogla by trwac 100 razy a tylko jeden razy i w dodtaku nie byla by to juz sztuczka bo po misiescie biegało by 2 takich samych Angerów a moze i wiecej-poświecał sie!!
dlatego sie zabijal, swiadomie - dlatego uwazam ze w tej roli Hugh Jackaman zagrał negatywna postac wielbiaca zasade "cel uświeca środki" bo do konca nie moogl uwierzyc (co moovil mu Micheal Cane) ze Borden ma sobowtóra !! bale grał zwyklego iluzjoniste a Jackamanowi takie cos nie wystarczalo ! i dlatego na koncoo wygralo DOBRO czyli Bale co zupelnie nie odzwierciedla poczatku filmu gdzie wygladalo na to ze to Bale gra złego.
pytasz co to zmnia u Ciebie "kiedy Angier (prawdziwy) przyjechal do Nicola Tesli po maszyna i zaplacil mu fortune chcial zeby ta maszyna wlasnie teleportowala ludzi, jednak ona ich "klonowala" co zmienia Twoja teorie"
-otóż duzo bo wg twojej teorii maszyna miala teleportowac a ona TWORZYŁA !! obiekt w maszynie nigdzie sie nie przemieszczał a Ty twierdzish inaczej !!
pozdro,.
tu mash ten fragment : "Według mnie w maszynie powstawał klon podczas gdy orginał był przenoszony" !!
No bracie aleś walnął. Przecież przenoszenie to teleportacja. Od początku twierdzę że w wyniku eksperymentu w klatce powstaje klon a orginał jest teleportowany (przenoszony) w inne miejsce. I po to pierwszy klon który zabił Angiera zrobił zapadnię, aby pozbywać się kolejnych klonów w trakcie pokazu i jednocześnie uwikłać w którymś momencie Bordena w zabójstwo
noooo w morde jeża :) ale ja własnie o tym mówie, Ty twierdish ze Angier (kopia) zostaje przeniesiony/teleportowany w inne miejsce po tym jak wchodzi do maszyny, a ja własnie TWIERDZE INACZEJ !! odwrotnie. obiekt w maszynie nigdzie sie nie przemieszczał czyli chodzi o to ze TEN co wchodzil co maszyny NIE WYCHODZIL Z NIEJ czyli spadał do wody, to maszyna TWORZYŁA innego Angiera (też prawdziwego) w innym miesjscu (niewiem tylko od czego to zalezy w ktore) w tym przypadku za widownie na balkon !!
qmash mnie juz bracie :D ?????
z reszta co to ma za sens, ja mam taką teorie, Ty mash inna, co to za różnica - zycze powidzenia w interpretowaniu innych filmoov.
pozdro.
Nie rozumiesz mnie. Pisząc kopia mam na myśli tego który zabił prawdziwego Angiera (podczas pierwszego eksperymentu). Od tego momentu on zostaje orginałem do końca filmu, natomiast giną jego kolejne klony.
Ty twierdzisz że jest cykl zamknięty (powiedzmy jednodniowy - klon powstaje na jednym przedstawieniu, na następnym ginie), ja natomiast twierdzę odwrotnie: ten który wchodzi do maszyny jest teleportowany na balkon a nowopowstały w maszynie klon wpada do wody i ginie.
Czyli ten który zabił prawdziwego (orginalnego) Angiera przy pierwszym eksperymencie, żyje do ostatniej sceny filmu.
Jak to się mówi: jestem prawie w 100% pewny mojej teorii i dopiero następne obejrzenie filmu (na zimno)może zmienić mój punkt widzenia.
Zawsze może się coś nowego zauważy.
W sumie to chyba spieramy się o "pietruszkę", bo nikt się nie włącza do dyskusji :-)
Pozdrawiam
Ja się włącze do tej walki o piertuszkę:D
Mi szczerze pasuje bardziej teoria brunera.
co do tesli są dwie możliwości:
1. maszyna miała teleportować(przenosić) i robiła to, ale w tym przypadku efektem ubocznym była duplikacja, stąd za pierwszym razem oryginał został przeniesiony i zabity przez własną kopię.
