Dwa razy. Dwa razy wychodziłam z kina "chora" po obejrzeniu Requiem for a dream. On oddziaływuje na wszystkie moje zmysły. Genialna muzyka, jeszcze lepszy montaż (powtarzające się sekwencje z okiem), nie mówiąc o aktorach. Moim zdaniem to bezapelacyjne dzielo sztuki, szkoda że Aronofsky robi teraz Batmana... Ale to wszystko przez Redforda i jego festiwal w Sundance, niestety. Co ma pomagać, szkodzi....