Przeczytałem mnóstwo wypowiedzi nie tylko na fw na temat tego filmu i wszyscy sie
zachfycają... Nie wiem. Ale ten film wydawał mi sie bardzooo nudny cały czas nic, owszem
pojawiają sie tam sceny które mają wzruszać itp. ale ten film na mnie nie działa. Oglądałem
mnóstwo dramatów przy których przez cały tydzień nie mogłem dojsc do siebie a tu nic.
Myślałem że jak tak wszyscy polecaja mi ten film to mi tez bedzie pasowal ale oglądając ten
film czułem tylko to że na rynku jest mnóstwo tego typów filmów i że jest poprostu słaby.
ALE. Jest coś co w tym filmie mnie urzekło mianowicie muzyka Clinta Mansella, oraz dobra
gra aktorska pana z 30 second to mars (nie jara mnie) i innych aktorów...
Ogółem oglądając ten film wiedziałem co sie stanie i niczym nie nie zaskoczył ale wielki
SZACUN że przypadł do gustu tylu osobom...
Pozdro. Adaś
no to serdecznie gratuluję podejścia. 'XD' wydaje się tu niepotrzebne, dziwne, że śmiejesz się z własnej głupoty.
"ogladałam tylko do połowy bo zasnęłam z nudy. XD"
I to był błąd, bo żeby stwierdzić czy film jest nudny, ciekawy, czy jakiś tam trzeba go obejrzeć całego, a nie połowe, a następnie a następnie dopiero oceniać.
Jest coś więcej w tym filmie. Przede wszystkim przesłanie. Ok, to dopiero po obejrzeniu, ale skoro obejrzałeś...
Nie zrozumiałeś, nie ma sprawy, polataj z batmanem.
nie rozśmieszaj mnie... przesłanie? że narkotyki są be? może nawet batman ma lepsze przesłanie, nie zaszkodziłoby z nim polatać...
Nie każdy musi tak samo odbierać ten film, zreszta jak każdy inny. To, że na Tobie nie wywarł większego wrażenia nie znaczy ani, że coś z Tobą nie tak, ani, że film jest słaby. Poprostu inna wrażliwość, nie dotarł do Ciebie, nie poruszył w żaden sposób, ok bywa. Niektóre kobiety płaczą na każdym melodramacie, a we mnie niektóre nie wzbudzają nawet za grosz wzruszenia.
p.s. tutaj cytuję Ciebie "(...) oraz dobra gra aktorska pana z 30 second to mars (nie jara mnie)" hahaha zabiłeś mnie tym xD
Moim zdaniem film zasługuje na wysokie noty, chociażby z tego względu, że przed nim nie było - choć może po prostu widziałam zbyt mało filmów poruszających te tematy - tak dobrze zekranizowanego filmu o tej tematyce. 'Pan z 30stm' nie był wówczas znany z przynależności do tej grupy bardziej, niż z aktorstwa, jak jest teraz. Jeden z niewielu filmów, który wycisnął ze mnie łzy (może bardziej z powodu tego, że oglądałam go już na wpół przytomna, do 2-giej w nocy, niż z powodu swojej treści), zdecydowanie poruszył mnie przekazem i po prostu był... Ładny i przyjemny. Coś tam wniósł, jakoś na mnie podziałał.
Chociaż bycia nudnym i dłużącym się zdecydowanie nie można mu odmówić.
filmy o tej samej tematyce, powstałe przed Requiem dla snu:
Ahen Senso: The Opium War (JAP 1943)
Alabama (POL 1984)
Basquiat: Taniec Ze Śmiercią (USA 1996)
Bird (USA 1988)
Confessions of an Opium Eater (USA 1962)
Dealer (DEN 1996)
Drugstore Cowboy (USA 1989)
Easy Rider (USA 1969)
Egoiści (POL 1999)
Go (USA 1999)
Human Traffic (UK 1999)
Kamasutra (IND/JAP/GER/UK 1996)
Klincz (USA 1997)
Las Vegas Parano (USA 1998)
Między Złem A Wielkim Błękitnym Oceanem (FRA/BEL 1995)
Mniej Niż Zero (USA 1987)
My, Dzieci Z Dworca Zoo (GER 1981)
Nagi Lunch (CAN/UK 1991)
Narkomani (USA 1971)
Następny Dzień W Raju (RUS/USA 1998)
Niespodzianka Z Szanghaju (USA 1986)
Odmienne Stany Świadomości (USA 1980)
Pantarej (POL 1987)
Seks, Narkotyki I Natalie Portman II: Narkotyki (USA 2003)
Senator (FRA/USA/ITA 1990)
Sid&Nancy (USA/UK 1986)
Sokół I Koka (USA 1985)
Stan Zagrożenia (USA 1994)
Sugar Hill (USA 1993)
Szanghajska Triada (CHN/FRA 1995)
Szkatułka Z Hongkongu (POL 1983)
Ślepy Zaułek (USA 1995)
Śmierć Na Wiele Sposobów (USA 1986)
The Doors (USA 1991)
Traffic (GER/USA 2000)
Trainspotting (UK 1996)
White Tiger (USA 1996)
Czyli nie ma czym się jarać, Requiem dla snu to odgrzewany kotlet
Wszystko OK. Film jest po prostu słaby. Ni to ciekawi, ni to wzrusza. Zwyczajnie przereklamowany i tyle.