Lub
2. maszyna nie działała jak należy - wogóle nie przenosiła, ale tworzyła gdzieś kopię a oryginał pozostawał w tym samym miejscu.
Ja jestem za pierwszą teorią - widzę w filmie pare dowodów popierających ją. Bardziej pasowała by do tego co mówił Tesla - maszyna nigdy nie działa tak jak to się zakładało w założeniach, ale wątpie też żeby sprzedał Angierowi niedziałającą maszynę. Sam zresztą mu powiedział, że maszyna działa.
co więcej:
po pierwsze niewiem czy zauważyliście, że gdy ukazywano ujęcia działania tesli - np: na przykładzie cylindra lub kota - widzieliśmy przedmiot, później wyładowania elektrycznośći wszędzie dookoła niego, później na ułamek sekundy przedmiot znikał i po ułamku sekundy znowu się pojawiał - łatwe do przeoczenia, ale tak było - moim zdaniem jest to oczywiste, że w ciągu tej sekundy oryginał został przetransportowany w inne miejsce, a na jego miejscu pojawiał się identyczny duplikat.
Dlategoteż prawdziwy Angier gdy duplikat wycelował do niego z broni powiedział : poczekaj...ja jestem..."tym prawdziwym" zapewne by dokończył. Ale nie zdążył, a Tesla ostrzegał - ta maszyna cię zniszczy...
ja jestem za drugą możliwością z powodu... Kopernika :]
jak można przenieść przywiązanego kota i w to samo miejsce zrobić przywiązanego klona? coś mi tu nie gra, bo powinien być wtedy przeniesiony razem z postumentem do którego był przytwierdzony, czy tlko obrożą i smyczą a może bez czegokolwiek co go trzyma? a że na moment wszystko znika - zaświeć sobie laterką w oczy - przez chwilę nic nie będziesz widział - tak działa światło :p
druga że rzecz to reżyser - jego zabawa z widzem polega na psychologii - a motyw że okrutny klon zabija prawdziwego Angiera o potem pozostałe klony jest jak z podrzędnego horroru - bardziej wyrafinowane jest to że Angier sam musi "ubrudzić" ręce czyli zabija pierwszego klona a potem podejmuje trudną decyzję by przez 100 dni, na każdym przedstawieniu po poświęcać się i zabijaś samego siebie dla dobra przedstawienia i dla zemsty
co do Tesla - powiedział że maszyna działa - ale nikt nie mógł sprawdzić JAK działa - a przecież Angier chciał maszynę która przeniosła by jego a nie robiła klony.
poczekaj...ja jestem... te słowa mogły paść zarówno z ust klona jak i orginału - klon czuje się orginałem a nie klonem, więc te słowa nie mają znaczenia jeśli chodzi o określenie kto jest kim
Tesla ostrzegał że maszyna go zniszczy - to prawda i przy obu wersjach jest zniszczenie - przy pierwszej - jest ono krótkie i bezbolesne - szybka śmierć z rąk klona, który odwala resztę brudnej roboty
ale przy drugiej - Angier musi pobrudzić ręce, czy przestaje być kimś za kogo sam się uważał, dobrym człowiekiem, on opracowuje plan który ma przynieść i sławę i ukojenie w zemście, i dla mnie to jest bardziej niszcząca moc maszyny - bo człowiek sam siebie niszczy przy jej pomocy
Vimo, coż tu dużo mówić..DOKŁADNIE !!!:D:D:D trafiles w sedno zwlaszcza kiedy: "co do Tesla - powiedział że maszyna działa - ale nikt nie mógł sprawdzić JAK działa - a przecież Angier chciał maszynę która przeniosła by jego a nie robiła klony" - przeciez Angier sie obrazil na Tesle bo nie zrobil maszyny jaka on chcial (miala teleportowac) jednak kiedy wyszedl z budynku i mial isc do hotelu, uslyszal mialczenie kota co zwroocilo jego uwage na miejse gdzie lezaly te wszystkie kapelusze i kot "Kopernik" !!! wtedy wpadł na pomysl ze moze to wykorzystac jednak z powieceniem.. zabijajac sie co spektakl !!
a co do wypowiedzi wczesniejszej ze to niby przedmioty znikaly na chwile to jest to nieprawda bo pamietam wyraznie..ani kot ani kapelusze nie znikaly !!!
pozdro.
