Ludzie, jak ja się cieszę, że oglądałem film ściągnięty z neta. Gdybym poszedł do kina, to chyba bym wyszedł. Idiotyczna fabuła, typ ma do dyspozycji wytłumioną broń i całą ekipę ludzi, a musi bazować na współpracy przypadkowej kobiety. Przecież tego fotografa to można by odstrzelić dwadzieścia razy, w dogodnych okolicznościach, podłożyć mu materiał wybuchowy pod auto itd. Główna bohaterka zachowuje się tak absurdalnie, że na miejscu tego gościa bym wyszedł w ciągu paru minut, z tej pożal się boże, randki. Same oklepane, tanie chwyty, ledwo dobrnąłem do końca. A zakończenie pokazało że, na samym dnie jest jeszcze kilometr mułu. Takie gówna właśnie robią. Porażka.