niestety film mnie rozczarował. wiecie czego nie znoszę najbardziej? gdy jakiś film jest dobry na początku, świetny w środku, a zakończenie woła niestety o pomstę do nieba. tak było i tym razem. szlag, serio, klimat film budował taki, że naprawdę dałem się nabrać że będzie to coś wyjątkowego. wszystko było ok, dopóki autor nie zaczął ubliżać mojej inteligencji. ze względu na wyjątkowy klimat obrazu, wybaczałem mu drobne potknięcia, jak nieco nierealna praca takiej malusiej kamerki, bugi jak ten że gość ze źródłem światła idzie na końcu itp. spoko, wszystko to da się przeżyć, bo póki co film tak bardzo pozytywnie mnie nastawił niepowtarzalnym nastrojem, że przymykałem na to oko. jednak czegoś nie zniosę, jak ktoś na siłę próbuje zrobić ze mnie idiotę. do mensy nie należę, ale o zgrozo! do kompletnych imbecyli też nie! tak więc gdy widzę najmocniejsze bomby konwencjonalne spadające na stworzenie oparte na białku których eksplozje są jedynie "hologramami" bo nie odnoszą żadnego efektu, a jedyne co robią stworowi to chyba tyle że mu na łeb spadają i wzbogacają jego dość słaby design o kilka guzów. czy autorzy słyszeli o wysokiej temperaturze lub fali uderzeniowej? bomba na łeb to nie tylko kilkadziesiąt kilo spadające ci na grzbiet z nieba, to potężna niszcząca siła. pamiętacie jak skończyła amerykańska godzilla? no właśnie. do tego to naciągane uśmiercenie bohaterów, żeby było mrocznie. stwór po oberwaniu taką ilością nitro, miał by ciekawsze rozkminki niż skakanie za jakimś tam, przelatującym w oddali śmigłowcem. do tego pewni możemy być, że część druga powstanie i to tak jak kolejne sezony lost, na podstawie rozkmin forumowych internautów, których najlepsze teorie na obronę nieudolności autorów i niedociągnięć ich obrazu zostaną zekranizowane, a ich twórcy nie zobaczą złamanego grosza tantiemy. odradzam cloverfield (projekt: monster, w mordę, niech ktoś wreszcie zajmie się tym tłumaczem zanim zrodzi kolejną "szklaną pułapkę"). pozdrawiam!