Dałem się nabrać i to naprawdę nieźle na zwiastun do tego filmu. Trailer zapowiadał luźną, niezobowiązującą i całkiem śmieszną komedię, opowiadającą o czterech parach, które wyjeżdżają na tygodniowe wakacje na tropikalną wyspę, połączone z terapią małżeńską, by naprawić swoje niezbyt udane związki - dokładniej rzecz biorąc tylko jedna para chce uniknąć rozwodu, pozostali jadą by się dobrze bawić. Być może podczas kręcenia tego filmu na planie aktorom było całkiem wesoło, jednak mi oglądając tą produkcję raczej do śmiechu nie było. Jest tu kilka niezłych żartów (większość związanych z instruktorem Jogi), ale niestety giną one w mało ciekawej historii i co gorsza większość z nich znalazła się w zwiastunie, więc już tak śmieszne nie są. Pozostałe sceny mające nas rozśmieszyć prezentują albo toaletowe poczucie humoru, albo po prostu się nie udały i nie bawią.
Większym problemem z "Rajem dla par" jest jednak to, iż jest on filmem nieprawdopodobnie przegadanym i strasznie rozwleczonym. Dzieje się tu tyle co nic, a jeśli już coś zaczyna się rozkręcać, to za chwilę wpadamy w kolejne nieciekawe i mało znaczące dialogi, które za wszelką cenę starają się nas uśpić. "Couples retreat" jest również filmem nudnym, ciągnącym się w nieskończoność do okropnego, lukrowanego zakończenia, w którym nad wyraz szczęśliwi bohaterowie, w przydługiej scenie na imprezie dla singli, jak również późniejszej podczas wyjazdu z wyspy, wygłaszają banały na temat związków, małżeństwa i ważności bycia razem. Oni sami są również problemem w tej komedii, bo są bezbarwni, szablonowi i naprawdę ciężko się do nich jakkolwiek przywiązać, a nawet część z nich nieźle działa nam na nerwy. Spore rozczarowanie.
3+/10
podpisuje się pod tymi słowami, zwiastun sugerował zupełnie co innego niż "pełna wersja".
5/10
Dlatego na takie filmy dobrze pójść ze starymi, dobrymi znajomymi, z małpeczką pod ręką ;)
Aczkolwiek nawet w takim układzie przydługa końcówka była zdecydowanie... przydługa.
Zgadzam się z każdym słowem. Nastawiłam się na śmieszną komedię, a dostałam film o psychologii związków - nie dość, że wcale nie był śmieszny, to nawet powiedziałabym przybijający. Dla mnie 4/10
zgadzam się z TOBĄ, film jest dupastyczny,ani śmieszny, ani ciekawy,ani wciągający,koniec filmu to totalna pomyłka,wszyscy żyli długo i szczęśliwie, poprostu zero realności,jedynie Jean Reno i nauczuciel jogi coś wnoszą do filmu,reszta do bani,scenariusz i reżyseria nic nadzwyczajnego.nie zachęcam do ogladania -strata czasu i pieniędzy.