"jak można przenieść przywiązanego kota i w to samo miejsce zrobić przywiązanego klona? coś mi tu nie gra, bo powinien być wtedy przeniesiony razem z postumentem do którego był przytwierdzony, czy tlko obrożą i smyczą a może bez czegokolwiek co go trzyma?"
to już zadanie dla wyłapywaczy błędów filmowych:P
takich logicznych dziur jest na pęczki w filmach z domieszką fantastyki.
"zaświeć sobie laterką w oczy - przez chwilę nic nie będziesz widział - tak działa światło :p"
hehe. chyba nie pamiętasz tej sceny - nie był to jeden wielki oślepiający błysk, ale na chwilę oryginał znikał, a całą resztę widzieliśmy - przepływająca elektryczność, maszyna - wszystko to było widoczne, a za ułamek sekundy "niby" oryginał się znowu pojawiał.
"bardziej wyrafinowane jest to że Angier sam musi "ubrudzić" ręce czyli zabija pierwszego klona a potem podejmuje trudną decyzję by przez 100 dni, na każdym przedstawieniu po poświęcać się i zabijaś samego siebie dla dobra przedstawienia i dla zemsty"
Zupełnie nie pasuje mi ta wersja. Angier dążył do wielkiej sławy i uznania i nie dałby się po prostu tak po prostu zabić dla przedstawienia. Był ogarnięty obsesją - chciał być triumfatorem - być przy tym jak go oklaskują i wiwatują na jego cześć, a nie zginąć przy pierwszej lepszej okazji z resztą w własnej woli(co prawda prawdziwy Angier zginął za pierwszym razem, z rąk dupikata, ale ten udoskonalił maszyne dodając zapadnie(usuwając zbędne kopie) i sam cieszył się sławą.
I jeszcze co do brudzenia rąk to właśnie zabijanie kopii jest prawdziwym brudzeniem rąk(analogia do "jednorazowych" kanarków - "jednorazowe Angiery", które podobnie jak kanarki lądują w koszu, tyle, że tutaj w zbiorniku z wodą). A twoja wersja z tym poświęceniem zupełnie nie pasuje do charakteru Angiera, który właśnie przez wielką obsesję zaczął wreszcie brudzić swoje ręce, a nie nagle się poświęćać:)
"Angier zginął za pierwszym razem, z rąk dupikata, ale ten udoskonalił maszyne dodając zapadnie(usuwając zbędne kopie) i sam cieszył się sławą"
!!! niema czegos takiego jak duplikat/kopia/klon KAŻDY z Angierów był PRAWDZIWY !!!
zabijanie przez "klona" oryginał i reszte "klonów" zakrawa na horror bez przeszkód natomiast, zabiajanie sie co wieczór jest czyms wyrafinowanym i mrocznym zarazem i ta wersja duzo bardziej mi sie podoba :)
"zabijanie przez "klona" oryginał i reszte "klonów" zakrawa na horror bez przeszkód natomiast, zabiajanie sie co wieczór jest czyms wyrafinowanym i mrocznym zarazem i ta wersja duzo bardziej mi sie podoba"
mi się np: bardziej podobała wersja z klonami Bordena niż bliźniakami - jak się coś bardziej podoba to nie znaczy wcale, że tak właśnie jest:D
"!!! niema czegos takiego jak duplikat/kopia/klon KAŻDY z Angierów był PRAWDZIWY !!!"
skoro maszyna tworzyła te oryginały to raczej nie były naturalne i tym samym prawdziwe.
Każdy z nich był idealnym duplikatem/kopią Angiera, ale nie prawdziwym Angierem. Jeżeli nie chcemy całkiem pogubić się w tym całym tyglu interpretacji to musimy używać takich zwrotów jak duplikacja, klon, kopia... Inaczej było by komicznie - wg twojej metody mamy np:
za pierwszym razem prawdziwy Angier zabił prawdziwego Angiera, albo też prawdziwy Angier zabił prawdziwego Angiera(kto wie?:) Podczas występów Angiera prawdziwy Angier pojawiał się w Prestiżu, a prawdziwy Angier topił się w zbiorniku, albo też było odwrotnie!;D
Tylko który z Angierów na końcu zginął zabity przez (prawdziwego!:)Bordena - prawdziwy Angier czy może Prawdziwy Angier? Oto jest pytanie;]
Trzymam sie teori takiej, ze istnieje w filmie takie cos jak oryginal i klon - wkoncu oryginal jest tylko jeden czyli ten ktory byl pierwszy a wszystkie kolejne musialy byc kopia/klonem.
