Moi znajomi dzielą się na osoby, którym film się podobał i te którym się nie podobał.
Ci którzy mają negatywne nastawienie to osoby dla których fabuła ma znaczenie, a zwłaszcza jej spójność. Wszak film jest ciągiem błędów.
Ci którym się podobał, próbują bronić błędy danymi z kapelusza, tzn. z poza filmu, lub uznają istnienie szeregu nieścisłości i bzdur ale podobał im się z innych powodów np. ideologicznych - wielkiego przesłania jakie idzie w tle. Przesłania? Wielkiego?
Jeśli to WIELKIE PRZESŁANIE jest czymś co wpasowuje się w ich myślenie na świat - nie zgadzam się, ale rozumiem. Gorzej jest gdy oni nie mieli takiego patrzenia i to co proponuje film jest dla nich odkrywcze i nowatorskie.
Swego czasu kojarzę głosy - Amerykanie są tacy (...) że teraz uważają, iż II Wojna Światowa wyglądała jak w "Bękartach Wojny" HaHAHA
Z przykrością informuję z "Prometeuszem" jest to samo, to FILM FABULARNY, on nie głosi prawd objawionych. Serwuje nam pomysł wałkowany w literaturze wielokrotnie, a wpasowany (dość nieudolnie) w scenerię serii "OBCY"
A) Być może Ty nie uważasz "prometeusza" za film z wielkim przesłaniem, ale jest tu spora liczba osób, która głosi tego typu nonsensy. Nawet nazwa tytułowego statku ma być subtelną wielce aluzją religijno-mityczną; B) Nie wiem, jak Marek, ale szedłem do kina na film Scotta, który 30 lat temu był wielkim mistrzem gatunku SF - obok Kubricka chyba największym. Więc miało to być wydarzenie, powrót Mistrza do gatunku. A jest to, co jest. I nie zgodzę, się, że jest to dobre kino SF. To bardzo mizerne kino SF.
U mnie oczekiwania pojawiły się jedynie ze świetnie zrobionym trailerem...i lekko z samym Scottem.Ale ten miewał już wzloty i upadki.Fanem serii Obcego nie jestem.,ale lubię.
Co do tez o których piszesz są nagminne reprezentowane przez obrońców...twoje zdanie to lekki powiew rozsądku w tym szaleństwie)
Bardzo mizerne kino SF... No to ja już wolę taką mizerię, niż Transformersy, Starship Troopers, independence Day, czy Battleship i Skyline... itp... itd... I z całym szacunkiem ale w porównaniu z tytułami, które wymieniłem Twoja wypowiedź jest nonsensem. Twoim zdaniem to film gorszy od podanych przeze mnie tytułów? Bo ja o tych obrazkach powiedział bym że są mizerne. Ty o Prometeuszu zaś powiedziałeś że jest "bardzo mizerny"... Jeśli tak, to na prawdę nie ma o czym dalej gadać... Szkoda czasu.
I tu się moim zdaniem mylisz.Wymienione przez ciebie filmy nic nie udawały.Nie aspirowały do filmu sf dekady.
Np. Dzień Niepodległości to najnudniejszy film sf na jakim byłem w kinie.Starship Troopers zabawny jak na swoje czasy i całkiem zgrabnie w swojej manierze zrealizowany.A na Transformers świetnie się bawiłem-podobał mi się humor i świetnie zrealizowane,dynamiczne sceny.
Nikt tam nie przebąkiwał o wielkim kinie sf.Nawet nie śmiał.Czysta rozrywka.
I może poza Dniem Niepodległości każdy z tych filmów nie raził nagromadzeniem nazwijmy to eufemistyczne niesamowitości))))))))
I było to uczciwsze.
No ok... tylko skąd ten wasz upór co do tezy, że to miał być film SF dekady?????? Kto wam to powiedział????? Ridley Scott???? To ze na coś czekaliście i wasze oczekiwania was "zjadły" to już wasz problem. Mierzenie czegokolwiek poprzez porównywanie do czegoś innego, to jeden z podstawowych błedów. Czego by się nie tknąć. A ostatnimi czasy już nikt nie potrafi chyba wziąć czegoś do ręki i powiedzieć co to bez porównywania (kopiuj - wklej) z czymś innym, podobnym. Ja do niczego tego filmu nie próbowałem porównywać, na nic się nie nastawiałem, niczego nie oczekiwałem. I nie żałuję wydanych pieniędzy. Może za wyjątkiem cholernego 3D, które mnie jedynie męczyło. I tyle...
Przestań mi wmawiać, że oczekiwania mnie zjadły...nie miałem zbyt wielkich.Były wręcz minimalne.Związane z nazwiskiem Scott oraz z kilkoma wieściami z pokazów przedpremierowych.
