Chętnie przeczytałabym książkę "Minchia di Re" Giacomo Pilata, bo temat był bardzo dobry na świetny dramat, ale coś w tym filmie dla mnie nie zagrało, tak jak powinno. Może tempo filmu i przemiany były za szybkie, a historia za bardzo okrojona, albo wyssana z palca? Nie wiem...Jeśli była ona oparta na faktach, to tym bardziej wydała mi się źle przedstawiona, wręcz momentami wydała się śmieszna, groteskowa (robienie głupców z księdza, Boga, mieszkańców, przyjaciela). I niestety gra głównych bohaterek nie była dla mnie dość przekonująca i dobra.
Ogólnie, temat świetny, bo nietuzinkowy, wykonanie - poniżej oczekiwań i na granicy groteski. Na plus zaliczyłabym, bardzo ładne zdjęcia prowincji południowej Italii.
Krajobrazy przepiekne. Aktorki śliczne. Temat hmn... scenarzystę troszke ponioslo z tą nagla zmianą płci... Zgadzam sie z Karen, zrobili głupców z calego miasteczka, co nie wypadlo najlepiej.
Jednakze poza tym film oglądalam z zaciekawieniem. Nie mogłam jedynie znieść momentów, gdy PATRONE (ojciec) byl na pierwszym planie, same wulgaryzmy nasuwały mi się na usta...
Ech... Italia jest przepiękna.....
na faktach. wykonanie takie sobie, a pomysł faktycznie jak z życia wzięty. gadacie, że zrobili głupców z całego miasteczka, a to nie było tak - ludzie czuli się jak głupcy, nikt z nich tego nie robił, sami się tak zrobili. w każdej innej wiosce ktoś by rozłupał jeden j i drugiej czaszkę po kryjomu i tyle by było fanaberii - podejrzewam, że w tamtych czasach tak właśnie kończyły się podobne historie.
a tu się wszyscy znali i traktowali mega-sąsiedzko. jakoś nie mieli pojęcia jak się podziać w tej sytuacji, więc dziali się wg przedstawionych im reguł
a ogólnie film bylejaki. dobra treść - schrzaniona forma. polecam w podobnej klimie film (nie pamiętam tytułu ani namiarów) - western, o pannie co by się schować przed ludźmi którzy jej poszukują, zamienia się w faceta, robi sobie dłuuuugą bliznę na twarzy i chowa w miasteczku gdzieś na północy. Co prawda bez motywów woman-to-woman ale o wiele lepszy niż te włoskie pseudo-fakty.
pozdrawiam i z góry dziękuję jeśli ktoś mi przypomni tytuł tego westernu
"w każdej innej wiosce ktoś by rozłupał jeden j i drugiej czaszkę po kryjomu i tyle by było fanaberii" :D uwielbiam stuffikowy język :P ale tak już poważniej... dziś obejrzę ten film i się przekonam kto z kogo zrobił głupców, sami, czy może wogóle nie miało to miejsca :D (żart) gdzie się nie ruszę na jakiś profil filmu branżowego... tam karen, mam pytanie czy jest jakiś film którego jeszcze nie oglądałaś? :)
Hehe to już po ptokach :P chyba się trochę pośpieszyłam z moimi nieobliczalnymi chęciami :D gdyż ekhu, ekhu nie mogę tego filmu nidzie znaleść na RS :D LOL! (jakby ktoś miał namiar to prześlijcie info na priv). Dzięki z góry wielkie
Mnie film rozbawił...Fajnie po nim obejrzeć sobie ,,Nie czas na łzy'' z Hilary Swank. Co do ,,Ballada o małym Jo'' to często ten film był puszczany na Ale kino. Ale mnie on nudził chyba dlatego ,że western.
Ja sięgnęłam jeszcze głębiej, obejrzałam "Virginę" (w wielkim uproszczeniu jest to film o pewnej tradycji w kulturze ludności z basenu Morza Śródziemnomorskiego, w której bycie kolejną dziewczynką w rodzinie doprowadza do przymusu psychicznej i fizycznej zmiany płci). Film jest tak bardzo inny od "Viola Di Mare", tak bardzo nieprawdopodobnie prawdziwy i przejmujący. To dramat w całkowicie niegroteskowym wydaniu.
http://www.filmweb.pl/film/Virgina-1991-132452
P.S. Uwielbiam westerny, ale głównie Sergio Leone. Tym nie mniej "Ballado o małym Jo" przypadła mi do gustu, "Muły siostry Sary" jeszcze bardziej :)