Ścieżkę dźwiękową znam już od kilku lat, jednak dopiero niedawno zdecydowałem się obejrzeć ten film. Do mniej więcej połowy jest nudny. Szczególnie do tego momentu nudził i irytował mnie wątek staruszki. Od połowy akcja zaczyna zdecydowanie przyspieszać, gdy życie Harrego, Marion,Tyrone'a zaczyna się komplikować. Od tego momentu sceny z Adą tak samo zaczynają coraz bardziej wciągać widza. Końcówka jest wstrząsająca i obrazuje idealnie, jak nisko można upaść, biorąc narkotyki. Filmowi daję siedem gwiazdek, za genialny soundtrack i końcówkę. Do połowy, jak już wspominałem, dla mnie osobiście, wiało nudą.
Dramaty z założenia są "nudne", a geniusz tego filmu wg mnie polega właśnie na kontraście między względną "normalnością" życia głównego bohatera na początku a powalającą końcówką.
Dobrze, że poruszyłeś temat soundtracku. A więc ja uważam tak:
Oczywiście ścieżka jest świetna, powodująca totalne ciary na plecach i stanowiąca clou klimatu, jeśli można tak to powiedzieć. Ale co za dużo to niezdrowo. Osobiście chciałbym to jako kulminację, a tymczasem dostajemy go non-stop (muzyka właściwie ciągle jest obecna). Strasznie mi się to nie podobało, lubię i cenię w filmach umiar, a tu go jednak nie dostałem.
:(