Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, spodziewałam się bowiem ckliwej tandety, a otrzymałam kawał naprawdę dobrego kina z brawurową rolą Andrzeja Seweryna. Nie lubię jego gry, nie przepadam za nim na ekranie, jednak to co stworzył w tym filmie... Jestem pełna szacunku, naprawdę wspaniała rola.
To samo tyczy się Mai Ostaszewskiej, której kreacja siostry Leoni, kobiety słabej wiary, zastraszonej, pokazała jej słabości w taki sposób, by nie skazywać jej od razu na potępienie...
Wzruszył mnie do łez...