Sam pomysł na film jest niezły. Na świecie wybucha globalny konflikt jądrowy. Astronauci przebywający na stacji kosmicznej poruszającej się po orbicie okołoziemskiej tracą kontakt z ziemią. Jest to jedyny plus filmu. Dlaczego mocarstwa postanowiły rozdupczyć naszą planetę? Odpowiedź jest „rewelacyjna”… ponieważ na Europie księżycu Jowisza sonda odkryła statek obcych. Idźmy dalej… Na stacji najbardziej niezrównoważoną osobą jest oczywiście jej kapitan (totalny świr). Zapasy wkrótce się skończą i załodze w ciągu 20 dni grozi śmierć. Kapitan bez konsultacji z nikim sam próbuje uciec kapsułą na ziemię. Miejsca w kapsule jest dla wszystkich członków załogi. Nie wiadomo jaki los czeka ich na ziemi. Kapitan skazuje pozostałych astronautów na pewną śmierć. Ostatecznie kapsuła odlatuje pusta. Następnie pojawia się rosyjski astronauta by dodać „dramaturgii”. Film jest „okraszony” telewizyjnymi wywiadami przeprowadzonymi przed odlotem na stację z astronautami, naukowcami i panią prezydent Quebecu co czyni go wyjątkowo niestrawnym. Totalnie miałkie wstawki z życia astronautów na ziemi przed kataklizmem do końca pogrążają obraz. Retrospekcja goni retrospekcję.