Co do obioru filmu to zgodzę się, że jest to sprawa indywidualna. Ale wydaje mi się, że warto go docenić chociażby ze względu na świetne aktorstwo, muzykę i to, jak, mimo wspominanej nudy, reżyser budował napięcie.
Świetne aktorstwo? Może Leto albo Wayansa? Zgadzam się, że dobrze zagrały Ellen Burstyn oraz Jennifer Connelly, ale nikt poza nimi. Ad vocem muzyki: brawa dla Mozarta! Natomiast jeśli chodzi o fabułę - ciekawa, acz miałem nadzieję, że będzie w niej choć minimum realizmu i ktoś umrze z zaćpania. W sprawie przesłania, moim zdaniem Aranofskyemu chodziło o ogół uzależnień - narkotyki (trzej główni bohaterowie); leki, telewizja (Sara), seks (Duży Tim), hazard (mężczyzna, który karmił Sarę w szpitalu).
Pisząc o aktorstwie miałam na myśli przede wszystkim Burstyn, której według mnie było w filmie najwięcej. Co do ogółu uzależnień: w pełni się zgadzam, że o to chodziło; w dużej części o przyczyny.
A jeśli chodzi o tę fabułę, to gdyby ktoś umarł z zaćpania to to by nie miało sensu, bo nabrałoby banalności.
Nabrało za to hollywodzkiego wymiaru, w którym w sumie na finiszu wcale nie jest tak tragicznie. Wszyscy się zaćpali, ale nikt nie umarł.
Nie jest tak tragicznie? Chłopak traci rękę, matka ląduje w psychiatryku i staje się obłąkana przez elektrowstrząsy, dziewczyna zostaje dziwką, która za działkę odda się każdemu, a inny chłopak ląduje w więzieniu i walczy z głodem. Hollywodzki wymiar byłby moim zdaniem wtedy jakby wszyscy zaćpali się na śmierć i do tego byłoby to banalne.
Wtrącając coś od siebie - według mnie daleko filmowi do typowej, hollywodzkiej produkcji. Nie jest przesycony naiwnym optymizmem, łzawym happy endem, że nieważne co by się działo i tak będzie dobrze. Nie wiem czy tylko ja zauważyłam, ale cały film został nagrany w brudno-szarawej scenerii, może to wizja reżysera, a może miało to podkreślic tylko klimat. Ktoś wyżej napisał, że nie było tak tragicznie, bo nikt nie umarł. Dośc dziwne podejście, ale czy śmierc oznacza najgorsze? Czy psychiczne wyniszczenie i degradacja umysłu nie jest wystarczająco zła? Podobało mi się własnie pokazanie tego stopniowego wyniszczania poszczególnych osób. Nawet nie tylko osób co poszczególnych relacji, marzeń... Film może i kręcony, aby pokazac nastolatkom tragiczne następstwa cpania, ale mi, mimo wszystko się podoba. 8/10.
nie uważam, że psychiczne wyniszczenie i degradacja umysły nie jest zła. twierdzę natomiast, że śmierć jest gorsza :)
Widzisz, według mnie śmierc nie jest najgorszą opcja, bo można by rzec, że jest najłatwiejsza. Najlepiej po prostu umrzec i zostawic to całe bagno i syf za sobą, a tak musisz w nim życ podejmując jakiekolwiek próby wyjścia. Ale sądzę, że to już osobiste przemyślenia i każdy będzie sądził inaczej.
niby dlaczego miałby to być film w wymiarze hollywodzkim? hollywodzkie najlepsze?
Co ty mówisz, gdyby oni umarli to wtedy można by było stwierdzić, że nie jest tak tragicznie, śmierć byłaby im raczej na ręke.
Ja również nie rozumiem zachwycania się tym filmem... Ćpanie zawsze jest w modzie, może to o to chodzi.
Mnie też nie zachwycił. Film całkiem niezły,ale napewno do niego nie wrócę. Przygnębiający, więc nie polecam jeśli ktoś ma doła - zdołuje jeszcze bardziej.
Mnie też nie zachwycił, tak, jak się tego spodziewałam po ocenie i ogólnemu 'WOW' pod adresem tego filmu, ale moim zdaniem jest całkiem dobry z genialną muzyką, która stwarza ciekawy klimat. Na pewno dużym plusem jest jasne przesłanie tego filmu i bardzo dzisiejszy i ważny temat.
