Ten film nie wnosi nic- nie bójmy się tego powiedzieć. Dosyć już mamy historyjek o stworkach i potworkach (zwłaszcza amerykańskich- mają na nie monopol- może lepiej bo po polskich miastach nie biegają :P ) Oglądając film cały czas czekałem na to co sprawi, że w połowie filmu obudzę się i dostrzegę geniusz reżysera i znakomity pomysł, który zrealizował. Czekałem nie na kolejne efekty specjalne, czekałem na ciekawy pomysł- początkowo myślałem, że czegoś nie dostrzegam i w połowie filmu coś zacznie się wyjaśniać- coś co wszyscy widzieli a zaaferowani potworem tego nie dostrzegli (jak w "Wicker Park")... I zobaczyłem- napisy końcowe. Pomyślałem- może to jakaś awangarda, może należy zostać bo te napisy końcowe to jedynie atrapa, która ma wprowadzić trochę zamieszania i uczynić film niekonwencjonalnym. Nic takiego się nie stało. Efekty specjalne- cóż- nie były powalające, a to nad czym większość tych którzy oceniają film "in plus" czyli ujęcia "z ręki" się zachwycają nie pozwala tych efektów dostrzec. Poza tym- czym się tu zachwycać? Nie po to wymyślano różne techniki fimowania, stabilizacji obrazu etc. żeby teraz robić eksperymentalny krok wstecz. Owszem- był to jakiś pomysł ale nie należało gnębić widza ujęciami z ręki przez cały film bo robi się to męczące (ja akurat problemów z błędnikiem nie mam ale szukanie bohaterów w ganiającym we wszystkich kierunkach kadrze nie jest zbyt przyjemne bo traci się akcję). Poza tym kto wspinając się podachu walącego się wieżowca i uciekający przed potworem, który zabija wszystko na swej drodze trzyma dzielnie kamerę dalej? Gwarantuję, że pozbylibyście się jej po pierwszych 100m ucieczki (wstawka techniczna- bateria w komórce się rozładowała ale w kamerze nie...hmm jak ta technika idzie do przodu :P ) Dla mnie totalny chłam i jedyne co z tego wyniosłem to batonik, który dostałem przy wejściu. Powinni je jednak dawać przy wyjściu na pocieszenie, że może kiedyś czlowiek obejrzy jeszcze jakieś ambitne kino ;)
Zaraz, Mars Delight? Czyżby kolega był w Gemini? ;P Na wstępie muszę nadmienić iż jesteś wymarłym gatunkiem! Uważasz że film był słaby, podajesz argumenty i nikogo nie obrażasz...rzadkość. No ale przejdźmy do sedna, sam nie wiem co mnie tak wciągnęło, nie wiem czego była to zasługa, a może wszystko po trochu stworzyło tak wyśmienity kolektyw. Kamera z ręki wydaje się być krokiem w tył, ale nie patrzcie na to że się trzęsie. Spójrzcie na to z innej strony, naprawdę trzeba mieć trochę w głowie żeby zrobić film chaotyczny a jednocześnie nakręcić fabułę, pokazać trochę otoczenia, przedstawić relacje międzyludzkie i trzymać widza w takim napięciu-tutaj zależy jakie kto ma gniazdko, bo niektórzy w ogóle tego nie łapali.
"Poza tym kto wspinając się po dachu walącego się wieżowca i uciekający przed potworem, który zabija wszystko na swej drodze trzyma dzielnie kamerę dalej?"-Hud! xd
A ja nadal uważam że Cloverfield, to najlepszy film jaki dotąd widziałem, z piedestału zepchnął nawet Ojca Chrzestnego, co nie udało się żadnemu filmowi przez dłuuuugi czas. :)
Zgadzam się z Tobą recyklerek xd Zresztą zawsze się z Tobą zgadzam xd
Film wzniósł się na szczyty (w odczuciu nielicznych).Zdecydowanie najlepszy obraz, który w życiu widziałem (tkwię w tym przekonaniu i nawet huragan Cathrina mnie nie powstrzyma) Film jest już na 919 miejscu w "TOP SWIAT" - pozwólmy mu stanąć oko w oko z najlepszymi w historii filmami, umieszczając go przynajmniej w pierwszej 20-ce.Tylko dięki nam Cloverfield ma sznasę zaistnieć xd (Gromkie brawa i owacje na stojąco dla J.J.Abramsa!) Our Master! My Master!
dla mnie film średni, może jakiś tam klimat miał ale nie było żadnego napięcia i chwilami był dość nużący i najgorszy minus filmu-sam potwór beznadziejny
A ja uważam że film choć miejscami nudny, momentami był genialny!
