Właśnie wróciłem z kina, zachęcony trailerem. Większość wyczekiwała po trailerze jakiś zaskakujących wątków, a tutaj reżyser i scenarzysta poszli po najnmniejszej linii oporu. Taki kolejny naiwny amerykański film. Finałowa scena, jak główny bohater zakuty w kajdany najpierw żegna się z córką a później poprawia rower spina klamrą "głupkowatą" treść. "rzeźnik normalnie nie mógłby nikogo, ani niczego dotknąć i dodatkowo w furgonetce siedziałoby z nim 2 SWAT. I nawet jak się wyzwolił z kajdan to i tak zastrzeliliby go przy wysiadaniu. Czekam na jakieś arcydzieło skandynawskiej kinematografii bo ta amerykańska papka może tylko popsuć dzień
Nie zapominaj o limuzynie. W ciągu 1-2 minut zdołał: przebrać się, zrobić przynętę z munduru SWAT i niepostrzeżenie opuścić limuzynę, mimo że była otoczona z każdej strony przez tłum. I to wszystko siedziąc za kierownicą gdzie nie ma dość miejsca na takie akcje. Z tyłu miałby dość miejsca, ale musialby się najpierw przez ten otwór przejść. Generalnie ta część filmu po koncercie jest bzdurna i nielogiczna.
A słyszałeś o czymś takim jak oznaczanie spoilerów? No nic, wahałam się na co iść, w takim razie będzie obcy...
zgadzam się, ale mam wrażenie, że pod koniec go już nie obchodziło czy zostanie zastrzelony, w końcu i tak chciał popełnić sambojstwo. Przynajmniej ja to tak odebrałam, bo nie widzę innego wytłumaczenia