Co do teorii, ze oryginal zostaje w maszynie a klon POWSTAJE w innym miejscu - musze przyznac ze mnie odpowiada bardziej. Ale z drugiej strony, skad Angier mogl byc pewny za pierwszym razem (wtedy kiedy zastrzelil swojego klona), ze klon ktory powstaje jest identyczny, bedzie mial identyczny charakter, uczucia, mysli - chodzi o wnetrze postaci klonowanej. Czy np klonowi nie odbije i nie zdradzi calemu miastu tajemnicy maszyny, albo czegos nie zepsuje i tym podobne...Czy byl Angier w stanie podjac takie ryzyko ? Wkoncu kopiowane byly tylko kapelusze i kot, a pierwszego klona zabil, zanim on wydusil z siebie jedno zdanie...
W kazdym badz razie ta teoria odpowiada mi bardziej :)
Pozdrawiam i witam
"Pozdrawiam i witam"...
...bo byl to moj pierwszy post ;)
PS. Jest mozliwosc edytowania postow ?
"skad Angier mogl byc pewny za pierwszym razem (wtedy kiedy zastrzelil swojego klona), ze klon ktory powstaje jest identyczny, bedzie mial identyczny charakter, uczucia, mysli - chodzi o wnetrze postaci klonowanej. Czy np klonowi nie odbije i nie zdradzi calemu miastu tajemnicy maszyny, albo czegos nie zepsuje i tym podobne...Czy byl Angier w stanie podjac takie ryzyko ? Wkoncu kopiowane byly tylko kapelusze i kot, a pierwszego klona zabil, zanim on wydusil z siebie jedno zdanie..."
Dokładnie - nie wyobrażam sobie żeby podejmował takie ryzyko poświęcania się - nie mógł wiedzieć, że klon/kopia będzie na pewno dążyć do tego samego co on.
"nie mógł wiedzieć, że klon/kopia będzie na pewno dążyć do tego samego co on" - własnie ze mógł to wiedziec poniewaz różnica pomiedzy "klonem" Angera i samym Angieram a Bordenem i jego bratem blizniakiem jest taka ze bracia bliznica choc sa podobni (tak naprawde blizniacy nigdy nie sa TACY SAMI wbrew pozorom) to jednak ich charaktery sazupelnie różne !!! Angier i "klony" byli zas IDENTYCZNI pod kazdym wzgledem bo to taka jakby były dwa IDENTYCZNE Króliki Puddingi !!! W moemncie kiedy Angier pierwszy raz testuje maszyne w odsosobnieniu, widac ze OBAJ pomysleli (zabrać broń), spojrzeli (na broń) i doszli do tych samych wniosków (zabić Go zanim on mnie zabije) DOKŁADNIE w tym samym momencie !!! To nie byli bracia blizniacy, to byli iluzjonisci dokładnie tacy jak ich pierwozór co nie oznacza ze byli klonami !!
podam taki przykład (głupi, bo głupi ale zawsze jakis :P ): Jezeli Królik Pudding chciałby zostac nauczycielem w przyszłosci to czy jego IDENTYCZNY "klon" niechcialby nim byc ??? jeśli nie to dlaczego ???
pozdro.
"Angier i "klony" byli zas IDENTYCZNI pod kazdym wzgledem bo to taka jakby były dwa IDENTYCZNE Króliki Puddingi !!!"
:)
"Jezeli Królik Pudding chciałby zostac nauczycielem w przyszłosci to czy jego IDENTYCZNY "klon" niechcialby nim byc ??? jeśli nie to dlaczego ???"
