Poszedłem na ten film tylko dlatego, że robił go Spilberg. Wcześniejsze reklamówki filmu zapowiadały kolejny Mision Imposible z Tomem C. w roli głównej. Więc oczekiwałem kiczowatego kina akcji z wieloma efektami specjalnymi , wybuchami i czym tam jeszcze. No i soptkało mnie miłe rozczarowanie. Film zaczął się całkiem nieźle i zapowiadało się coś fajnego. Myślałem nawet, że może zrobili coś na miare Matrixa. A po połowie filmu no cóż... czekałem kiedy się skończy, powiało nudą i opowieścią jak w starym kinie spilberga. Nie mówiąc o końcu, który stawia film w równym rzędzie z filmem IT :-)
No ale nie stety aby film odnióśł kasowy sukces musiał być taki a nie inny...
Więc w sumie otrzymałem to czego oczekiwałem... kiepskiego filmu, który mógłby być dobrym filmem.
Heh
Nie dziwne jak się nie zrozumiało 70% filmu. P.S. Spielberg pisze się właśnie tak, a E.T. tak. Na drugi raz radze wubrać się na Spider-mana.
thx
Dziękuje za poprawienie mojej pisowni. Co do rozumienia filmu to mysłałem przez moment, że jet to ten typ filmu gdzie trzeba pomyśleć... ale ci którzy robili to "dzieło" chyba przekombinowali i zrobili kolejny komercyjny film :-( cyt. "Aż sie chce wyjść z kina i wychodze " ;)