Choćby scena, w której gawiedź filmuje komórkami głowę statui wolności. Ktoś kto widział coś podobnego w rzeczywistości (reakcja ludzi na wypadek/ wydarzenie) to zrozumie.
Scena gdy przyjaciele zostają rozdzieleni przez szturmujące wojsko i mogą tylko bezsilnie próbować się nawoływać przy akompaniamencie eksplozji też jest dobra.
Sporo było scen podobnych do tego co widzieliśmy w wiadomościach (11 września, nowy orlean po huraganie itd) co nadaje realizmu. Dobre było też to, że widz nie wie i nie widzi więcej od kogoś w centrum wydarzeń. Potwór miał być odrażający i wielki i taki też jest.
Było przyznaję kilka wtop choćby żołnierze atakujący gigantycznego stwora - przecież prędzej bestia umarłaby z głodu nim zginęła od broni ręcznej.
Tak - dokładnie ten batonik ale nie chciałem się wypowiadać dopóki go nie spróbowałem :D No- batonik OK :D A kino, w którym go dostałem to krakowskie Multikino na Dobrego Pasterza ;) Co do dyskusji i obrażania kogokolwiek- to świadczy tylko o braku argumentów i brakiem umiejętności obrony swojego zdania- więc cenię wasze komentarze i się ich nie czepiam- czasem człowiek coś przegapi, a inna opinia zwróci na to jego uwagę. Pozdrawiam i zapraszam do dalszego komentowania (tak mało teraz osób, które potrafią się wypowiadać, a jeszcze mniej takich, które nie robią przy tym błędów ortograficznych- do tego chyba nigdy nie przywyknę ;) )
Rozumiem - tak jak już ktoś wcześniej napisał - film albo przypadnie do gustu albo nie:) Mi osobiście przypadł się bardzo podobał. Po pierwsze bardzo lubię wszystko co jest nierealne (takie moje zboczenie;). Następnie mogę dodać, że film skojarzył mi się z reportażem z wydarzeń z 11 września, przez co "latająca kamera" dodała smaczku - 2 godziny pracy baterii to wcale nie takie nie realne, jeżeli np miał gdzieś futerał z zapasem - jak ktoś oglądał reportaż z 11 września to to bieganie z kamerą podczas tragedii i kręcenie wszystkiego też nie jest nie realne bo sięzdażyło na prawdę (a tam materiału nagranego było nawet ciutke więcej). Co do efektów specjalnych - troszkę się znam na obróbce obrazu i grafiki i muszę przyznać, że wbrew pozorom drżąca kamera i wstawione w to potorki to nie jest żaden krok wstecz. Owiele Bródnie jest wstawić coś nierealnego w takie ujęcia niż w pięknie skadrowane ujęcia, ponieważ wszystko opiera się o pkt odniesienia i tzw. "markery" dzięki którym można ładnie zmontować w całość to co jest realne i nierealne. W przygotowanych i nie skaczących ujęciach jest to w miarę proste, ponieważ markery nie skaczą i nie wariują dzięki czemu obiekt stworzony i wyrenderowany w 3d idzie prosto wstawić, czego przy drgającej kamerze nie da się już tak łatwo zrobić;) Czyli wbrew pozorom trudniej jest zrobić film, który wygląda jak amatorski reportaż niż piękne hollywoodzkie kadry wyostrzone do granic możliwości (bo tam wszystko jest przemyślane żeby sobie ułatwić maksymalnie obróbkę, i żeby to wyglądało maksymalnie efektownie).
W sumie jak tak czytam to szczerze mnie zdziwiło stwierdzenie że Cloverfield pokonał Ojca chrzestnego. Dla mnie to już prędzej American gangster mu dorównał, no ale to inna bajka.