Żeś się na mnie uwziął;]
to odpowiem inaczej:
Rozumiem o co ci chodzi, ale ja np: będąc w sytuacji Angiera(i ogarnięty jego obsesją sławy) nie byłbym w stanie się tak poświęcić, wiedząc, że zginę i w dodatku stracę własną świadomość, a dopiero jakiś (niby identyczny) "ja" w innym ciele, będzie kontynuował moje dzieło. Pomimo, że niby te kopie są identyczne, to nie potrafiłbym im zaufać, wolałbym dopiąc wszystko na ostatni guzik po swojemu. W końcu Będąc Angierem chciałbym to wszystko widzieć, widzieć jak publicznośc reaguje na numer, jak staję się sławny, jak kończę z Bordenem, a nie ginąc za pierwszym razem dla "poświęcenia sztuce"(no bo Angier przecież nie odradzał się w innym wcieleniu). Taka jest moja wersja i wg mnie było tak.
Pzdr.
scena tuż po zastrzeleniu Angiera, Borden przechodzi koło szklanych "trumien", padają słowa "że nikogo nie iteresuje człowiek w szafie" i ujęcie na ciało w wodzie - to jak swierdzenie Bordena że jak się Angierowi podoba pod sceną - podczas występów z dublerem, i mi ta wersja sie podoba,że czekogolwiek by nie zrobił Angier to zawsze był tym w szafie... ot gorzka ironia
Hehe widze tu zażartą dyskusje chłopaki :-)
Jestem świeżo po filmie i na chwile obecną zgadzam się z tym co głosi Don Pito.
W moim odczuciu to zaraz po eksperymencie z kopiowaniem Angiera (określenie "klonowanie" nie pasuje mi tu do całej tej historii) powstał twór identyczny z oryginałem. I to identyczny również na płaszczyźnie umysłowej.
Czyli że w chwili powstania posiadał te same wspomnienia, pamięć i wszystkie inne cechy emocjonalne "oryginału".
I obaj Angier'owie wg mnie czuli się tymi oryginalnymi.
Pudding piszesz: "(...)Będąc Angierem chciałbym to wszystko widzieć, widzieć jak publicznośc reaguje na numer, jak staję się sławny, jak kończę z Bordenem, a nie ginąc za pierwszym razem dla poświęcenia sztuce(...)"
No więc IMHO on tego wszystkiego właśnie doświadczał. Zmieniając jedynie swoją lokalizację :-) Przez moment doświadczało tego samego dwóch Angierów, ale potem otwierała się zapadnia i wiemy co było dalej...
Swoją drogą to któż może wiedzieć co działoby się z psychiką ludzką w takim momencie gdyby Tesla faktycznie skonstruował i uruchomił coś takiego. Od powrotu z kina czyli już jakieś 5 godzin wertuje internet w poszukiwaniu różnych informacji i ciekawostek o tym wynalazcy wszechczasów :D
I aż zapiera dech to czego ten gośc dokonał, a jeszcze bardziej to, ze amerykański rząd wiele dokumentów z jego badań po prostu utajnił.
PS. Czy Ch. Bale zawsze gdy mówi to układa usta w taki sposób? :D Z tego co pamietam to w Mechaniku mówil normalnie a tutaj to sie troche... faflunił:D normalnie patrzeć na to nie mogłem jak się tak człek mówiąc nadymał:D
pozdr
Zgłupiałam całkiem...
Czyli mamy tak:
A- Angier 'pierwotny'
B- Angier 'wtórny'
1- miejsce w maszynie
2- miejsce poza maszyną
I sytuacje po działaniu maszyny:
I. A zostaje w 1, B powstaje w 2
II. A przenosi się do 2, B powstaje w maszynie
III. A 'znika', a powstają B' i B'' (a może nawe A' i A'')
Czy to wszystkie możliwości??
Mi w takim razie najbardziej podobałoby się chyba I. Do konca mamy do czynienia z 'pierwotnym' Angierem. Początkowo nie chce zabijać ptaszków, ale obsesja doprowadza do tego, że zabija kolejne wersje wtórne, a na końcu dowiaduje się, jakim był potworem, kiedy Cutter mówi mu, że topienie się to nie powrót do domu, ale agonia (a pewnie do tej pory tym tłumaczył się sam przed sobą, wmawiał sobie, że nie cierpią).
