Dałbym nawet maksymalną ilość punktów, gdyby nie to trochę zbyt słodkie jak na mój gust zakończenie. Sam film ociera się o arcydzieło - świetny pomysł (godny Gondry'ego lub Kaufmana), niegłupia filozofia całości, kilka genialnych metafor, znakomici aktorzy (moja ukochana Emma Thompson i jej cudny głos i akcent), kilka fajnych pomysłów i rozwiązań realizacyjnych (jak np. cała ta "cyfrowa" otoczka wokół Harolda). Przepyszny film!