O co chodzi - będą pytać głównie ci, co oglądali film z napisami. A tu trzeba patrzeć na ekran i "łączyć kropki". Polecam też oglądać na słuchawkach, bo ścieżka dźwiękowa zawiera istotne informacje, jak np. dudnienie na strychu, gdy bohaterowie są w domu u hackera. W głośniczkach z laptopa tego dudnienia nie będzie słychać i ucieknie widzowi jedna z istotnych wskazówek...
Można też zrobić stopklatkę w ostatniej scenie i porównać osobę wpadającą pod samochód z tym, co widzi bohater filmu. Ale tłumaczenie wszystkiego obłędem bohatera nie jest właściwym wyjaśnieniem, ze względu na czapkę tej dziewczyny, która - jak inne - tez nagle znika...
W każdym razie pisanie, ze ten film jest głupi, jest niesprawiedliwe. Jest niskobudzetowy (cóż, tak bywa...) ale ciekawy. Głupot tu na pewno nie ma. To dobry, misterny, pięknie poplątany film, jakich dziś nieco brak we współczesnym kinie.
Czy można poprosić o wyjaśnienie fabuły? Mnie nie udało się połączyć wszystkich kropek.
Owszem, film jest ciekawy. Ale niestety cierpi na dość powszechną przypadłość w obecnych filmach typu thriller - mianowicie scenarzysta mnoży zagadki (tutaj nawet w bardzo udany i klimatyczny sposób), ale nie ma dobrego pomysłu na ich rozwiązanie, i w efekcie zakończenie filmu jest żadne. A thriller to jednak film oparty na zagadce, tajemnicy, która na koniec powinna zostać wyjaśniona - pozostawienie jej bez rozwiązania i bez wyjaśnienia jest po prostu słabe. Łatwo jest wymyślić historię pełną tajemnic, ale sztuką jest na koniec te tajemnice w sensowny i inteligentny sposób wyjaśnić. A tego tu zabrakło.
Do wspomnianej przez ciebie wizyty bohaterów w domu "hackera" (raczej pirata telewizyjnego, to co zrobił - jeśli on to zrobił - z hackowaniem nie miało wiele wspólnego) film się rozwija ciekawie, klimatycznie i dość logicznie, ale późniejsze wydarzenia naprawdę już żadnego sensu i logiki nie mają. Ostatecznie nie wiemy nic - kto i po co tak naprawdę nadawał piracki sygnał, kto porywał kobiety i czy te dwie sprawy miały ze sobą coś wspólnego - bo historyjka opowiedziana przez "hackera" jest naiwna i mało prawdopodobna i słusznie, że bohater w nią nie uwierzył, ale jest też mało prawdopodobne, żeby człowiek, którego odkrył na końcu, był faktycznym sprawcą, bo on sensownego zdania nie potrafi sklecić (chyba, że od tego czasu zwariował, ale w takiej sytuacji też niczego nie wyjaśni).