"Ja jestem..." tego "wtórnego" służy wtedy pokazaniu nam, że Angier mordował prawdziwe, świadome osoby, być może identyczne z nim.
Przy II. Angier byłby wtórny, ale przecież wciąż prawdziwy, identyczny z pierwotnym. I co noc skazywałby się na śmierć, mając nadzieję, że jest ona jak powrót do domu. To bardziej zakręcone niż I., ale jakby mniej tragiczne. Co bardziej pasuje do Nolana? :)
III. mi się w ogole nie podoba. I chyba jest bez sensu. :)
No i pytanie podstawowe: czy ktoś czytał książkę?? Jak tam jest??
Przeczytałem większość zamieszczonych postów na poszczególnych tematach i przewija się ciągle temat klonów, kopii, dublerów i być może dojdzie do końcowego rozstrzygnięcia, bo już tyle postów upłynęło a tu ciągłe spory...
Ja mam inny problem. Prosze o pomoc. Chodzi o proces Bordena, o to jak łatwo sąd skazuje go na śmierć, nie mając w sumie mocnych dowodów. Nie pamiętam dokładnie jak to było z tym przesłuchaniem Cuttera. Przekonywał on sąd,że Borden podstawił cały zbiornik z wodą aby utopić Angiera czy tylko podmienił kłódkę? Bo jeśli chodziło tylko o kłódkę, to ok rzeczywiście mógł wejsć pod scenę i zdążyć to zrobic. No bo zbiornika z wodą to by przecież nie mógł wziaść niewiadomo skad, zwłaszcza że nie miał prawa tam przebywać w jakielkolwiek wolnej chwili. Generalnie chodzi mi o to czy sędzia wiedział,że Angier sam sobie przygotowywał ten zbiornik pod zapadnią, (no i tak na zdrowy rozum to bedac takim sedzia to by mnie to dziwiło po co magik ma sie maczac w wodzie skoro może sobie z poduszek zrobić ladowanie).
Druga sprawa: przecież Borden chciał uwolnić Angiera używajac czegoś na wzór kilofa.
Jak to zostało przedstawione przed sądem przez Cuttera? Wogóle o tym nie wspomniał?
W jaki sposób tłumaczyl zachowanie Bordena przed sądem i przed samym sobą? Z konstrukcji filmu przecież wynika że Cutter dowiaduje sie o tym że Angier żyje i zabijał swoje kopie/siebie dopiero potem gdy spotyka go jako wąsatego sir czy lorda jakiegośtam. A skoro przyjać taka wersje to wydaje sie być nieprawdopodobnym że nie wiedział o tym co robi ze swoimi kopiami Algier i wogóle jak przebiegala cala ta sztuczka skoro był inżynierem sceny, a tych przedstawień było az 100. Toteż wracajac do momentu, kiedy Borden siecznym narzedziem próbuje uwolnić duszacego sie A. wpadajacy Cutter powinien mu pomóc a nie oskarżać go: "coś ty zrobił" czy jakoś tak to było. No i skoro Cutter mialby nie wiedzieć że zabijanie swoich kopii przez Algiera jest częścią przedstawienia to powinien rozumować: ze Borden chce uwolnic tonącego. No chyba ze najpierw by go chciał podtopić a potem jeszcze kilofem pokiereszowac- taki złożony sadyzm he he. Dlaczego Borden nie wysuwa żadnych słów na swą obronę przed sądem, wie że nie ma sensu czy co? mnie ten caly wyrok jest jakby naciagany, Przecież sad potrzebyje 100% dowodów zeby kogos skazac na smierc, chyba że w tamtych czasach było inaczej, Dla mnie ten caly wyrok jest jakby naciagany,rezyser sie nie przyłożył żeby to dopiescić? A jeśli nieuważnie sledziłem tą cześć filmu to prosze niech mi ktoś z Was to wyjaśni jak należy i odpowie na pytania przeijajace sie w moim niechlujnym poscie.
