...choć z początku nic tego nie zapowiadało. Szczerze powiedziawszy męczyłam się strasznie
przez pierwsze pół godziny filmu, no bo kurczę... Co mnie obchodzą dietetyczne zmagania
starszej pani? Wtedy wątek ten wydał mi się strasznie odbiegający od ogólnego zarysu fabuły
filmu. Jednak zalecam się nie poddawać i brnąć dalej w tę pozornie niezbyt porywającą
historię, bo ostatecznie zakończenie po prostu miażdży (przynajmniej w mojej opinii; dłuższą
chwilę siedziałam i myślałam nad pouczającą puentą, zanim w ogóle zdecydowałam się
wyłączyć napisy końcowe). 8/10
Jednakowoż dwie rzeczy niezmiernie mnie nurtują (SPOJLERY aż do końca posta):
1. Dlaczego Marion spotykała się ze swoim psychoanalitykiem w restauracji, zamiast odbębnić
jakąś normalną wizytę w jego służbowym gabinecie? Bo to takie trochę nienormalne jest...
Chyba tłumaczyła to Harry'emu, ale jakoś nie za bardzo owe wyjaśnienie podchwyciłam...
2. W jakimś temacie ta kwestia też już była poruszana, ale nikt nie udzielił żadnej konkretnej
odpowiedzi. Dlaczego elektrowstrząsy miały pomóc organizmowi w pożądanej reakcji na leki?
Jedyne, co mnie strasznie zraziło, to wręcz absurdalne zachowanie lekarzy w tym filmie.
Pierwszy, z którym mamy do czynienia nawet nie podniósł wzroku na swoją pacjentkę, tylko bez
żadnych oględzin od razu przypisał starszej kobiecie tak silne środki na odchudzanie, nie
uwzględniwszy nawet potencjalnych przeciwwskazań (oczywiście domyślam się, że twórcy nie
chcieli nas zanudzić takimi szczegółami, ale jednak lekarz powinien chociaż ocenić - nie tylko
na podstawie wyników, lecz także i wieku - możliwości pełnego ufności pacjenta.
Drugi to normalnie jeszcze lepszy koleś... Który normalny lekarz dzwoni po policję, widząc
okropny stan jednego z pacjentów? Zresztą w jakimś innym temacie toczyła się już rozwlekła
dyskusja na ten temat, więc nie zamierzam go ponawiać, ale dla mnie jest to po prostu
śmieszne.