No poleciał przed chwilą w jakiejś telewizji i jestem zdziwiony, że wciąż, po latach, po dziesiątkach oglądnięć - znowu oglądnąłem z zaangażowaniem.
Znowu z uśmiechem.
I jest to chyba symboliczny reprezentant takiego gatunku, który można by nazwać "komedia sensacyjna", czyli niby się zabijają, niby straszne rzeczy, a jednak oglądasz to i czujesz się... miło, rozbawiony, uradowany :)
I wciąż po latach, oglądnąłem przed chwilą i dalej wprawiał mnie ten film w taki wesoły, luźny, lekki, uśmiechnięty nastrój.
PS
No i bonus, w "scenie łóżkowej" można sobie popatrzeć na jędrny, krągły tyłeczek Goldie Hawn :)