Nie należę do żadnych fanatyków serii ani gatunku.Za to lubię,
To o czym pisze należało do elementów promocji tego filmu i takie opinie poprzedzały jego pojawienie się w kinach.A także przewiją się nagminnie w rojeniach zwolenników tego filmu.
Pisanie o arcydziele,epokowości i geniuszu...powadze czy głębokości treści,filozofii czy przesłaniu.
Nawet bez specjalnych oczekiwań uważam ten film za wyjątkowo kiepski i bezwartościowy patrząc na film jako całość.Z elementów składowych broni się scenografia,efekty,zdjęcia ale dla mnie to "opakowania" z nie "zawartość".I to nie jest tak że oczekiwałem arcydzieła,którego nie dostałem i film bardzo dobry oceniłem na 2/10...jedyne czego się spodziewałem to w miarę inteligentnej rozrywki.Ale to chyba dotyczy każdego wyjścia do kina i każdego z nas)
Nawet kiepski i nieznany reżyser nie dostałby u mnie wyższej oceny.
Ten film się nie klei.Jest pusty w środku.
Film to opowiadanie historii w sposób na tyle przekonywujący, że chcesz uwierzyć, że mógłby się wydarzyć,
Tutaj tego nie ma.
Mówisz, ze z jednej strony mam przestać wmawiać Ci że oczekiwania Cię zjadły, ale chwilę potem piszesz o działaniach promocyjnych, o wielkim "halo" wokół tego tytułu jeszcze gruuuubo przed premierą itd. Na moje oko dałeś się w ten "marketingowy worek" złapać i teraz nie umiesz sobie z tym poradzić... Ale oddzielmy to od samego filmu. To już zupełnie inna kwestia wbrew pozorom ;).
Powiem tak. Oczekuję wersji DVD - najlepiej takiej nie poobcinanej, bo chcę ten film obejrzeć jeszcze raz. Bez 3D i chrupiącej wokół popcorn gawiedzi. Aby się upewnić czy mam racje pamiętając to co z niego pamiętam i czy nadal czuję to co we mnie wzbudził ten obraz po seansie i w trakcie. Zasiałeś we mnie pewną wątpliwość dopiero tym ostatnim wpisem. Jaką? Otóż wyszedłem z kina nieco... "confused" z ang. ujmując. Zwaliłem winę za to na 3D, które zawsze na mnie tak działa, i które zawsze przytępia odbiór pozostałych zmysłów. Działa też (przynajmniej na mnie) jak swego rodzaju wata, filtr na treść tego co oglądam, bo nie mogę się skupić na tym co dzieje się w filmie rozpraszany co rusz przez agresywne bodźce wzrokowe w postaci tychże efektów trójwymiaru (jak dla mnie wystarczyło by wkomponować je tylko w kilku momentach i z powodzeniem by wystarczyło. Niepotrzebne marnotrawstwo co do reszty czasu, przez który męczono mnie tym ustrojstwem). No ale... wracając do wątpliwości. Napisałeś na samym końcu: "Film to opowiadanie historii w sposób na tyle przekonywujący, że chcesz uwierzyć, że mógłby się wydarzyć..." I teraz właśnie myślę nad tym, czy to tylko kwestia 3D, czy czegoś mi tu zabrakło z innych powodów. Jak obejrzę po raz drugi, dam znać ;). Nie zmienię jednak i tak zdania, że film mi się podobał. Bo miał coś w sobie. Przynajmniej dla mnie. Czy czegoś w nim mi zabrakło, czy to tylko kwestia braku dostatecznego skupienia, czy rzeczywiście film był "posypany". Powiem później.
To wznawiamy dyskusję za jakiś czas.
Z jednym zastrzeżeniem...nie czyńmy jej jałową.
Jeżeli pisze ci, że nie miałem większych oczekiwań to proszę to założyć . I nie wmawiać mi opisanego mechanizmu:" dałeś się w ten "marketingowy worek" złapać i teraz nie umiesz sobie z tym poradzić."
Widziałem te marketingowe zabiegi...i tym większe rozbawienie tym filmem.
mam wrażenie powtarzalności argumentów - zarzutów i obron. Kolejne osoby oglądają Prometeusza i powtarzają linie argumentacyjne, ale to chyba naturalne. Marek napisał dokładnie, co i ja chciałem, zresztą wydaje mi się, że już gdzieś o tym pisałem - reżyserzy tamtych filmów nie udawali - robili rozrywkę z niskiej półki i tyle. Scott natomiast udaje - przynajmniej takie jest moje wrażenie. Udaje, że robi kamień milowy w historii SF, udaje, że potrafi jeszcze sprawnie reżyserować, udaje głębię przesłań - Prometeusz to jest jedna potężna mimikra. Wiem, że znów (ta powtarzalność) ktoś napisze, że nie siedzę w głowie Scotta i jak śmiem tak się wypowiadać. Odpowiem - nie siedzę i nie chcę dziś siedzieć w jego głowie. Trzydzieści lat temu - chętnie trochę bym sobie posiedział.
