PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=448713}

Projekt: Monster

Cloverfield
2008
6,4 69 tys. ocen
6,4 10 1 68964
6,0 29 krytyków
Projekt: Monster
powrót do forum filmu Projekt: Monster

Ten film nie jest horrorem! Nie wiem czy jest też filmem katastroficznym bo przyszło mi niekiedy umierać ze śmiechu widząc co chwila jakieś niedorzeczności. Więc czym jest? Jest esencją amerykańskich fobii. My europejczycy boimy się duchów, amerykanie kosmitów. Od zamachu na WTC boją się również zamachów terrorystycznych, więc połączenie tych dwóch rzeczy gwarantowało filmowi sukces komercyjny. Scena w której przez ulice przetacza się ściana pyłu jest żywcem skopiowana z amatorskiego nagrania zarejestrowanego z 11 września. I nie miałbym nic do filmu gdyby reżyser postawił na film opowiedziany w formie Wojny Światów. Ale lepiej się sprzeda gdy przywdzieje się go w formie zapisów z pierwszej ręki. I tu zaczyna się kicz! Wiem jak się kręci takie filmy. Nie da się po prostu nakręcić wszystkiego co ważne. W Blair Witch było to ciekawie pokazane bo bohaterowie nie nakręcali swojej historii sprzed wydarzeń w lesie , ani też usilnie nie ukazywali swoich sylwetek przed kamerą. A tu kręci się wszystko tak by widz zżył się z bohaterami. I wszystko niby przypadkowo uchwycone. Tragizm gości na imprezie gdy przesadnie odbierają wiadomość że dwójka dorosłych ludzi uprawiała ze sobą seks też powala. Wracając do Blair Witch- tam kręcono ujęcia drzew, a dialogi kręcone były podczas postojów co ma naturalistyczny oddźwięk. Tu kręci się wszystko by widz nie pogubił się w fabule. Nie wiem co mieli za kamerę, ale jak na kasetową ma całkiem niezły obraz a jej wytrzymałość jest niesamowita. Podobnie jak nad ludzkość tych "realistycznych" bohaterów. W końcu każdy może mieć szczęście spaść helikopterem centralnie dziobem na ziemię i wyjść z tego cało (poza pilotami- taki ich już los), i nawet nie zakurzyć obiektywu kamery. Szkoda że helikopter się nie ostał. Pewnie trawnik zamortyzował upadek. Podziwiam też operatora kamery który świetnie radzi sobie z bieganiem do tyłu kręcąc zawalający się most na którym się akurat znajduje. Równie godne uwagi jest to że walcząc z potworkami wciąż ją trzyma i używa samych nóg, albo że gdy rozpacza iż jego oblubienice rozsadza obcy on płacząc, krzycząc i starając się coś zrobić mimo to ma przy twarzy kamerę. Albo bohaterka (tak warta poświęcenia życia innych przyjaciół) przez kilka godzin uwięziona w przechylonym wieżowcu z rurą która przebiła jej płuco. Każdy mógłby se ową rurę wyciągnąć a potem biegać co sił w nogach. Normalne. Albo jak główny bohater (jedyny który ucierpiał po upadku helikoptera) marudzić że ma połamane nogi a już chwilę potem ganiać śmiało po Central Parku. Reakcja wojska bywa śmieszna, w całym filmie ujrzałem jedną karetkę i jeden szpital polowy, nikt nie wpadł na pomysł używania samochodu, nie ujrzałem natomiast ani jednego wozu strażackiego. Naprawdę! A skupiałem się na tym co sił próbując przestać nie dowierzać. Też zrobiła na mnie wrażenie głowa Statuy Wolności która lądując na ulicy (pod drzwiami mieszkania bohatera) nie zabiła nikogo, nie zerwała asfaltu , a jedynie uszkodziła samochód i budynek. I tu przychodzi mi kolejna myśl. Jak to możliwe że bohaterowie byli w każdym większym kataklizmie? Przypadek? Jeden , dwa- ok? Ale w każdym? Brakowało by byli na statku od którego wszystko się zaczęło. Dialogi są ostre niczym twarz operatora: "Nie wiem co to było , ale jest równie straszne". Po Manhattanie biega biega potwór większy niż wieżowce a oni się zastanawiają co TO? I dlaczego ten potwór jest zawsze niedaleko nich? Albo jak to możliwe że nie widzi się czegoś tak wielkiego zmierzającego w twoją stronę? Lub też jak ten potwór dostrzegł operatora skoro ten był dla niego wielkości mrówki i jak udało mu się chwycić go dość rozległą paszczą? Spróbujcie chwycić mrówkę za pierwszym razem w zęby bez używania rąk. Skoro ten duży był matką tych mniejszych , to po co te drugie zapładniały ludzi (i do tego tylko kobiety)? To tak jakby moje dziecko po urodzeniu próbowało ugryzieniem (sic!- nie ma chyba stworzenia które ma swe zarodniki w ślinie , bądź zębach) zapłodnić krowę. Forma kosmicznych jaskółek? Ekosystem nie do zrozumienia dla ziemskich stworzeń? Podsumowując. Nikt tu za nikim nie płacze (poza głównym bohaterem który na opłakanie brata poświęcił 3 minuty), gdy bohaterowie stoją w miejscu stoją też mieszkańcy okolicznych kamienic, zaś gdy ci ruszają ruszają robią to i ci drudzy (solidarność stada), i dziesiątki nie dociągnięć które zostały mi sprzedane jako idea poczucia naturalizmu sytuacji. Godzilla nie miała takiej formy przez co wchłania się o wiele bardziej lekko strawnie. Pisanie że film jest nowatorsko nakręcony jest stwierdzeniem kłamliwym. Jedyne co zasługuje na oklaski to efekty specjalne. Fabuła jest prosta i głupia zarazem, a tym samym strasznie przewidywalna. Nie ocenię filmu bo może się komuś podobać , ale nie róbcie tego błędu nazywając film arcydziełem (tak jak ktoś podpisał pod CAMP ROCK). W tym filmie nie ma nic oryginalnego poza szybką, energiczną wizualizacją.

