Podczas canneńskiego pokazu część sali buczała, pojawiły się także brawa. Antonioni był już spakowany i miał opuścić festiwal, lecz na murach pojawiły się napisy: "Gdzie jest Anna?". Postanowił pozostać. Film nie wygrał konkursu głównego, otrzymał jednak nagrodę specjalną jury. Wybitny obraz. Przeszedł do historii światowej kinematografii. Początek najlepszego okresu w twórczości Antonioniego.
To film przełomowy w dziejach kina. Przypomnij sobie to co się działo przed rokiem 1960 i zrobił Antonioni w tymże. To zwycięstwo odwagi nad rutyną i poszukiwań wyrazowych nad typowym widowiskiem rodem z Hollywood. Ten film to zaprzeczenie literackości, przekonujemy się ewidentnie, że film to sztuka wizualna składająca się kadrów bogatych w znaczenia niczym obraz malarski. Tu jest pole do zasadniczego sporu. Czy filmowi bliżej do malarstwa, czy do literatury. Ja utrzymuję to pierwsze stanowisko. Antonioni robi wyłom w ówczesnych przyzwyczajeniach literackich i w klasycznej dramaturgii. Odmowa rozwiązania zagadki na temat zniknięcia Anny stwarza luźną strukturę. Czy znasz wcześniejsze filmy, które były takim przełomem? Antonioni genialnie pokazał ludzi, którzy nie potrafią poradzić sobie z własnymi uczuciami. Na plus jest także to, że nie ma często banalnej retrospekcji, nie ma zbyt rozbudowanych dialogów i monologu wewnętrznego. Ten film to metafora pewnego stanu egzystencji. "Przygoda" dała filmowi większą wolność, a poza tym jestem fanem kina autorskiego:)
Dzięki za tak rozbudowana odpowiedź. Ja po obejrzeniu "Przygody" nie odczułem jakiegoś wielkiego "przełomu" - mnie ten film trochę wynudził, choć były tam elementy intrygujące (dobre zdjęcia, niewyjaśniona zagadka) itd. Jednak im więcej o tym filmie czytam tym bardziej wydaje mi się, że zbyt oschle do niego podszedłem - że na tle całej ówczesnej kinematografii film był zjawiskiem.
Podoba mi się to co napisałeś, że film ten jest "zwycięstwem odwagi nad rutyną" i "daje kinematografii większą wolność" - a raczej przypomina o tym innym. Być, może wówczas całe kino światowe zabrnęło trochę w ślepą uliczkę - zbyt mocno trzymało się literatury (treści) a zapomniało o formie i wizualnym sposobie przedstawiania tego co chce się przekazać, czyli jakby Antonioni przypomniał o tym, że film jest dla zmysłów o wiele bogatszym środkiem wyrazu niż książka.
"Tu jest pole do zasadniczego sporu. Czy filmowi bliżej do malarstwa, czy do literatury. " - na początku kina, film zdecydowanie bardziej kojarzono z malarstwem (ruchome obrazki) - o czym można przeczytać w książce Słonimskiego "Romans z X muzą". Dla mnie tu nie ma sporu... film to po prostu nowa jakość, ani obraz (tj. forma, albo zdecydowana przewaga formy nad treścią), ani literatura (tj. treść, albo zdecydowana przewaga treści nad formą) a wymieszanie jedno z drugim. Jednak gdy w filmie są "ciągotki" do tego aby skręcić bardziej w jedną lub drugą stronę wówczas przydaje się coś zupełnie przeciwnego - co dobitnie przypomina o tej dwoistej naturze kina.
kyle_reese to największy troll, wszędzie można przeczytać jego pretensjonalne i przemądrzałe wypowiedzi na temat wszystkiego. Ja się z Tobą zgadzam, film przełomowy i ukazujący nową jakość.
Ciężko by mu było wygrać. W końcu w konkursie brał też udział "Słodkie życie" Felliniego.
To była fantastyczna edycja canneńskiego festiwalu. Grand Prix dla "Słodkiego życia" i aż 6 wyróżnień! Dla "Przygody", "Klucza", "Źródła", "Dziewczyny z wyspy", "Ballady o żołnierzu" i "Damy z pieskiem". Wyobraź sobie teraz taki salomonowy werdykt. Ależ musiał to być rok dla kina.
Ogólnie tamte lata były ważne dla kina. Nakręcono wiele filmów które dziś uważa się za wielkie arcydzieła i które zmieniały kino. Nie wszystkie jednak zostały nagrodzone nagrodami. Wielkość niektórych zauważono dopiero po latach.