Nie musi, dlatego nie rozumiem dlaczego niektórzy je w ten "twór" próbują implikować..
jakbyś trochę miał pojęcia o biologi, zoologi to byś wiedział że w tej scenie nie ma nic dziwnego. Takie memy tworzą ludzi z wiedzą na bardzo niskim poziomie - ludzie tacy jak ty, czyli zajmujący się hejtowaniem - jedną z ciekawszych form nołlajfu. Dziecko, jak nie masz co robić, to weź się za książki, bo szkoła tuż tuż ;]
Jak byś miał trochę pojęcia nie robił byś takich błędów w zdaniach.
Widać że czytanie książek nie jest twoją mocną stroną.
Szanownego Pana Wito egzotyczne słownictwo z kontekstu jawi się wynikać, jak sam Szanowny Pan Wito opublikować raczył poniżej, proszę Szanownego Pana. Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Panie 0wned2, najmocniej Szanownego Pana przeprosić pozwolę sobie, lecz poniżej pewnego poziomu, przy całej sympatii do Szanownego Pana, schodzić nie wypada mojej skromnej osobie. Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Panie, raczy Pan wybaczyć, iż ośmielam się Pana zagadywać, pragnę tylko przypomnieć kto widnieje na mej liście pod numerem 11. Pozdrawiam serdecznie.
Szanownego Pana lista FilmWebowiczów nie interesuje, a prędzej bawi, sądząc po zdecydowanej większości komentarzy podeń. Pozdrawiam serdecznie.
Nasz wito wydaje się być tworem skończonym współczesnej edukacji...jak to wynika z kontekstu)
niech "szlachta" wybaczy mej skromnej osobie "zjedzenie" litery "i" w wyrazach, które bez niej są już niejasne i nieklarowne, co utrudnia "szanownej szlachcie" ich zrozumienie. Pozdrawiam NAJSERDECZNIEJ jak tylko się da.
Całkowicie Szanownego Pana popierać pozwolę sobie, pisać należy tak, jak się słyszy, nie inaczej. Pozostają oczywiście również inne, bogate formy zapisu, jak pismo obrazkowe na ten przykład. Pozdrawiam serdecznie.
Pragnę przypomnieć iż poprzez skrót myślowy jakim był "zjedzenie litery" miałem na myśli nieumyślne, przypadkowe napisanie wyrazów w niepoprawnej formie. W związku z tym radzę darować sobie zbędne sarkazmy i inne bezwartościowe komentarze nie wnoszące w tym temacie nic nowego.
Ależ ja się zupełnie z Szanownym Panem zgadzam, wszelkie rzekome błędy(jak to złośliwie nazywają przeciwnicy Szanownego Pana) Szanownemu Panu wytykane, to nic innego jak skróty myślowe w piękny oraz nowatorski sposób ujęte. Pozdrawiam serdecznie.
"wszelkie rzekome błędy (...) to nic innego jak skróty myślowe" - no moje błędnie napisane dwa słowa z pewnością nie były skrótami myślowymi i tym bardziej nic takiego nie powiedziałem, sam sobie to ubzdurałeś. Radzę czytać ze zrozumieniem a jak nie potrafisz to polecam powrót do szkoły podstawowej.
Jestem zmuszony najmocniej Szanownego Pana o wybaczenie upraszać, ponieważ jeszcze nie osiągnąłem takiego poziomu, by Szanownego Pana teksty rozumieć. Pozdrawiam serdecznie.
brawo, uświadomienie sobie niskiego intelektu to pierwszy krok by wejść na wyższy poziom. gratuluję, trzymam kciuki i pozdrawiam.
Rad jestem niezmiernie, iż Szanowny Pan w końcu doszedł do tak przeznakomitych wniosków. Pozdrawiam serdecznie.
jestem zdumiony... pierwszy raz ktoś przyznaje się do swojego niskiego poziomu intelektualnego... naprawdę jestem pod wrażeniem twojej odwagi i pogodzenia się z własna głupotą. dlatego wybaczam ci wszystkie twoje kretyńskie komentarze będące tego wynikiem.
Nawet Szanowny Pan nie wie(o dziwo!), jak bardzo jestem wdzięczny. Pozdrawiam serdecznie.
I drobny cytat z bełkotu naszego wito:"Pragnę przypomnieć iż poprzez skrót myślowy jakim był "zjedzenie litery" miałem na myśli nieumyślne, przypadkowe napisanie wyrazów w niepoprawnej formie"....produktu szkoły podstawowej do której nas odsyła
Aż się boję pomyśleć jak by się to dla nas skończyło))))))))))