Miałem okazję wczoraj w pracy (Gemini a jak :D) obejrzeć sobie kilka razy ostatnie 30 minut filmu i powiem że od razu rzuciło mi się w oczy kilka strasznych błędów logicznych. O fabule i tym podobnych na razie się nie wypowiem, bo jeszcze całości nie oglądałem. Zrobię to w poniedziałek i wtedy ocenię.
Ale co mi się rzuciło w oczy takiego rażącego:
1. Gabaryty potwora są nierównomiernie rozprowadzone - chodzi mi o to że jest ujecie potwora z bardzo daleka który jest wielkości połowy wieżowca i go masakruje, potem kolejne ujęcie jak potwór jest już obok i ledwo sięga do wysokości nieco ponad 1/3 podobnego wieżowca. A końcowa scena jak zjada (a raczej przeżuwa) Hud'a jest głupia, bo potwór jakby nagle się skurczył. Kilka scen wcześniej zdeptał czołg który był przy nim wielkości myszki, a potem zainteresował się ludzikiem, którego nie powinien praktycznie zobaczyć.
2. Obrażenia i rany na ludziach - nieraz się zdarza że pokazanie ran zmienia swe położenie, ale w tym filmie zbyt często to widać. Zwłaszcza irytowało mnie jak dziewczyna Roberta (nie pamiętam jej imienia) miała przeszyty stalowym prętem od zbrojenia budynku, bark. Wyciągnęli ją (pomijam że powinna sikać krwią), zawiązali jej koszulę wokół rany i dwa piękne bugi: Miała przeszyty lewy bark a opatrunek jest raz na lewym raz na prawym barku. No i oczywiście rękę miała w pełni sprawną, machała nią na wszystkie strony, pomagała wyciągnąć Roberta z roztrzaskanego śmigłowca, podciągnęła się wsiadając do helikoptera. Adrenalina adrenaliną, ale raz by się wykrwawiła dwa adrenalina i noradrenalina (naturalna) tak długo nie działa.
3. Prędkość przemieszczania się - jest zdecydowanie za szybka. Zważywszy iż wszędzie szaleje wojsko, masa gruzu, nasz główny potwór i masa tych małych stworków, nie mogliby tak szybko docierać do różnych miejsc. Zwłaszcza powaliła mnie mnie prędkość z jaka dostali się z powalonego wieżowca na lądowisko śmigłowców.
4. Bateria w kamerze - jakimś cudem wytrzymała dużo godzin non stop filmowania, tym bardziej że akcja filmu zaczyna się już o 6:42 rano a kończy około (o ile dobrze pamiętam) 7-8 następnego dnia rano.
5. Obrażenia potwora - za przeproszeniem przypomina mi japońska Godzillę, przez te 30 minut widać było jak dostaje z wszelkiej maści rakiet i bomb (pomijam mniejszy arsenał) a nie miał nawet zadrapania. Za to z graficznego punktu widzenia widać iż nie pokrywała go żadna łuska tylko elastyczna, gruba skóra. Stworek widać miał regenerację lepszą od trolla :D
Dziś w pracy też pewnie podłapię kawałek filmu, jak nie całość (bo pracuję wieczorem), ale jak na tą kampanię reklamową i to co Abrams już pokazał w pierwszej serii LOST, jest bardzo zawiedziony. Film ostro przereklamowany to już wiem na pewno.
Nie na siłę, tylko po prostu to niemal od razu rzuciło mi się w oczy. Oczekiwałem czegoś na miarę LOST jeśli idzie o napięcie oraz klimat, a dostałem bardzo słaby monster movie przy którym Godzilla made in USA to arcydzieło (swoja drogą lubię ten film i mam w ulubionych, choć jest tylko dobry).
Gdybym szukał na siłę błędów to zapewne znalazł bym ich tam dwa razy tyle. Jednak nie ważne czy komuś film się podoba czy nie, ważne że jak na tak głośną reklamę i obietnice obraz mocno zawiódł i ma spore błędy. Duża część osób które opuszczają salę wychodzi niezadowolona i ostro komentuje tą produkcję. Ocena na FilmWeb też swoje pokazuje.
Mimo to film się zwróci na bank, głównie dzięki reklamie. Jednak naprawdę ciekawy pomysł został po raz kolejny spartolony bo Hollywood poszło na łatwiznę w montażu.
