Po pierwsze żaden człowiek, a tym bardziej amator kręcenia nie ryzykowałby życia, żeby nagrać kamerą jak gonią go 2 metrowe robale. Jedynym wyjściem byłoby rzucić kamerę i spieprzać. I tu błąd twórców, bo chcąc nagrać ten film kamerą "z ręki" przyczynili się do jego niedorzeczności. Po drugie dziewczyna nadziana na metalowy pręt, która przeżyła i te bohaterstwo jej byłego chłopaka jest bardzo naciągane. Widać, że scenarzyście brakowało pomysłu na fabułę mimo, iż przypuszczam, że założeniem tego filmu nie miał być wielowątkowy scenariusz, a ukazanie paniki ludzi w obliczu nieznanego zagrożenia. To akurat element na plus, bo moim zdaniem im się to udało, a film trzyma w napięciu. Kolejnym plusem są efekty specjalne, a szczególnie wygląd potwora, który autentycznie wywołuje niepokój. Potęguje to dodatkowo sposób w jaki jest pokazywany, że niemal do końca filmu nie wiemy jak wygląda, a wcześniej widzimy tylko fragmenty rozbudzające nasza wyobraźnię. Podsumowując sądzę, że lepszym rozwiązaniem byłby normalny sposób kręcenia, który wykluczył by mój pierwszy zarzut co do tego filmu, a także pozostawiłby większe pole popisu dla jednak miernych aktorów. Mimo wszystko można poświęcić czas na seans, bo to dosyć ciekawa pozycja. Moja ocena 5/10.
Co do pierwszego zarzutu to wg mnie jest dziwny bo co za problem uciekać i filmować? Ja raczej bym nie wyrzucił kamery bo takie nagranie potem mogłoby przysporzyć wielkiej popularności i ludzie właśnie tak myślą i niejednokrotnie ryzykują życiem w różnych sytuacjach, byleby tylko coś nagrać.