"Coś" wielkiego atakującego, wielkie miasto a widzimy to wszystko z punktu widzenia małej, roztrzęsionej kamery. Nie powiem, żeby oglądało się źle. Początkowo jesteśmy świadkami przyjęcia pożegnalnego dla przyjaciela, plotki, zaloty i tego typu sprawy. Wyglądało nawet przekonująco. Później jest już tylko ucieczka bądź pościg z czasem, a gdzieś tam pomiędzy udaje nam się ujrzeć kolejne fragmenty "czegoś", aż do finałowej sceny, gdzie zobaczymy wszystko w pełni. Bez ambicji, bez fabuły, ale za to akcja i zwykły ludzki strach.