Za łatwo mu szło ze wszystkim, z kradzieżą karty, tu od razu załatwił córce by wskoczyła na scenę, tutaj wiecznie trafiał na jakieś fartuchy, karty, wszystko mu uchodziło płazem, zupełnie jakby mu każdy na tacy to dawał. Film spoko do oglądnięcia na jeden raz, ale nie oczekiwałabym fajerwerków.
I też co mnie sfrustrowało: jakim cudem przy tylu policjantach udało mu się zwinąć drut z roweru? No cholera jasna!