Taa, zagalopowałem się, chciałem powiedzieć że Cloverfield jest najlepszy w swoim gatunku i najabrdziej trzymał mnie w napięciu, ale już na przykład gra aktorska przemawia na korzyść Ojczulka ;P
Widzę, że dyskusja w temacie, który rozpocząłem ładnie się rozkręca- i dobrze. Ale mam do Was pewne pytanie- zadaję je bo widzę, że jest trochę osób mocno znających filmową tematykę- mianowicie co sądzicie o pewnym pomyśle i czy ktoś już cos takiego realizował w historii kina. Wyobraźcie sobie stronę internetową, na której ktoś wpisuje pierwsze 3 linijki scenariusza nie zaznaczając, czego ma dotyczyć, jakiego gatunku, o czym traktować- dosłownie nic. 3 nic nie znaczące zdania. I teraz dajemy każdemu możliwość dopisania części scenariusza. Oczywiście pomysł przedstawiam w bardzo ogólnym zarysie- zastanawiam się czy należałoby wprowadzać jakieś ograniczenia co do tego ile ktoś może dopisać jednorazowo tekstu etc. (z drugiej strony nie wiem czy takie ograniczenie nie przeczyłoby głównej idei: "rzuć kawałek i zobacz w co go ludzie ubiorą"). Nie chcę zakładać osobnego tematu, ciekaw jestem zwyczajnie co o takim pomyśle myślicie. Pozdrawiam.
Uważam, że jest słaby, zapewne zaraz zleciały by się nessy dzieciosy i zaczęły pisać o Ufo i yeti, ale sam w sobie pomysł nie jest złe. Zdaje mi się że nikt jeszcze takiego czegoś nie realizował ale zapewne wiele osób nad tym myślało ;P
Lepiej zrobic cos w formie konkursu , tzn nazbierac chetnych a potem podzielis je na grupy kilkuosobowe ktore by wymyslaly wlasnie ten scenariusz.Potem wygrywa ta , ktora ulozy najlepszy i najciekawszy.
Można by było spróbować, wystarczy założyć forum, tam możliwość pisania właśnie scenariusza, jednym z nich - scenariusz do sequela Cloverfielda.
Jestem w tym bardzo dobry - 3 lata pisania własnego serialu, FF o Zagubionych i Prison Break + parodie
"A końcowa scena jak zjada (a raczej przeżuwa) Hud'a" - jesteś pewien że to coś zjadło czy przeżuwało Hud'a? Jesteś pewien że to był ten sam stworek? Może jednak były dwa?
"Zwłaszcza powaliła mnie mnie prędkość z jaka dostali się z powalonego wieżowca na lądowisko śmigłowców." - Skąd wiesz gdzie była ta strefa? Przecież mogła być tuż obok budynków..
"4. Bateria w kamerze - jakimś cudem wytrzymała dużo godzin non stop filmowania, tym bardziej że akcja filmu zaczyna się już o 6:42 rano a kończy około (o ile dobrze pamiętam) 7-8 następnego dnia rano" wtf? :D
Akcja filmu owszem zaczyna się o 6:42 a kończy ok. 7:00 rano ale to nie oznacza że trwa 24h!!! Przypomnij sobie.. Siedziałeś w kinie tak długo?? Przecież kamerka pracowała jedynie 85 minut a w czasie tej doby było wielokrotnie włączana i wyłączana..
Nawet nie chcę mi się dopowiadać, tłumaczyłem to wiele razy, ale nigdy nie padło pytanie od przemieszczanie się.
http://img232.imageshack.us/img232/7403/cloverfieldmap3ph9.jpg
Sam oceń czy było nienaturalnie...do tego miałem wrażenie że sceny skakały, kamera według mnie włączała się i wyłączała więc do tego raczej bym się nie przyczepił, jak do wielu innych rzeczy.
Widzę, że Cloverfield obrywa podobnie jak dwa lata temu Wojna Światów Spielberga. Trudno mi to zrozumieć, no ale cóż...
Wg mnie film jest rewelacyjny jak na monster movie, porwał mnie totalnie, i te półtorej godziny zleciało mi w kinie niesamowicie szybko. A to ciągłe czepianie się o zdjęcia z ręki, fabułę - czyli główne założenia filmu znane wszystkim po pierwszym zwiastunie - jest wg mnie trochę bez sensu....
