Film jest mocno średni jeśli chodzi o scenariusz, ale miałem też zawyżone wyobrażenia. Poniżej absurdy, plusy i minusy, które we mnie uderzyły.
1. Dobrze dobrana główna rola. Hartnett był wartością dodatnią i to niestety jeden z niewielu plusów tego filmu, choć miałem wrażenie, że nie mógł w pełni się w nim zrealizować.
2. Profilerka FBI, która dowodzi przez krótkofalówkę armią służb. Podniesiona do rangi bosa. A tak na prawdę nie dowiedzieliśmy się NIC o tej postaci.
3. Muzyka - mam mieszane uczucia czy to był film czy laurka dla Saleka Shyamalan, która dostała zresztą jedną z głównych ról. Sama moim gustem bardzo słaba.
4. Masa niedorzecznych rzeczy i absurdalnych wyjaśnień. Na przykład Hartnett znika z limuzyny w 3 minuty kiedy auto jest otoczone masą ludzi. Przebierając się przez ten czas ze stroju policji w ubrania zwykłe. Robi to po tym jak Saleka krzyczy przez okno i woła o pomoc.
5. Nie odczułem też dreszczu, że Butcher jest jakimś królem manipulacji i socjopatą. Odnosiłem wrażenie, że postacie drugoplanowe to kukły, które muszą być na TAK dla dobra fabuły.
6. Królem ucieczki też nie był. On zamyka się w domu - przyjeżdża policja i co? Okazuje się, że ma tunel. No nie powiem błyskotliwe.
Nie wiem. Liczyłem może trochę na połączenie Prison Breaka z czarnym charakterem i dobrym thrillerem o seryjniakach ze szczyptą Hitmana, a dostałem odę do Saleka Shyamalan do której był zaproszony Josh Hartnett