użytkownik usunięty
rhcp_20

Co do tych niedorzeczności - nie przeszkadzały mi w oglądaniu filmu. Nawet nie zwracałem na nie większej uwagi. Miało być efektownie, miał być wielki potwór demolujący miasto, miał być obraz z perspektywy amatorskiej kamery - i to wszystko było. Fabuła nie była tu najważniejsza. Jeśli ktoś lubi filmy o potworach (ja je ubóstwiam), to myślę, że śmiało można nazwać ten film arcydziełem :)

"A tu kręci się wszystko tak by widz zżył się z bohaterami."

No i o to chodziło. Widz miał się utożsamiać z bohaterami, przeżywać to, co oni - emocje takie, jak strach, napięcie, przerażenie itp.

"Skoro ten duży był matką tych mniejszych , to po co te drugie zapładniały ludzi (i do tego tylko kobiety)?"

Tu akurat nie masz racji. Duży NIE był matką mniejszych. Te małe pasożytowały na nim. A ich ugryzienie nie miało nikogo zapładniać :P możliwe, że stwory wydzielały jakąś substancję, która umożliwiała im w jakiś sposób żerowanie na dużym potworze, a po dostaniu się do organizmu człowieka wywoływała reakcje uboczne.

"Od zamachu na WTC boją się również zamachów terrorystycznych, więc połączenie tych dwóch rzeczy gwarantowało filmowi sukces komercyjny."

W swoim poście wspominasz Godzillę (nie wiem, którą część, ale przypuszczam, że oglądałeś amerykański remake). Jakby na to nie patrzeć, pierwszy Godzilla (nakręcony w Japonii w roku 1954), powstał zaledwie 9 lat po użyciu bomby atomowej w Hiroszimie i Nagasaki. Potwora obudziło właśnie promieniowanie, można więc powiedzieć, że Godzilla jest uosobieniem lęku Japończyków przed bombą atomową. Analogiczną sytuację mamy w Cloverfield :) Ja przeciwko takim "zabiegom" nie mam absolutnie nic :)

PS. Godzilla (w filmach japońskich) to ON. To, że się kończy na "a", nie ma tu nic do rzeczy - to nie jest polskie słowo ;)