Co ty gadasz a japońska Godzilla to też dziecko Ameryki? A przecież najsłynniejszy potwór w dziejach kina, którego zna prawie każdy. King kong to dla mnie duża małpa a nie potwór :D. Przyznaje że w filmie za dożo jest przestojów gdzie nic sie nie dzieje ale to nadaje filmu autentyczności bo przecież owy monster nie może siać zagrożenia w całym Manhattanie jednocześnie aż taki duży nie był. Zresztą trzeba tworzyć coś nowego wprowadzać nowe koncepty itd a nie kopiować już to co było zrobione kiedyś. Zreszta gdyby film nie był kręcony kamerą tych dzieciaków to scenariusz musiałby być całkiem inny co raczej by ludziom nie przypasowało. Uwierz i mi są debile którzy myślą że na youtubie zrobią karierę, chociaż przyznaje to był taki sobie pomysł. Co do baterii w kamerze to uwierz mi że to akurat było możliwe b nie raz "kamerowałem" :). A to z baterią w komórce to przecież stary motyw w filmach ... zawsze musi sie rozładować i wtedy akcja sie rozkręca bo coś trzeba zrobić. I co wy kurde z tym ambitnym kinem jezu. Jak sobie wyobrażasz ambitny film o potworach??? oglądałem dużo i chyba żaden nie spełniał tych kryteriów no może za wyjątkiem obcego (ale to w ogóle inny typ monster film). Podaj jeden przykład filmu o potworach niszczących miasto czy jedzących ludzi który był ambitny.
"Godzilla" z 1954 roku czy "Godzilla" Emericha były pod każdym kątem lepsze i ambitniejsze na swe czasy od "Cloverfield".
Do rzeczy.
1) co do filmu
Dziś obejrzałem go całego i stwierdzam tak szybko plusy i minusy:
PLUSY
+ Pomysł
+ Efekty specjalne
+ Zakończenie
+ Gra aktorska
MINUSY
- Liczne i częste błędy logiczne
- Film ma za dużo nużących scen bez akcji które się wloką
- Mało ciekawe dialogi (wstawki Hud'a o podpalaczu bezdomnych w metrze były żałosne)
- Brak klimatu wyczekiwania czy zaskoczenia
- Kompletnie przewidywalna fabuła
- W sumie niedopracowany montaż
Moja Ocena 4-/10
2) o wrażeniach z filmu
Film mnie zanudził jak praktycznie wszystkich widzów na sali. Przez cały dzień w pracy puszczaliśmy ten film kilka razy i tak jak wczoraj niemal wszyscy opuszczali salę znużeni oraz zmęczeni tą produkcją. Zważywszy iż J.J.Abrams dał nam genialny wręcz scenariusz jak i wykonanie w serialu LOST tutaj praktycznie każdy spodziewał się czegoś o podobnym klimacie. Do tego kampania reklamowa oferowała naprawdę wiele. A tu nici. Kompletnie przereklamowany film, który ogląda się bez większego zainteresowania. Innymi słowy z braku laku można zobaczyć tą produkcję jak się nam nudzi lub jak jesteśmy zagorzałymi fanami monster movie. Jednak nawet fanom bardziej polecam "Godzillę" Emmericha czy "The Thing" (choć to drugie to trochę bardziej horror).
3) cod o pisania scenariusza
zapraszam chętnych na starą ale jarą stronkę www.piszmy.pl Można tam zebrać się w kilka osób i pisać opowiadanie/scenariusz. Szczegóły dla zainteresowanych na stronie. W sumie warto jak zbierze się sensowna ekipa, jedno opowiadanie z tej strony zostało już wydane drukiem.
4) co do błędów logicznych
Kamera którą się non stop włącza/wyłącza do tego zapala światło, tryb nocny itp, zżera dwa razy tyle energii. Powinna się wyczerpać. Jeśli idzie o to że niby skąd mogli wiedzieć gdzie jest lądowisko, za przeproszeniem nasz czarnoskóry sierżant powiedział im dokładnie gdzie jest i o której odlatuje ostatni śmigłowiec, zanim ich puścił na ratunek Beth.