Tak!, jest coś zdecydowanie nie w porządku z Tobą jeśli piszesz "zachfycają". :)))
hej, znacie film który podobał by się absolutnie wszystkim? Bo ja nie... ;) Zawsze ktoś się znudzi, zniesmaczy, zawiedzie, rozczaruje... mną osobiście film baaardzo mocno wstrząsnął - ale nie mogę powiedzieć, żeby mnie zachwycił! Wystawiłam mu "9" bo uważam że jest świetny, ale drugi raz go nie obejrzę, bo miałam po nim nieziemskiego doła:/
Być może Twoje rozczarowanie wynikło z faktu, że podeszłeś do oglądania filmu mając bardzo wysokie oczekiwania ;) to się na ogól nie kończy dobrze ;) pozdrawiam!
Film jest dla mnie totalnym ewenementem i arcydziełem w każdym calu. Nigdy nie widziałam tak prawdziwego przedstawienia świata narkotyków.
W innych obrazach mamy dziwne narkotyczne jazdy, moga bawić, moga pokazywać dramat ale są zawsze robione z perspektywy osoby "czystej" i obserwującej - chodzi mi osobę reżysera czy scenarzysty.
Ten film jak żaden inny pokazuje nastrój. Jest tak nieziemsko prawdziwy że zawsze ciężko mi uwierzyć że ktoś mógł coś takiego nakręcić. To tak jakby parę lat temu ktoś wszedł w moją głowę i sfilmował co jest w środku. i to nie zdarzenia bo nie one są istotne - uczucia, nastrój, klimat..... dla mnie ten film jest malowany kolorami. poszczególne sceny mają różne odcienie, muzyka się zmienia.... wszystko jest takie abstrakcyjnie prawdziwe.
Kurcze naprawdę nie umiem tego wszystkiego opisać ale ja ten film czuję a nie oglądam.
nie mogę edytować więc lekko zmienię pierwsze zdanie. świata i narkotyków. wiele wątków nie ma nic wspólnego z używkami. Na przykład wątek matki jest tak okropnie tragiczny i prawdziwy że te narkotyki są tylko nic nie znaczącym dodatkiem.
ten film jest słaby w każdym calu: od prostego scenariusza, drewnianego aktorstwa, amatorskiej reżyserii do banalnego przekazu
lateefa ma całkowitą rację. nie ma takiego filmu. jedni się będą burzyć, że drudzy nazywają Requiem gniotem, a mają do tego prawo. wolny kraj. ja sama uważam, że jest genialny. i nie obchodzi mnie, że ktoś inny uważa go za "odgrzewany kotlet".
film nie jest, moim zdaniem "wzruszający", on jest po prostu chol.rnie przerażający. nie mam zamiaru go ponownie oglądać przez najbliższe parę lat. miałam ciarki we wszystkich scenach z Burstyn i Connelly, co tylko utwierdza mnie, że zagrały znakomicie. Leto także się spisał.
po obejrzeniu czułam się, naprawdę lekko udręczona psychicznie, czy jak to tam nazwać to uczucie.
czy jest to film z przesłaniem? sama nie wiem, bo nie jestem pewna czy tu chodziło o przekazywanie czegokolwiek. sądzę, że jak ktoś będzie chciał ćpać to to zrobi, niezależnie od tego, jak bardzo Leto był chudy i co też postać Connelly była w stanie zrobić dla dragów. zawsze sobie będzie umiał wytłumaczyć, że to tylko film. jednak ja sama, dzięki tej ekranizacji poczułam odrobinę... współczucia dla osób uzależnionych, bo zawsze miałam gdzieś co też przechodzą, bo sami tego chcieli. ten film zmienił moje nastawienie. po za tym całość pokazuję nam, jak mali jesteśmy wobec wielkości okrutnego świata (hlip hlip) 10 choćby nie wiem co... ale dla spokojnych snów, nie będę z własnej woli więcej oglądać!
Błagam, nie nazywajcie tej propagandowej papki "prawdziwym" przedstawieniem świata narkotyków, bo to jest realistyczne jak kreskówki.
no widzisz.... dla mnie to jest idealnie prawdziwe. w każdym calu i aspekcie - zwłaszcza tym psychologicznym i emocjonalnym.
a przesłania tam nie szukałam bo mi potrzebne nie było. ważniejsze było samo przeżycie filmu.
Dla ciebie? Nic subiektywnego, temat narkotyków w filmie o narkotykach jest przekłamany, sic. Nie ma to jak zwidy po marihuanie czy kłucie się wiecznie w to samo miejsce. Sam fakt, że gościa i jego znajomego za to zamknęli jest żenujący i śmieszny.
1) oni nie tylko palili 2) bardzo długim maratonie z fetą + mocna trawa=takie zwidy jakich nie ma po LSD. chociaż w sumie.... nawet palić wtedy nie trzeba chociaż to wzmacnia jeszcze majaki.
a że złapali to chyba jasne? ciężko żeby takich wraków nie złapali :)
ale mi nie o zdarzenia chodzi tylko o emocje i odczucia - fantastyczne!