podczas przedstawienia, w ktorym Borden widzi wpadajacego Angiera do zbiornika z wadą, drugi Angier (ten, ktory mial byc prestiżem) nie pojawia sie na balkonie, czemu?
w trakcie wczesniejszego przedstawienia Angier pojawaia sie za plecami widowni kilka sekund po zniknieciu ze sceny, czemu tym razem zwlekal? (przeciez nie byla to pulapka na Bordena, nie chcial doprowadzac do procesu i skazania rywala, mowi o tym Bordenowi we wiezieniu, nawet jezeli go rozpoznal wsrod osob zaproszonych na scene by sprawdzili maszyne),
oczywiscie mozna argumentowac, ze uslyszal krzyki Bordena o tym, ze jego klon sie topi, ale Borden zaczal krzyczes po dlugiej chwili zwloki (najpierw sie przygladal, potem mowil cos o kluczu do klodki),
pytanie wiec: skad Angier wiedzial, ze Borden odkryl jego klona-topielca, i nie ujawnil sie w prestiżu???
No bo przewidział, że na ostatnim, setnym przedstawieniu Borden będzie chciał coś zrobić z zadzrości wynikającej z totalnej bezsilności. Dlatego właśnie nie wyszedł, upozorował swoją śmierć, wcześniej napisał swój dziennik, a następnie podrzucił go do więzienia.
Tak, to dość prawdopodobne wyjaśnienie :)
Ciekawe natomiast jest to, że podczas eksperymentów u Tesli z kapeluszem, to klony pojawiały się w innym miejscu, natomiast oryginalny kapelusz pozostawał na miejscu. Na scenie natomiast, gdy iluzje wykonuje Angier, wychodzi na to że to ON (on- prawdziwy Angier) przenosi sie na balkon, natomiast to klony pozostają na miejscu i poprzez zapadnie zostają uśmiercane w zbiorniku. Ciekawe :):):)
jak myślicie?
Ano, wychodzi na to, że przeżywał klon. :) Dlatego też, przez cały ten motyw z klonowaniem, film się robi zupełnie nieprzekonujący.
dzeki temu, ze tworcy postanowili usmiercic Angiera zarowno poza maszyna (strzal z pistoletu) jak i tego w maszynie (skrzynia z woda) powinniscie zrozumiec, ze nie ma znaczenia, ktory Angier jest niby prawdziwy, bo to nie jest istotne....a najlepiej jak spojrzycie na to tak, ze kazdy, ktory sie pojawial w filmie byl niejako PRAWDZIWY....
No, z jednej strony to absolutnie wszystko jedno, z drugiej zupełnie nie. :) Dlatego ten motyw mnie nie przekonuje.
nie przekonuje w sensie, ze ten motyw jest nielogiczny i nie do konca w filmie wyjasniono co i jak z klonami i oryginalem? blad...wszystko ladnie pasuje :]
czy nie przekonuje w sensie, ze ten motyw ci sie zwyczajnie nie podoba? wtedy ok, nie mam pytan :]
Oczywiście, wszystko ładnie wyjaśniono i pasuje, tylko że nie wiadomo jak to jest z klonami w rzeczywistości, poza tym nie klonuje się wchodząc do maszyny z takimi ładnymi błyskawicami, no i niekoniecznie pod koniec XIX wieku... Czyli jednak to drugie, nie podobie mi się. :)
caly problem polega na tym, ze widzowie sami sie dali zlapac w pulapke przekladajac wizje 'klonow' jaka znamy do tego filmu....ludzie z zalozenia uwazaja, ze jak klon to na pewno nie oryginal, nie jest to to samo, jest czyms z gruntu gorszym, wiec teoretycznie nam ich mniej zal itd. a to bez snesu, bo kto wam w filmie powiedzial, ze to sa dokladnie typowe klony?! ta maszyna po prostu wykracza poza nasze pojmowanie rzeczywistosci i tworzy jakby kolejny oryginal (Tesla czasem tak nie powiedzial? ze kazdy cylinder jest zarowno kopia jak i oryginalem? czy cos jakos tak...), duplikuje go....tak to trzeba postrzegac i wtedy wydzwiek codziennego umierania jest druzgocacy, przynajmniej dla mnie ;)
ponoc to troche odeszlo od ksiazki, bo tam chyba maszyna tworzyla jakas powloke czy cos, ale to juz oosbna kwestia....tworcy filmu mieli jasny cel i im sie to na pewno udalo :)
a ze ogolnie jest watek s-f to osobna kwestia, mnie nie przeszkadza :]