Dodatkowo dzisiaj wyłapałem takich kilka idiotyzmów, jak choćby to że przy scenie bombardowania potwora, śmigłowiec z naszymi bohaterami filmowymi, zamiast odbić to leciał obok niego. Czy na przykład jak w telewizji pokazywali jak te małe stworki wcinają jednego za drugim wojskowych i ludzi a w metrze nasi hiroł pokonali bijąc z buta trzy takie stwory.Inne bugi już wypisałem.
Podsumowując, nie jest to tak tragiczna i denna produkcja jak najnowsza odsłona "King Konga" (sprzed dwóch lat bodaj), ale też nie jest to nic zbyt ciekawego czy godnego większej uwagi. Z braku laku dla fanów gatunku.
moja ocena to6/10 Diffus proszę Cię ... wiem, że film Ci się podobał, ale na pierwsza 20 ba ! Setkę to on nie zasługuje, ot monster movie z innego punktu widzenia i nic więcej
night-vision oraz lampka włączane były na bardzo krótki okres. Bateria nie musiała sie wyczerpać a już na pewno nie jest to rażące niedopracowanie.. Oczywiście, mogli wprowadzić moment wymiany baterii. mogli przecież "dać" takową baterię Hud'owi jeszcze przed tą całą aferą albo w jej trakcie [np. w sklepie elektronicznym] ale uznali ze bedzie to zbędne bo kto sie bedzie pytał czy kamera wytrzyma 85 minut czy nie wytrzyma.. A jednak! ktoś pyta.. Piszesz o stworkach, które powalaja żołnierzy a w tunelu z kobietami sobie nie radzą.. Jeśli sie upierać tak jak Wy sie upieracie przy tym wyszukiwaniu bugów to można zawsze wytłumaczyć to w ten sposób że w tunelu było ciemno a nasz stworki po ciemku nie są juz takie sprawane.. i już.. i temat wyjasniony. Po co to wyszukiwanie bogów.. Wg mnie tego typu filmy jeśli nie zawierają jakichś naprawde rażących błędów logicznych nie powinny byc przedmiotem takich rozważań.. To nie prowadzi do niczego..
cytat:
"zawsze wytłumaczyć to w ten sposób że w tunelu było ciemno a nasz stworki po ciemku nie są juz takie sprawane.. i już.. i temat wyjasniony."
Wyraźnie pokazano że te stworki w ciemności wodzą lepiej od ludzi, w końcu to one się na nich czaiły na suficie a nie odwrotnie.
Poza tym ja wyłapuję tylko rażące błędy które właśnie tak bardzo dobijają zdecydowaną większość widowni w kinie. Jako pracownik kina naprawdę często widzę po reakcjach wychodzących z sali ludzi czy coś jest dobre czy gniot. "Cloverfield" niestety jest słaby i przeznaczony tylko dla fanów gatunku, a i to nie dla wszystkich.
no dobrze.. ale skąd pewność ze zakradały sie w oparciu o to co widzą.. moze skradały sie w oparciu o to co słyszą albo czują albo wykorzystują jakiś inny zmysł który w tym tunelu akurat nie pracuje jak należy a na otwartej przestrzeni wszystko gra. Jak juz pisałem, takie rozważania nie mają sensu bo zawsze można odbić piłeczkę.. Nie służy to niczemu. To był film, który miał dostarczyć pewną dawkę emocji i rozrywki. Mnie dostarczył mimo że sam mógłbym sie przyczepić choćby o to że Hud wszedzie lezie z tą kamerą zamiast w obliczu takiego niebezpieczeństwa wywalić ja w cholere i uciekać gdzie pieprz rośnie :D .. Pytanie tylko co byśmy wtedy obejrzeli.. Taka licytacja na bugi jest denna.. sorry.
Ale zauważ że kamera była włączana i wyłączna także całość trwała tylko 75 minut. No i także rażącym błędem było to przechodzenie nowego nagrania w stare (pseudo retrospekcje) ponieważ zanim by się to stało było by widać "zakłócenia" na taśmie, a nie tak ładnie i elegancko jak to pokazali na filmie. Ale co do plusów i minusów to się z tobą zgadzam :) ... w końcu ktoś kto myśli obiektywnie :))
Ps. Ale mimo wszystko chce to jeszcze raz obejrzeć ^^
"zakłócenia" na taśmie były widoczne raczej w starych, analogowyh kamerach.W minikamerach na MiniDV nie ma czegoś takiego.Oczywiśćie drobne, ale DROBNE zakłócenia występowały, ale to logiczne.Ale rzeczywiście te "retrospekcje" nie były potrzebne, bo zauważmy, że całą akcję widzieliśmy z perspektywy kamery, tak jakby oczami Huda, a końcowe retrospekcje (po zawaleniu mostu) były zbędne, chociaż trochę wyjaśniły.Skoro wtedy kamera leżała w gruzach, to nie widzieliśmy już nic.
