Ryzykowne jest wypowiadania sie na temat filmów, bo nietrudno się ośmieszyć przed twórca tego filmu, jestem jednak wstanie zaryzykować komentarz skoro inni to robia.
Moim zdaniem powiedzenie że jest to film o narkotykach czy nawet o nałogu i jeago strasznych konsekwencjach to raczej banalny wniosek... to jest to co widać na pierwszy rzut oka.
Dla mnie ten film to teatr zycia pokazujący pewien wycinek rzeczywistosci. Autor przedstawia nam go w bardzo sugestywny sposób, zagęszcza go niesamowitymi i wstrząsającymi obrazami tak że wydaje się nam nieprawdopodobny. Nie pozostawił mi żadnych złudzeń co do tego że nigdy nie bylismy ani nie będziemy wolni. Ze życie to walka z "programami " które zapadają nam w swiadomosci w miare jak upływa. Te programy to wszelkie przyzwyczajenia, nawyki i ....nałogi, które ograniczaja nasza zdolność ocenienia rzeczywistości (chociaż w przyblizeniu) i doprowadzaja do tego, że zbaczamy z dróg które mogą nas zaprowadzić do naszych celów, do tych zupełnie małych codziennych celów jak również do tych wielkich, marzeń.
Nasi bohaterowie stracili cele, które były dobre dlatego że postawili je wyżej niż droga która do nich prowadziła.
Tak ja zrozumialam ten film pisząc w wielkim skrcie Nie wiem czy cos z tego co napisałam jest zrozumiałe, niemniej jednak zapewniam ,że starałam się jak mogłam.

.