Zauważył ktoś cykliczność wielkich dzieł Scotta? średnio wypada arcydzieło na dekadę, wyjatkiem jest początek kariery gdy Scott zaserwował nam dubla w postaci Alien i Blade Runner, potem dopiero na początku lat 90tych uzyskał formę i stała się Thelma i Luise. Nastepnie znów musieliśmy czekać dziesięć lat aby posmakować Gladiatora ( i Black Hawk Down wtrącą niektórzy). Minęło kolejne dziesięciolecie i Scott smarzy Prometeusza, nie wiem jak wy, ale ja wróżę wybitne kino.