Powiedzieć, że końcówka nie była ciekawa i zaskakująca to jak skłamać. Jednak zawiodłem
się. Nie ma takiej mocy żeby skopiować człowieka. Do chwili wyjaśnienia całej sztuczki
naprawdę mocno zastanawiałem się jak zostanie to udowodnione w sposób realny, tak jak
w przypadku "Iluzjonisty", lecz tu poszli na łatwiznę i zasłonili się prawdziwą magią nauki,
która jest niemożliwa w tym przypadku. Myślałem, pragnąłem żeby wyjaśnienie całej historii
było realne, tak jak w przypadku przytoczonego wcześniej filmu. Film trzymał w napięciu do
ostatnich chwil kiedy dowiedziałem się, że po prostu kopiuje się i zabija sobowtóra. To było
zbyt naiwne zakończenie. Nie można tego filmu porównywać w całości do "Iluzjonisty",
właśnie ze względu na nierealne zakończenie.
Niesmak pozostał.
Przejdzie Ci. Z perspektywy czasu myślę, że bez maszyny dramat Angiera byłby niepełny. Bez "magii nauki" nie można by przedstawić jego poświęcenia - porównywalnego do tego jakie musiał znieść Borden. Zresztą sztuczkę Bordena wyjaśniono w "realny" sposób - i to dośc zaskakujący w moim mniemaniu - więc powinieneś być choć częściowo usatysfakcjonowany. Prestiż to coś zupełnie coś innego niż Iluzjonista. To tak jakby porównywać X-Menów do Strażników - niby oba filmy o komiksowych superbohaterach ale jednak zupełnie inne.