Nie wiem jak wy ale mi się wydaje że film też ma jakiś podtekst, albo tak samo z siebie wyszło, z resztą nieważne, widz ma się wczuć w film. Gdy idę na komedię to staram się mieć humora, a jak na np. Katyń to staram się zachować powagę. ;P
Dodatkowo dzisiaj wyłapałem takich kilka idiotyzmów, jak choćby to że przy scenie bombardowania potwora, śmigłowiec z naszymi bohaterami filmowymi, zamiast odbić to leciał obok niego. Czy na przykład jak w telewizji pokazywali jak te małe stworki wcinają jednego za drugim wojskowych i ludzi a w metrze nasi hiroł pokonali bijąc z buta trzy takie stwory.Inne bugi już wypisałem.
eeee zauważ, że:
1. Przy scenie bombardowania (tutaj raczej widać, że czepiasz się na siłę, bo byś to widział przy tak częstym oglądaniu) pilot helikoptera celowo patrząc się w tamtą stronę chciał zlecieć na dół, bo prawdopodobnie był takim kretynem, że chciał sprawdzić czy udupilii bestię ;p
2. Kto powiedział, że oni ich pokonali? :o Ja pamiętam, że uciekli i zabarykadowali drzwi. Poza tym nie wiadomo w jakiej ilości te potworki atakowały żołnierzy oraz co się stało z żołnierzami, bo z tego co pamiętam to widać było tylko jak się rzucają na nich.
Poza tym to wielkość potwora jest kwestią perspektywy. Na temat opatrunku Beth się nie wypowiem, ale co do ruchów jej ręki to raczej adrenalina i chęć przeżycia. Co do długości to wiadomo, że kamera nie była włączona 7 godzin (tyle jak mówił Rob minęło od ataku potwora). Nie raz wyłączał kamerę i włączał kamerę. Chociaż tu z baterią zgadzam się, że to przegięcie. Samo włączanie i wyłączanie opcji światła itp ciągnie mnóstwo baterii.
No nie wiem, nie jestem ekspertem w tych sprawach. Jeżeli jednak to co mówicie było by prawdą to mamy mały problem, ogranicza to możliwości kontynuacji z udziałem Roba i Beth, chociaż zobaczymy jak to będzie, jak na razie tylko podrzędne strony o filmach mają "półeczki" zatytułowane "Cloverfield 2". Co ciekawe, data jest ustalona jako koniec 2008 roku, czyli wychodzi na to że po newsy to musimy sięgać tylko do wielkich serwisów, albo na strony fanowskie ;) Ciekaw jestem co Abrams tym razem wymyśli, niby mamy mieć jeszcze ciekawszy marketing, ale nie wiem czy nie będzie to trochę wymyślanie na siłę. Z resztą, wydaje mi się ,że przed premierą jedynki wszyscy szukali potwora, każdego, nawet najmniejszego szczegółu, który mógłby dać jakąś namiastkę wiedzy. Możliwe też jest iż Abrams wykorzysta pomysły niezrealizowane, przy jedynce, bo raczej na pewno
nie jest to wszystko na co gościa stać. Po obejrzeniu filmu i dowiedzeniu się wszystkiego co powiedzieli producenci, pozostaje nam tylko i wyłącznie swobodna polemika ;P
Narazie wiadomo tyle, że reżyser będzie ten sam prawdopodobnie. Najlepiej (tak w Lostowym stylu) byłoby pokazać w paru częściach (trylogia?) losy innych ludzi, którzy są w pewien sposób związani czy jakoś tak. Mnie tak ten film zainspirował, że mam nawet własną koncepcję sequela :)
No to słucham, nic innego oprócz pisania nam nie pozostaje ;P
A ja szczerzę mówiąc nie lubiłem Lost, nie lubię i nie wiem czy polubię, jakoś mi nie podszedł ten serial ;)