Kotlet z Psów, trzeciej kategorii, pomielony razem z budą.
Do kin to weszło, dając nadzieję, ale widownia się z tego śmieje. Zrobię wam spojler, nic nie stracicie, Waldek Morawiec padł.
Kulminacyjna scena jest niewyjęta. Dorociński dostał kulkę, leży i mówi -umieram. Franz próbuje odpalić samochód, a w tym czasie na drugim planie Dorociński wstaje i zataczając się przy pompatycznej, epickiej muzyce, próbuje obejść drugi samochód, żeby dosięgnąć klamkę zostawioną na dachu. Muzyka narasta, budując groteskowy dramatyzm. Trwa to jakieś 30 sekund, dla takiej sceny to jak wieczność. Franz chyba w końcu wysiada i idąc w kierunku strzelających do niego ruskich zbirów z GRU zatrzymuje się co chwila na otwartym terenie, przez nic nieosłonięty i pluje sobie krwią, zgięty w pół. Niemal widać torebki z farbą, które przegryza i wypluwa, tak realistycznie to wygląda. Po wypluciu dochodzi do zbira, markuje cios czy tam strzał i zabija go z zaskoczenia, a potem zabija kolejnych. Dorociński już chyba z klamką stoi i zatacza się w miejscu na otwartym terenie, jakby udawał pijanego, mówiąc -zaraz zemdleję. Koniec sceny.
Sorry, jeśli przesadziłem z 30 sekundami, ale scena rozwleczona niemożebnie i przekomiczna.
Z tego to mogą być dwa kolejne, kultowe teksty: "umieram" i "zaraz zemdleję".
Tej sceny faktycznie nie da sie wybronic. Jakby wyciac motyw muzyczny byloby lepiej. Mistrzostwem jest to ze Wit chce aresztowac Franza, podjezdzaja Ruskie i nagle Polacy jednocza sily :D
Na pewno duchowo :) Bo Wit już nie bardzo jest w stanie pomóc Franzowi, nie licząc bohaterskiego zataczania się przy wstawaniu z kolan. Chyba już nie oddaje żadnego strzału.
Mam wrażenie że nie byłeś na tym filmie (trzeźwy) w kinie albo ktoś Ci opowiadał bowiem opowiedziałeś ta scenie mieszając zupełnie jej chronologię. Gdy Franz próbował odpalić samochód było już po strzelaninie i wtedy nadjechał snajper jeepem i go zabrał.