Jeden z lepszych filmow,jakie ostatnio widziałam (a nie oszczędzam się;-)). Prawie wszystko jest "genialne"...Aktorzy,do których z każdą minutą się coraz bardziej przekonujemy;zdjęcia,dzieki którym nie odrywamy wzroku od ekranu,wysoce symboliczne;pomysł- podkreśla moja ulubioną prawdę- prostota przede wszystkim.Wykorzystał bardzo prosty zabieg "samoświadomości fikcji " filmowej-ze sie tak wyraże..:)-No i pisarstwo,kreacja nowej rzeczywistości ...
Film do granic wielowatkowy a raczej wielopłaszczyznowy.a mimo to widż (tzn. np. ja) nie czuje się zmeczony-wręcz odwrotnie...
Pełno motywów,scen,które mnie niemalże zachwyciły (gra miejscki świateł,teatralna konstrukcja,aktorstwo,podział prawie na akty i sceny,jak w dramacie...i ta grecka symultanicznośc akcji na scenie.i oczywiscie zdjęcia-najładniej erotyczna scena lozkowa jaką widziałam).
Reżyser skojarzył mi się z didżejem,nad różnymi rodzajami konsolet (?)- mikksuje czas,miejsce,sposob zycia bohaterów z dużym smakiem.
i co ważne-nie jest to tylko kwestia pomieszanej czy odwroconej chronologii(b.modny zabieg ostatnio),ostrych ciec-takie rzeczy w kinie juz widzialam.
no i tytuł!!!!Zwrócilisci9e uwagę ?(w ogole mnogosc tych "smaczków różnych rozwala,naprawdę)Przeciez oni ciagle w filmie mowia o "konstrukcji"!Tak sobie wymyslilam:) ze rekonstrukcja to jest to,z czym nas zostawia reżyser po wyjsciu z kina.zmiksujmy czwarta wersję,połóżmy czwarta kartkę ze zdjęciem kobiety na barze...taaa...i przefiltrujmy przez siebie.
Ciekawam opinii,pozdrawiam