Nie sposob zapomniec o takim filmie dzien, tydzien po seansie. Ja nastepnego dnia chodzilam jak nacpana z TA genialana muzyka w uszach. Cokolwiek moglabym napisac, bedzie to cos w rodzaju hymnu pochwalnego dla Darrena i Ellen Burstyn. Jej porywajaca rola jest, moim skromnym zdaniem, jedna z najbardziej sugestywnych w historii kina, a to, ze nie dostala Oscara swiadczy jedynie o szacownym gronie Akademii, ktore wolalo uhonorowac wybitnie utalentowana panne Roberts.Ale to temat na inna dyskusje.
Opowiesc Aronofskyego mnie przynajmniej wciagnela bez reszty, wbila w fotel i zmienila stosunek do tzw "alternatywnego kina" albo jak kto woli "awangardowego", w kazdym razie roznego od hollywoodzkich produkcji.
Teraz musze zobaczyc koniecznie PI.