- to na pewno były inne czasy
- za samym procesem mógł stać ktoś zamożny wielbicieć iluzji i Wielkiego Dantona czy, lord jakiś tam czyli sam Angier (przekupni sedziowie byli już i wtedy, to oczywiście nadinterpretacja ;)
- ani Borden ani Cutter nie zamierzali zdradzać żadnych tajemnic iluzji więc sedzia musiał opierać sie na tym co widział lub się domyślał
- na pewno Cutter opisał wszystko co sie działo pod sceną - ale wystarczyło ziterpretować ze Borden zaczą rozbijać zbiornik gdy było już zapóźno, po za tym tylko on mógł podmienić kłódkę, nikt ni mógł podejrzewać ofiary
- Borden mógł się nie bronić przed sądem z trzech powodów - to mógł być ten z braci który przyczynił się do śmierci żony Angiera i czuł się trochę winny, mógł się też czuć winny że nie uratował Angiera, drugi to taki że chciał chronić resztę rodziny, brata i dziecko, oraz że wolał umrzeć niż zdradzić swój sekret - "jeśli zdradzisz sekret dla innych będziesz nikim" - takie słowa padły z ust jedngo z braci
trafna uwaga Vimo "jeśli zdradzisz sekret dla innych będziesz nikim" powiedział Borden lub Cutter do chłopca przy triku z monetą !!!! to jest wazny cytat..
pozdr.
to powiedział Borden.
pytanie jest takie jeszcze. skąd klon czy też prawdziwy ANgier wiedzial żeby nie wychodzić tedy na balkon jak Borden zszedł pod scenę. jeśłi to byłby klon ty pewnie tego by nie wiedział, a prawdziwy Angier mógł go zauważyć podczas gdy ludzie oglądali jego maszynę.
"... skąd klon czy też prawdziwy ANgier wiedzial żeby nie wychodzić tedy na balkon ..."
zacytuję siebie z innego tematu "...na sali po zniknięciu zawsze panowała cisza - oczekiwanie na "prestiż" - na tym jednym przedstawieniu ciszę przerwał krzyk Bordena spod sceny - i Angier wiedział że tym razem nie musi już wychodzić..."
"...jeśłi to byłby klon ty pewnie tego by nie wiedział,..." skąd założenie że klon nie wie tego co wie orginał?
I to jest kolejny dowód na to ze nie ma podzialu na klony, kazdy z Angierów był prawdziwy, jeden i ten sam !! mysleli tak samo wszyscy bo wszyscy byli prawdziwi a nie kopiami. zatem mozna wyjasnic fakt ze kiedy Borden krzyknal z podsceny, wtedy Angier wiedzial ze juz nie moze wyjsc i sie ujawnic bo zapsoolby to co szykowal od dawna - wrobienie Bordena !!!
pozdr.
"[...]powstał twór identyczny z oryginałem. I to identyczny również na płaszczyźnie umysłowej.
Czyli że w chwili powstania posiadał te same wspomnienia, pamięć i wszystkie inne cechy emocjonalne "oryginału".
I obaj Angier'owie wg mnie czuli się tymi oryginalnymi."
No tak zgadzam się z tym jak najbardziej.
"No więc IMHO on tego wszystkiego właśnie doświadczał. Zmieniając jedynie swoją lokalizację :-) Przez moment doświadczało tego samego dwóch Angierów, ale potem otwierała się zapadnia i wiemy co było dalej..."
Mi chodziło o to, że kopiując się Angier nie przenosił swojego wcielenia w kopię - kopia owszem była identyczna, ale żyła własnym życiem(owszem pewnie robiłaby to samo co oryginał, skoro myślała identycznie i jej tożsamość również była taka sama). Ale oryginał nie miał świadomości kopii. Jeżeli ginął to nie oznaczało to odradzał się w kopii. Ginął na dobre i mógł tylko mieć nadzieje, że kopia zrobi to co on by zrobił, ale raczej nie miał pewności. Ja gdybym był nim i tak jak jemu bardzo by mi na tym zależało - starałbym się zrobić to do końca samemu, a nie pozwolić się zabić i pozwolić żeby doświadczyła tego jakaś kopia.
Sam Angier mowi,ze "nie wie nigdy gdzie sie znajdzie czy w wodzie czy w prestiżu"..
