ten film powinien byc puszczany w szkolach, najlepiej podstawowych na calym swiecie - problem narkotykow bylby znacznie mniejszy, gdyby wprowadzono taki pomysl w zycie
NIGDY W ŻYCIU!!
Przepraszam, za wysoki ton, ale nie moge inaczej wyrazić zbulwersowania. Ja zastanawialbym sie czy film wogóle puszczać obowiązkowo w szkolach srednich, a co dopiero w szkolach podstawowych. Zrozum, że większość uczniów nie myśli o problemach egzystencjalnych, o konsekwencjach swoich czynów czy dzialania narkotykow i alkoholu. Jestem przekonany, ze do większości uczniów (a moze nawet i nauczycieli) odbiór filmu będzie mordęgą, bo trzeba przyznać że film nie wyklada wszystkiego czarno na bialym, a sama forma tez wymaga jakiegos nastawienia niekonwencjonalnego. Do tego dochodzą brutalne sceny, ktore mogą dogłębnie zniechecic. Krótko mówiąc forma moze przerosnąć treść, która jest ważna i ktorej nie można bagatelizować, a tak sie niestety moze stać. Do tego filmu trzeba dorosnąć, żeby go zrozumieć. W innym przypadku moze tylko zaszkodzić.
niby tak, ale...
w sumie masz racje - niewiele osob zrozumialoby ten film, ale obecnie juz tak mlode dzieci (co najgorsze najczesciej te z dobrych rodzin, ktore powinny wykorzystac swoj dobry start) siegaja po narkotyki. a nie kazdy jest potem w stanie z tego wyjsc (sam juz widzialem wiele takich przypadkow). wiec jesli teraz mialbym sie cofnac do momentu kiedy moi znajomi mieli zamiar po raz pierwszy siegnac po ciezszy towar to bez namyslu puscilbym im ten film. bo dziesiec tysiecy slow jest gorsze od jednego zdjecia, nie mowiac juz o tak doglebnie przejmujacym obrazie jak "Requiem dla snu"
Ponownie nie !!
Jednak to nie zmienia mojego zdania. Dla mnie wręcz przeciwnie - słowa mogą o wiele wiecej zdzialac niz zdjecie. Skoro byles przyjacielem tej osoby, ktora sie uzależnila to takie osoby wlasnie w przyjaciolach powinny znaleźć wsparcie, zrozumienie, pomoc. W końcu to ty widziales film i wiesz wiecej - powinienes byc zadowolony, ze do Ciebie dotarł, a to juz oznacza, ze nie powinienes byc bierny na sprawy zwiazane z uzaleznieniem. "Requiem..." stawia zadania uzależnionym jak i "czystym". Film to zawsze sztuka, z ktorą sie mozemy zgadzac lub nie. A "Requiem..." to zdecydowanie sztuka z wiekszej półki, a co za tym idzie zawęża krąg odbiorców (powody zawężęnia podalem we wczesniejszym komentarzu). A przyjaciele zawsze sie rozumieją, przyjaciól chetnie sie slucha i latwiej uwierzyc czlowiekowi niz obrazkom z kina czy TV. W końcu zawsze taka osoba moze powiedziec, ze kto jak kto, ale mnie to nie spotka. Przypadki są naprawde różne, ale to nie zmienia faktu, ze film nie powinien byc pokazywany podstawowkowiczom.
Pozdrawiam.
status quo ;)
no tak, ale jesli osoba, ktora chce przekonac nie jest moim przyjacielem ? albo jesli wielu znajomych czy nawet przyjaciol namawi go do sprobowania czegos nowego? wtedy taki czlowiek powinien obejrzec film wlasnie taki jak "Requiem ..." - po seansie moglby samodzielnie stwierdzic co uwaza za lepsze wyjscie. a co do mojej poczatkowej tezy (film->>podstawowki) to musze jednak przyznac ci racje, co nie zmienia jednak faktu o koniecznosci prowadzenia kampanii anty-narkotykowych juz od wczesnych lat. dzielo Aronofsky'ego , tak jak wspomniales, nie jest na poziomie psychiki ucznia podstawowki, ale warto pomyslec nad takimi przykladami negatywnego stosowania narkotykow, ktore podzialaja na wyobraznie dorastajacych dzieci.
ps. a moze pokazywac im "Wbrew regulom" i negatywne skutki wciagania eteru ? :)
Tym bardziej...
..."twoi nieprzyjaciele" nie bedą chcieli zobaczyc tego filmu, bo po pierwsze nie znaja Ciebie, i nie musza robic tego co ty im zaproponujesz, a po drugie jezeli sa to mlodzi ludzie nie koniecznie zainteresowani filmem (czyli nie sa nabierzaco z premierami itp.), to jak usłyszą tytuł "Requiem dla snu" to naprawde nic im to nie powie, a dodanie czegos typu: "to film o narkotykach" moze tylko zniechęcić, bo kojarzyc sie bedzie z kolejnym antynarkotykowym moralitetem - pouczanie, pouczanie...a tego mlody czlowiek nie lubi. A sieganie po narkotyki ma rozne przyczyny - ciekawosc, uczieczka od stresow i problemow, czy zaimponowanie i bycie "lepszym". Sieganie ma swoje problemy, czasami gleboko zakorzenione w psychice czy to przez problemy rodzinne, szkole i to tam nalezy szukac pomocy. "Requiem..." nie pokazuje jak rozwiazac problem uzaleznienia, pokazuje tylko jego skutki. Tylko osoba ktora przestanie brac nie pozbedzie sie przez to problemów. I dlatego dla mnie najlepszym rozwiazaniem jest rozmowa i chec pomocy oraz danie osobie uzaleznionej odczuc, ze kiedy bedzie jej potrzebowac to zawsze ja od nas dostanie. Poczucie bezpieczeństwa i zaufanie to podstawa. Dalej uważam, ze "Requiem dla snu" jest filmem wybitnym, ale i szkodliwym.
P.S. A co do eteru to jednak inna sprawa. Przypuśćmy, ze mamy taką sytuacje: Człowiek całe życie pije, aż w końcu wysiada mu wątroba, jednak lekarze mówią, że dalej jest w stanie normalnie funkcjonowac pod warunkiem, ze przestanie pić - kolejna butelka moze byc ostatnią. Teraz pijaczyna staje przed wyborem czy pozostac takim jakim sie jest, czyli pić do końca czego konsekwencją bedzie bliska smierc czy jednak pożyc jeszcze kilka moze kilkanaście lat, ale pozbywając sie jakiejś czastki siebie, az w koncu umrzec ze zgryzoty? I taka wydawala mi sie postać doktora z "Wbrew regułom" (chociaz mam tez przed oczami rolę Judi Dench w "Czekoladzie") - czlowieka, ktory zdaje sobie sprawe z niebezpieczeństwa i konsekwencji eterycznych stanów, ale jednak wybiera wlasnie je takie jakie są, mysli o chwili trwającej, a idąc za zasadą "carpe diem" to wlasnie chwila trwająca ma byc przepelniona ukojeniem i szczesciem, nawet jesli trzeba cos poswięcić.