PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=448713}

Projekt: Monster

Cloverfield
2008
6,4 69 tys. ocen
6,4 10 1 68963
6,0 29 krytyków
Projekt: Monster
powrót do forum filmu Projekt: Monster

Postacie są mało interesujące, dialogi wyjątkowo kiepskie nawet jak na amerykański film, fabuła przewidywalna - typowy film na odmóżdżenie.
Co mnie zirytowało w tym filmie, to nie aspekty ściśle związane z fabułą, ale pomysł na pokazanie tej historii - sposób banalny. Otóż mamy przed sobą grupę znajomych, ludzi cieszących się swoją młodością. można powiedzieć wyższe sfery, ludzi którzy są jak wyjęci z okładki magazynu.
Wydarzenia w filmie mają przybliżyć głównego bohatera do jego oddalającej się miłości z lat szkolnych, to jego heroizm ma być do tego kluczem.
To wszystko czyni film bardzo mało autentycznym - dla mnie jest to kolejny film, który silniej ma kreować aspiracje motłochu - być pięknym młodym i bogatym. Katalizatorem tego przesłania jest właśnie wątek głównego bohatera i jego walki o miłość, co ma przybliżyć go do zwykłego widza. Film ma w sobie więcej socjotechniki niż sztuki filmowej.
Nie wiem jak inaczej można odebrać film o uciekających facetach, którzy wyglądają jakby wyszli z salonu kosmetyczki, żeby zrobić sobie manicure i pedicure, oraz o laskach sprintujących w ucieczce przed potworem w szpilkach na 20 cm.

Żenada

ocenił(a) film na 2
bonemachine

Zgadzam się! Bohaterowie byli żałośni. I całkowicie nierealistyczni: gościu i jego altruistyczni znajomkowie biegną przez pól miasta aby uratować jedną laskę, która i tak mogła już nie żyć, biegną na pieszo na czubek wieżowca, przeskakują na drugi, prawie się przy tym nie męczą, troszkę się tylko pocą, potem cało wychodzą z katastrofy helikoptera... Wiem, że w takich filmach nie chodzi o prawdopodobieństwo, ale trochę to wszystko naiwne. A końcówka i to "kocham cię" już totalnie było głupie i mega banalne! Koszmarne było też wykonanie całego tego monstera, wybuchałam śmiechem, jak go zobaczyłam (zresztą nie tylko wtedy). Film ma też swoje lepsze strony: sam pomysł zrobienia filmu katastroficznego w formule paradokumentu jest niezły (szkoda, że twórcy tak słabo ten pomysł zrealizowali), podobały mi się też dwa momenty - kiedy na ulicę spada głowa statui wolności oraz sekwencja w tunelu metra. Jak klon Katy Perry wybuchł też było dość zabawnie. Ale to za mało, jest wiele lepszych filmów katastroficznych i wiele lepszych paradokumentów...

bonemachine

najgorsze, ze tego nie da sie ogladac... amatorszczyzna.