Przyjmijmy że uzaleznienien sa czipsy z biedronki, oto co ci grozi:
A jesli jestes mloda kobieta to bedziesz jesc chipsy nago
B jesli jestes starsza kobieta to zacznie cie gonic lodowka
C jesli jestes bialym chlopakiem to zarazisz sie bakteria z czpipsow
D jesli jestes afro chlopakiem to zamkkna cie za kradziez czipsow
E jesli sprzedajesz czipsy z biedronki to zalatwi cie konkurencja z lidla
F wszyscy i tak wykorkuja od zle dzialajacej sluzby zdrowia
To się nazywa tanie moralizatorstwo, a Requiem aż nadto stoi czarno białymi schematami. To nie jest jakoś wybitnie zły film i jeśli komuś pomógł w przezwyciężeniu nałogu to na zdrowie. Szczerze. Problem w tym, że kult jakim jest darzony przez młodych ludzi w ogóle nie odzwierciedla treści jakie ma do przekazania. No bo niby co? Nie bierz narkotyków bo one są fuj? Gdyby kózka nie skakała toby nóżki nie złamała? Nie pij wódki bo od tego jest rozum krótki? A potem jeb po głowie jakimś jaskrawym przykładem żeby dotarło? Odnoszę wrażenie, że takie właśnie przesłanie płynie z tego filmu. W ogóle środki wyrazu jakimi posługuje się Aronofsky działają mi mocno na nerwy. To silenie się na groteskę jest irytujące.
Nie da się edytować tekstu na tym zgniłym forum, więc wklejam dalszą część.
W ciągu ostatnich 15 lat życia z ponad 30 jakie przeżyłem poznałem wiele uzależnionych od narkotyków i alkoholu ludzi. Sam miałem w życiu małą przeprawę z alkoholem i z całą stanowczością mogę napisać, że życie w przypadkach, które poznałem nie napisało tak dramatycznych przykładów jak Aronofsky w swoim filmie.
Znajomi, którzy zabrali się za narkotyki gdy mieliśmy lat naście wydorośleli, znaleźli pracę, założyli rodziny i biorą narkotyki do tej pory sporadycznie ze swoimi współmałżonkami. Ci którzy palili palą z żonami, ci którzy pili piwo na ławce teraz piją wino w domu gdy ich dzieci śpią w łóżkach. Jeden skończył w ośrodku odwykowym bo z zielska wszedł w amfetaminę, inny z tym dokładnie tym samym scenariuszem ma się zupełnie dobrze. Jeden powiesił się na klamce bo od dziecka był przegrany. Podobnie jak jego koledzy, którzy do teraz piją pod blokiem choć mają prawie 40 lat. Ale ja też z nimi piłem i jakoś mam się dobrze. Proza życia. Życie jest sztuką wyborów.
Z tym ma problem Aronofsky - z szarością, o której zdaje się nie pamiętać, a której jest cholernie dużo pomiędzy czernią a bielą, którymi epatuje w Requiem. Gość musi zarazić gangreną głównego bohatera i amputować mu rękę, a z głównej bohaterki zrobić dziwkę i wsadzić na podwójne dildo z wazeliną bo nie potrafi naszkicować wiarygodnego przykładu. Oj słabo. To tak jakby zrobić film o nielegalnych wyścigach samochodowych i na koniec wszystkich wysłać do kostnicy aby pokazać widzowi, że szybka jazda samochodem jest niebezpieczna.
Przykład z czipsami bardzo trafiony.