Moim zdaniem jest tak - klon tworzył sie gdzies na balkonie a prawdziwy wpadał do wody. Tyle ze widocznie angier pogodził sie z faktem ze bedzie przezywal walsna smierc majac nadzieje ze ten klon bedzie dokladnie taki sam.
Dlaczego??
Pamietacie jak Tesla próbował z kotem i z kapeluszem? Prąd walił w jedno i drugie ale to caly czas zostawało w miejscu!! wiec stad zapadnia zeby sie pozbyc oryginalu, podczas gdy klon stawał sie "nowym oryginałem".
Wniosek
tesla zbudował maszyne do klonowania (?!) a nie do teleportacji (?!) science fiction ;) POzdrawiam
poczekaj ja jestem... a dlaczego klon nie miałby tego mówić, dlaczego nie miałby się czuć orginałem skoro był taki sam, różnica między nimi w tym momencie polegała tylko na tym, że ten który znalazł się po za maszyną nie wiedział gdzie wyląduje i tylko to odrobinę mogło go zaskoczyć -
ja jednak uważam że orgianał zawsze zostawał na miejscu - dlatego tak mówił o poświęceniu się dla sztuki - musiał zabijać siebie by wszystko szło zgodnie z planem - wybrał utonięcie, gdyż Cutter mówił że jest to jak powrót do domu, ale gdy na końcu powiedział że skłamał i jest to jak agonia, Angier był bardzo poruszony i to na pewno nie tym że "klona" zabijał, tylko że zabijał w ten sposób siebie...
Należy zatem powiedzieć, że to nieistotne czy to był klon czy oryginał:) Natura Angiera pozostawała ta sama, faktycznie klon mógł to powiedzieć, bo czuł i myślał tak samo jak oryginał.
Więc cała ta dyskusja jest o fakcie nieistotnym;)Ale ważne, że jest, bo to rzadkie na FW;)
Pozdro!
Przecież Angier mówi: nidgy nie byłem pewnien czy trafię do wody czy do Prestiżu. Więc to musiał być od początku prawdziwy Angier, który zabił klona
widze ze dzieje sie tu pewna ciekawa dyskusja, zatem dołacze sie i przedstawie swoje zdanie:
uwazam, ze zle to kinomaniacy odbieracie, otóż nie bylo nikogo takiego jak klon, bo każdy Angier był "prawdziwy". Przeciez cała ta tesla nie działała (co miała robic i za co zaplacil Angier) ona tylko tworzyła (dobrze mnie zrozumcie) drugi orginał Angiera. ONI mysleli, robili tak samo. Pierszy raz jak pokazuje Nolan jak działa tesla widac ze jak koncza sie te duze wyładowania, zamyka sie klapa !! Jednak jak pamietacie momeny kiedy Angier pierwszy raz sprawedził maszyne (bez widowni, sam w teatrze) on wcale nie znikanał ani sie nie teleportował tylko dalej w niej stał, jednak na przeciw siebie zobaczyl "siebie" (wcale nie kopie, bo "drugi" Angier mu chcial powiedziec zeby go nie zabijal, obaj wiedzieli co chca zrobic, bo w tym samym momencie pomysli tak samo o tym samym = mam nadziej ze jeszcze kumacie :P ). Czyli tak jak Wy to nazywacie, PRAWDZIWY Angier zabił KOPIE, jednak kiedy Angier pokazał Nowego Przeniesionego Człowieka widowni, wtedy dopiero ze tak powiem PRAWDZIWY Angier zginał bo wpadl do pojemnika z woda (wiedzial o tym, poswiecil sie dla sztuczki, bo wiedzial ze i tak bedzie "żył") i wtedy za widownia pokazuje sie za kazdym razem KOPIA jednak to jest nadal ten sam Angier !!!
wyrazilem tu swoje zdanie, i powiem tak: uwazam to wytlumaznie za bardzo mroczne, bo jakże trzeba sie poswiecic zeby co wieczor świadomie "umierac" by potem odrodzic sie na nowo !! Nolan to geniusz !!
9/10
nie Tesla a tesla, chodzi o to urzadzenie które wytwarza prąd a nie o naukowca :D