Efekty specjalne i pomysl to jedyne elementy, które jakos podtrzymuja "dobra" ocene tego filmu.Typowa produkcja Hollywood, potwory, niszczenie całego miasta (zawsze musi to byc miejsce w USA), genialnie przedstawiona głupota amerykańskich ludzi, którzy nawet w tak wielkim niebezpieczenstwie nie martwili się o swoje zdrowie, tylko woleli okradać sklep komputerowy.Ostatnio coraz więcej reżyserów uważa, że robienie filmów w ten sposób (amatorska kamera) będzie stawiało film na wyższej pozycji.
Skad sie wzial ten potwor niby?Jest przyjecie, Nowy York szaleje, a tu nagle "ni stąd ni z owąd" pojawia się potwór.Skąd?Z kosmosu?Z wody wyszedł?Dlaczego ten potwór był nieśmiertelny, i Amerykanie nie mogli wymyśleć nic innego tylko zbombardowanie Manhattanu?To chyba oczywiste, ze po zbombardowaniu tej dzielnicy Nowego Yorku potwór by żył.Jeżeli był odporny na taką artylerię, to myślę, że po zanurzeniu się do wody nic by mu się nie stało.Szkoda, że reżyser zapomniał, że oprócz helikopterów transportowych istnieją też inne, bojowe helikoptery.Amerykanskie wojsko szukaloby w rzeczywistosci jakiegos bezpieczniejszego wyjscia z sytuacji, niz obracanie wszystkiego w pyl!
Dziwne są też te małe potworki, niby przyszły z tego samego miejsca co ta "gozilla", ale wystarczy je porządnie kopnąć i zdychają.Wiele momentów w filmie jest wręcz komediowych, a nie strasznych(bo chyba taki mial byc film).Najbardziej komediowy moment nastepuje wtedy, gdy po nalocie potwór dosięga helikopter w ktorym leca bohaterzy i go niszczy.
Wg. mnie to kolejny gniot, rezyserzy poszukuja coraz to nowszych metod pokazania totalnej masakry.Dlaczego nikt nie robi takich filmow jak David Lynch ... :(..
5/10
Generalnie się zgadzam. Kiła i mogiła :)
Nawet efekty specjalne nie ratują tego filmu. Za to bohaterowie prowadza taką ilość rozmów, że "Linia specjalna" z np. Lepperem, Rydzykiem, Szpakowskim i Najderem wypadłaby przy tym blado.
"Wartka" akcja opiera się na przeciągnięciu kilku nastolatków przez środek miasta, w którego centrum szaleje niebezpieczeństwo. Jak zwykle mają powód, żeby tam iść.
Rolę głupiej kobiety, odgrywa tym razem cała grupa płci zmieszanej [dla tych co wiedzą o co chodzi -z dala].
Nie ma co prawda, landrynkowego zakończenia, a nawet można się w nim zachwycić pewnym - łatwym do przegapienia szczegółem. Jednak po tak długiej męczarni dobrze, że i mnie dopadło to coś.