Wczorajszą noc spedziłam w kinie. Nie da się ukryć-Minority report nie pozwolił mi zasnąć (pomimo, iż cały dzień spoędziłam nad książkami). Przystojniaczek Cruise, imponująca wizja przyszłości, sporo efektów specjalnych, film zrobiony z rozmachem (jak każdy film Spielberga). Nie czytałam książki Dick'a, ale film zachęcił mnie do przeczytania przynajmnjiej jednej z jego książek - POMYSŁ BYŁ SUPER!
Oczywiście każdy film musi mieć swoje ale. Najbardziej oczekiwany film tego roku miał tych "ale" nawet kilka : jasnowidzowie widza podobno tylko morderstwa, ale na użytek scenariusza na końcu widzą już wszystko ;) Poza tym robot-pająk, który - jak na prawdziwego gentelmana przystało- przytrzymuje klapę w podłodze, aby jego pobratymcy mogli przejść, był NIECO przesadzony. Poza tym ostatnia czerwona kula powinna być moim zdaniem brązową, ale może to tylko moje wrażenie...
Podsumowując - film warty jest obejrzenia. Wpadki da się pominąć, a jak już wspomniałam-pomysł jest świetny. Trochę MAtrix'a trochę Bond'a i trochę dobrego kryminału. Bawcie się dobrze